Będziemy świadkami jeszcze głębszego sojuszu między ChRL a Rosją wbrew wysiłkom USA – powiedziała PAP analityczka ds. Chin Sari Arho Havren. W wyniku utraty zaufania do Waszyngtonu po kłótni prezydentów USA i Ukrainy, Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego, inne państwa mogą znaleźć się w strefie wpływów Pekinu.

Spotkanie Rosja-Chiny

Chiński przywódca Xi Jinping przyjął w piątek w Pekinie sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Siergieja Szojgu. Do spotkania doszło zaledwie cztery dni po rozmowie Xi z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. Tego dnia Szojgu odbył spotkanie również z szefem chińskiej dyplomacji Wangiem Yi.

Kłótnia w Białym Domu

Kilka godzin później w Waszyngtonie miało dojść do podpisania umowy o eksploatacji ukraińskich zasobów mineralnych przez USA, która miała utorować drogę do zakończenia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jednak podczas spotkania z dziennikarzami doszło do gwałtownego sporu między Zełenskim a Trumpem i wiceprezydentem J.D. Vance'em, a w konsekwencji odłożono podpisanie dwustronnego porozumienia.

Spotkanie Szojgu z Xi i Wangiem miało na celu poinformowanie stron - podobnie jak dwie (w tym roku) rozmowy między Putinem i Xi - o najnowszych wydarzeniach, ale także wysłanie wiadomości do USA o ich nierozerwalnym związku, co z kolei potwierdza ich wspólne przekonanie, że Zachód jest słaby, podzielony i podupada, a Chiny i Rosja są, jak mówią, po właściwej stronie historii” – wyjaśniła Havren, ekspertka Royal United Service Institute (RUSI), think tanku zajmującego się obronnością i bezpieczeństwem.

"Bardzo głębokie" związki Moskwy i Pekinu

Zapytana, czy dążenia administracji Trumpa do osłabienia pozycji Chin poprzez znormalizowanie stosunków z Rosją, uznaje za nieosiągalne, ekspertka odparła: „Związki Chin i Rosji są już bardzo głębokie, współpracują i koordynują działania w niemal wszystkich obszarach administracyjnych, a w przestrzeni wojskowej nazwałabym te państwa sojusznikami - nawet jeśli nie mają formalnego traktatu, ale zamiast tego nazywają się nawzajem modelowym partnerstwem na nową erę”. Jej zdaniem teoria, że może dojść do „odwróconego manewru Nixona/Kissingera” jest „całkowicie nierealistyczna”.

Czym był "manewr Nixona"?

W 1972 r. prezydent USA Richard Nixon i jego ówczesny doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Henry Kissinger podpisali porozumienie z Chinami. Pekin zgodził się na nawiązanie relacji dyplomatycznych ze swym dotychczasowym przeciwnikiem, licząc się z groźbą wojny ze Związkiem Sowieckim.

Jak zaznaczyła ekspertka RUSI „w relacjach między Rosją a Chinami istnieje nieodłączna i wewnętrzna logika - ich powiązania gospodarcze, od handlu po technologie wojskowe - są coraz ważniejsze dla obu stron, a ich zerwanie byłoby dla nich bardzo kosztowne”.

Chiny i Rosja chcą zmiany globalnego porządku

Jednocześnie wskazała, że postrzeganie Rosji jako „młodszego partnera” Chin jest „niewłaściwym” spojrzeniem na tę relację, ponieważ „Chiny również potrzebują Rosji i czerpią ogromne korzyści z bliskich relacji z Rosją”.

Rozmówczyni PAP podkreśliła, że obu rządom przyświeca jeden nadrzędny cel: zmienić globalny porządek i zniszczyć zachodnią demokrację, co zapewni bezpieczeństwo ich reżimom.

„Zarówno Chiny, jak i Rosja postrzegają Stany Zjednoczone i porządek kierowany przez USA jako swoje nemezis. Nowy porządek jest ich ostatecznym celem” – podkreśliła Havren, dodając, że „Rosja - podobnie jak Chiny - nie ufa USA”.

Putin nie porzuci sojuszu z Chinami

Havren zwróciła uwagę, że kadencja Trumpa potrwa zaledwie cztery lata, podczas gdy jego odpowiednicy, którzy są przywódcami swoich krajów od przeszło dekady, mogą jeszcze przez kolejne lata pozostać na swoich stanowiskach. „Putin nie wrzuci Chin pod koła dla ewentualnej krótkoterminowej strategii. Taka separacja byłaby po prostu strategicznie niekorzystna dla obu stron” – podsumowała.

Rozmówczyni PAP zapytana o ewentualną możliwość zaangażowania się Pekinu w rozmowy pokojowe w celu zakończenia wojny w Ukrainie, zaznaczyła, że Chiny przy stole negocjacyjnym miejsca nie zajmą.

Havren przypomniała, że komunistyczny rząd w Pekinie publicznie przedstawia się jako „twórca pokoju” i forsował swój plan pokojowy, a „poprzez te działania chciał zarezerwować sobie miejsce w przyszłych negocjacjach pokojowych, z których teraz został odsunięty na boczny tor”.

„Nie sądzę, by miało się to natychmiast zmienić i nie sądzę, by sama Rosja mogła zmusić Chiny do negocjacji, jeśli Trump się na to nie zgodzi. Ponadto (nieobecność ChRL - PAP) strategicznie lepiej służy Putinowi i daje mu przewagę nad Chinami oraz podnosi jego status na arenie międzynarodowej, aby być postrzeganym przy stole negocjacyjnym bez Chin” - podsumowała.

Spadek zaufania do USA

Odnosząc się bezpośrednio do kłótni, która wywiązała się w Białym Domu i reakcji zachodnich polityków, którzy wyrazili solidarność z Ukrainą, Havren oceniła, że bezpośrednią konsekwencją tego incydentu będzie spadek zaufania do USA jako sojusznika i partnera w zakresie bezpieczeństwa. „Ta zmiana wzmocni narrację Chin i może również zachęcić niezdecydowane kraje do wejścia w ich sferę” wpływów – stwierdziła rozmówczyni PAP.

Z Pekinu Krzysztof Pawliszak (PAP)