- Musimy zacząć energicznie wprowadzać politykę, która uchroni gospodarkę przed dalszym spadkiem - powiedział na wtorkowej konferencji minister gospodarki i podatków Kaoru Yosano. Premier Taro Aso już wcześniej poinstruował ministrów, aby znaleźli metody wspierania pracowników, którzy tracą zajęcie.

Partię Liberalno-Demokratyczną premiera Aso (mimo nazwy konserwatywną w programie), czekają we wrześniu 2009 r. wybory do parlamentu. Dlatego premier zapowiedział wyasygnowanie na pakiet ratunkowy 5 bln jenów czyli 54 mld dolarów, co - jego zdaniem - powinno zapobiec utracie popularności wśród potencjalnych wyborców.

- Japonia już jest w głębokiej recesji, trudno więc będzie ruszyć z odbudową tylko z pakietem stymulacyjnym - podkreśla Mamoru Yamazaki, główny ekonomista w RBS Securities Japan Ltd. w Tokyo. – Od kiedy popularność premiera Aso spada, pogłębia się rozdźwięk wśród konserwatywnych posłów, którzy chcą wydawać coraz więcej, aby pozyskać poparcie starszych wyborców i tych na wsi - dodaje.

Rządy Indii i Nowej Zelandii w ubiegłym tygodniu ogłosiły podobne pakiety, nie mówiąc o gigantycznym programie prezydenta-elekta Baracka Obamy w USA.

Reklama

Dlatego rządząca koalicja może zaproponować wydatkowanie ekstra 20 mld jenów w ciągu następnych trzech lat, aby przyspieszyć wzrost, poinformował dziennik “Yomiuri”, chociaż minister finansów Nakagawa odciął się od tego.

Minister Yosano podkreśla, że rząd pompując środki w rozwój gospodarki musi szczególnie uważać, aby nie zostały zmarnowane. Premier Aso już wcześniej zapowiedział, że utrzyma kontrolę nad wydatkami na roboty publiczne, chociaż grupa posłów LDP nalegała, aby znieść ograniczenia.

Władze mają ograniczone pole manewru, gdyż spadają wpływy z podatków, a koszty utrzymania starzejącego się społeczeństwa szybko rosną. Wydatki w przyszłorocznym budżecie mogą wzrosnąć nawet o 6 proc., najwięcej od 1979 r., podała gazeta gospodarcza „Nikkei”.

Jednakże dług publiczny kraju sięga już 170 proc. PKB, co stawia Japonię na pierwszym miejscu wśród krajów wysokorozwiniętych, wskazuje OECD.

Minister Nakagawa przyznał, że otrzymał instrukcję od premiera, aby wprowadzać pomoc przede wszystkim dla Japończyków, z którymi od przyszłego roku pracodawcy nie odnowią kontraktów .- Słyszałem o sprawie. Wiem, że są osoby, które nagle straciły pracą a wraz z tym i domy - mówi Nakagawa. - To nie powinno mieć miejsca - chociaż nie wyjaśnił, co zamierza konkretnie uczynić i jak będzie finansował program walki z bezrobociem.

Będzie ono rosnąć, bo już w listopadzie koncerny Toyota, Komatsu i Sharp ogłosiły o zwalnianiu ludzi. Dlatego rząd chce stworzyć sieć ratunkowa dla osób na terminowych kontraktach i pracujących na część etatu.

Wraz z rozwojem recesji nasili się fala zwolnień. Z badań Banku Japonii wynika, że nastroje wśród producentów są najgorsze od 34 lat. – Wielkie koncern japońskie panikują być może na temat globalnego eksportu – mówi Graham Davis, dyrektor firmy Economist Intelligence Unit w Tokio. – Ale na razie nie mam dla nich dobrych wiadomości - dodaje.