Odkąd w 2013 r. zostało powołane Małopolskie Porozumienie Organizacji Gospodarczych, reprezentujące głównie drobne firmy z całego regionu i z wszystkich sektorów, zabiegamy o to, by prawo było mniej skomplikowane i bardziej przyjazne przedsiębiorcom.

ikona lupy />
Janusz Strzeboński prezes Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych / Fot. materiały prasowe

Owszem, bywały lepsze chwile, kiedy wydawało się, że nareszcie idziemy w dobrym kierunku – po czym okazywało się, że otrzymaliśmy zmianę pozorną. Na papierze – w kierunku wyczekiwanych ułatwień, a w rzeczywistości kolejne zagmatwanie i utrudnienie.

Niejasne, niespójne i nieprzewidywalne akty prawne są prawdziwą zmorą przede wszystkim firm z sektora MŚP. Mikro i małych przedsiębiorców wręcz zniechęca się do prowadzenia własnych działalności gospodarczych. Od lat rekordowo dużo firm ulega likwidacji. Wielu przedsiębiorców uważa to za działalność celową – po to, by zwłaszcza w niektórych branżach cały rynek zagarnęły molochy państwowe. A my to już przecież przerabialiśmy! Czyżby politycy o zapomnieli, jaką to się skończyło dla nasz wszystkich katastrofą?

Reklama

Podejście do przedsiębiorców też przypomina to sprzed lat. Jesteśmy postrzegani jako oszuści i złodzieje. Wprowadza się wciąż nowe przepisy „uszczelniające”, do walki z szarą strefą – a w istocie chodzi o kontrolę na każdym kroku. Czy ów kompletny brak zaufania do polskiego przedsiębiorcy, który od ponad trzech dekad zatrudnia ludzi i płaci podatki, z którego utrzymuje się całe państwo – także władza – nie jest aby patologią? Ewidentni oszuści są wrzucani do jednego worka z tymi, którzy od lat uczciwie i rzetelnie próbują prowadzić i rozwijać swoje biznesu w realiach narastających obciążeń i represji, a w ostatnich latach także zabójczych w skutkach kryzysów. Władza zamiast ulżyć, dokłada problemów.

Główną bolączką naszego państwa jest dziś brak rzetelnych konsultacji czegokolwiek z organizacjami zrzeszającymi przedsiębiorców. Przy czym akty prawne tworzą osoby bez doświadczenia legislacyjnego oraz – co gorsza – praktycznego. To przepis na chaos i katastrofę gospodarczą. Nawet, jeśli dzięki naszym wysiłkom uda się coś naprawdę uzgodnić i wypracować, to w trakcie legislacji mozolnie przygotowana dobra propozycja zamienia się często w istnego „potworka” – i uzyskujemy efekt odwrotny od zamierzonego (patrz: Polski Ład).

Reprezentacja przedsiębiorców i pracodawców w Polsce jest bardzo rozproszona. To dlatego władza centralna nie liczy się w ogóle z przedsiębiorcami. Co najwyżej stwarza pozory. Dlatego powinien powstać powszechny samorząd gospodarczy, umocowany konstytucyjnie i legitymujący się gwarancją, że żadne zmiany w otoczeniu biznesu nie zostaną wprowadzone bez wcześniejszych konsultacji i ostatecznej zgody. Obecna formuła Rady Dialogu Społecznego wyczerpała się – z prostej przyczyny: tam nie ma dialogu, jest tylko monolog. Już tak w Polsce było. Jak się skończyło, wiemy.