Aplikacja Booksy intensywnie się rozwija, a za jej pomocą można już rezerwować wizyty nie tylko do fryzjerów czy kosmetyczek.

- Nowe obszary pojawiają się organicznie i nas zaskakują. Ostatnio widzimy coraz więcej instytucji, o których nawet nie myśleliśmy, że będą potrzebowały aplikacji do umawiania wizyt. Skutki, które wywołała pandemia i to, jak niektóre biznesy się pozmieniały sprawiły, że zaczęły z nas korzystać banki i firmy telekomunikacyjne, ubezpieczeniowe, ale również tradycyjne sieci handlowe – mówi CEO Booksy.

Jak dodaje, początkowo celem było ułatwienie klientom bezpiecznych zakupów, odbierania produktów czy umawiania wizyt i spotkań z doradcami. – Gdy te elementy bezpieczeństwa przestały być już tak bardzo istotne, okazało się, że jest to po prostu bardzo wygodne i klienci chcą z tego korzystać – mówi. Wśród firm, które oferują swoje usług za pośrednictwem Booksy wymienia też firmy samochodowe, dilerów motoryzacyjnych, warsztaty, fryzjerów dla zwierząt (tzw. pet groomerzy) czy weterynarzy.

Jak podkreśla Batory, Booksy ma w Polsce największą penetrację rynku - najwięcej konsumentów korzystających z aplikacji proporcjonalnie do populacji. W wartościach absolutnych to Stany Zjednoczone są największym rynkiem, ale penetracja tam jest najmniejsza – w zależności od miasta wynosi ona od 1 do 10 proc. - W przypadku Polski mówimy już o penetracji na poziomie 20-50 proc. Amerykańskie miasta są 2-3 lata za polskimi – mówi nasz rozmówca.

Reklama

W jakim kierunku będzie rozwijać się aplikacja i czy Booksy planuje kolejne duże przejęcia? O tym więcej w rozmowie wideo.