22,1 mld zł – na tyle jest szacowana luka w systemie ochrony zdrowia w Polsce przy zastosowaniu definicji Swiss Re Institute oraz Geneva Association, opierającej się na nierefundowanych, bezpośrednich wydatkach gospodarstw domowych na świadczenia zdrowotne. Nie uwzględniają one kwot na leki, na które Polacy wydają 16 mld zł rocznie, oraz niezrealizowanych wydatków na zdrowie m.in. z powodu braku środków, kolejek i odległości do placówek medycznych. Zdaniem Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU), jeśli Polska chciałaby dorównać krajom, w których system opieki zdrowotnej jest oceniany najwyżej, musiałaby sobie poradzić z luką nawet pięć–sześć razy większą, czyli sięgającą nawet 100–125 mln zł rocznie. Mowa o krajach z najwyższym wynikiem indeksu oceny ochrony zdrowia EHCI (European Health Consumer Index), czyli Szwajcarii czy Holandii. Eksperci PIU podkreślają również, że niewiele się zmieni w sytuacji obywateli, jeśli zmniejszenie luki będzie polegać jedynie na dosypaniu do systemu ochrony zdrowia dodatkowych pieniędzy. To, jak mówią, musi być przemyślany proces, w którym pieniądze zostaną wydane na konkretne działania. Jakie? Przede wszystkim na odpowiednią profilaktykę i opiekę ambulatoryjną, co efektywnie wpłynie na wydłużenie życia w zdrowiu, ale też na szybką diagnostykę i na wdrażanie terapii na jak najwcześniejszym etapie choroby, co ma wpływ na wyniki leczenia chorób przewlekłych i nowotworowych.

W tych zmianach, a więc zwiększaniu finansowania profilaktyki, poprawie diagnostyki czy efektywnym prowadzeniu pacjenta w systemie opieki zdrowotnej, może uczestniczyć sektor ubezpieczeń, który już dziś wypracowuje standardy optymalnego ukierunkowania środków.

PIU opracowała model matematyczny, który pokazuje, gdzie mógłby być polski system ochrony zdrowia, gdyby wydatki na niego zostały zwiększone, ale właśnie w sposób ukierunkowany. Opiera się on na metodzie analizy składowych głównych (ang. principal component analysis, PCA). Pozwala na zobrazowanie wpływu określonych zmian w wydatkach na ochronę zdrowia w odniesieniu do innych systemów zdrowotnych funkcjonujących w Europie.

– Wraz z partnerem raportu, firmą doradczą Milliman, wzięliśmy pod uwagę parametry powszechnie wykorzystywane w przeglądach systemów ochrony zdrowia i raportach OECD oraz Komisji Europejskiej – mówi Dorota M. Fal, doradca zarządu PIU, i dodaje, że na potrzeby opracowania analizą objęto 26 systemów zdrowia w Europie, które sprawdzono pod względem struktury, zasobów, nakładów i efektywności.

Reklama

W analizie porównawczej uwzględniono zależności między trzema składowymi. To, po pierwsze, wydatki na ochronę zdrowia w systemie oraz stan zdrowia populacji, mierzony średnią długością życia oraz liczbą zgonów możliwych do uniknięcia dzięki profilaktyce. Po drugie, liczba lekarzy oraz zachorowania i śmiertelność wskutek wystąpienia choroby nowotworowej. Trzecia składowa jest związana ze strukturą wydatków w systemie opieki zdrowotnej i proporcją między wydatkami na opiekę ambulatoryjną a szpitalną. Ponadto każdy kraj jest oceniany pod kątem jakości systemu ochrony zdrowia z perspektywy pacjenta. Podstawą do tego był indeks EHCI 2018 (Euro Health Consumer Index), powstały na podstawie analizy 46 cech związanych z: prawami pacjentów, dostępnością do specjalistów, liczbą infekcji wirusowych, dostępnością placówek ochrony zdrowia, wyszczepialnością czy wykorzystywaniem antybiotyków w leczeniu. Z analizy wynika, że kraje, których systemy zdrowotne są najlepiej oceniane, charakteryzują się stosunkowo wysokimi wydatkami na zdrowie w stosunku do PKB, a wyjściowy stan zdrowia ich populacji jest lepszy. Znaczący wpływ na to mają skala wykrywalności nowotworów oraz liczba lekarzy. Poza tym te kraje mają bardziej zbilansowaną strukturę wydatków na leczenie ambulatoryjne i szpitalne. Przykładem kraju, gdzie wydatki na ochronę zdrowia są przekierowane na leczenie ambulatoryjne (ponad dwa razy wyższe niż wydatki na leczenie szpitalne), jest Portugalia.

Polska, szukając remedium, aby zlikwidować lukę w systemie ochrony, powinna się wzorować na krajach takich jak Szwajcaria, Holandia, Norwegia, które mają ukierunkowane i wysokie wydatki na ochronę zdrowia. Tylko wtedy nastąpi poprawa kluczowych parametrów, m.in. takich jak oczekiwana długość życia czy liczba zgonów możliwych do uniknięcia. Średnia oczekiwana długość życia w tych krajach jest o mniej więcej pięć lat wyższa niż w Polsce, zaś liczba zgonów możliwych do uniknięcia dzięki profilaktyce nawet o 50–60 proc. niższa. W Polsce oczekiwana długość życia wynosi 75,5 roku, a liczba śmierci możliwych do uniknięcia to 344 na 100 tys. osób – jesteśmy poniżej średniej OECD, wynoszącej odpowiednio 80,3 roku oraz 237 na 100 tys. osób.

PIU przeprowadziła symulację zmian w dwóch wariantach. Pierwszy zakłada po prostu zwiększenie wydatków na ochronę zdrowia. W drugiej symulacji założono, że zmiana wysokości wydatków na ochronę zdrowia pociągnie za sobą zmiany w pozostałych zmiennych (np. śmiertelności na skutek chorób nowotworowych, liczbie lekarzy, liczbie łóżek). Takie założenie oznacza, że dodatkowe nakłady będą wpływać zarówno na strukturę wydatków, jak i na zdrowie populacji na poziomie osiąganym przez kraje europejskie o nakładach na zdrowie wyższych niż Polska.

Okazało się, że pierwsza symulacja nie poprawia specjalnie sytuacji polskich pacjentów względem innych krajów. Druga natomiast już tak, bo za nakładami na ochronę zdrowia będą szły efekty w postaci zmiany pozostałych cech. Czyli kluczowe znaczenie mają wydatki na profilaktykę oraz działania systemowe skutkujące wydłużeniem oczekiwanej długości życia. Wpływ na długość życia ma natomiast zapewnienie szybkiego dostępu do leczenia, związanego dalej z dostępnością lekarzy, i zapewnienie środków przeznaczonych na wdrożenie skuteczniejszych metod diagnostyki i leczenia.

Ze względu na współzależność wielu czynników efektywne rozdysponowanie nakładów wymaga więc zmian strukturalnych w systemie ochrony zdrowia, m.in. przeniesienia nacisku na leczenie ambulatoryjne i reorganizacji leczenia szpitalnego. Ponieważ za wydatkami powinny iść konkretne efekty, PIU lukę w systemie zdrowia szacuje na znacznie większą, niż wynika to z ogólnie przyjętej definicji. Warto postawić na takie zmiany, bo lepiej zorganizowany system opieki nad pacjentem pozwala na uzyskanie wyższej efektywności, również kosztowej, w porównaniu z systemami, w których prywatne wizyty i badania są finansowane ze środków własnych.

Eksperci zauważają, że ubezpieczenia zdrowotne organizowane przez zakłady ubezpieczeń mogą spowodować zmniejszenie luki w systemie ochrony zdrowia. Rozwijająca się infrastruktura ochrony zdrowia, bogate doświadczenie w efektywnym kierowaniu pacjentem w systemie oraz opieka koordynowana, gwarantująca szybszy powrót do zdrowia odpowiadają na wyzwania systemowe, które pozwoliłyby zmienić obraz opieki zdrowotnej w Polsce. Pacjent ma szansę trafić wcześniej do odpowiedniego specjalisty. Może też skorzystać z odpowiedniej diagnostyki i terapii.

Na koniec 2023 r. 4,8 mln Polaków miało prywatne ubezpieczenie zdrowotne, co stanowi wzrost o niemal 14 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Polacy wydali na nie 1,7 mld zł. Poza tym Polacy korzystają z przedpłaconych abonamentów medycznych, często opłacanych przez pracodawców w ramach określonych sieci placówek zdrowotnych. Pracodawcy współfinansują lub finansują też ubezpieczenia zdrowotne dla pracowników.

Eksperci zauważają, że zasypanie luki będzie miało pozytywny wpływ nie tylko na system ochrony pacjenta, który będzie mógł żyć dłużej w dobrym zdrowiu, lecz także na PKB kraju.

Chory pacjent to bowiem niepracujący pracownik, co oznacza rosnące wydatki związane z jego absencją w pracy. Według raportu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w 2023 r. te wydatki wyniosły 26,7 mld zł. Dla porównania rok wcześniej było to 25,5 mld zł. W 2023 r. wystawiono 27 mln zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy na łączną liczbę 287,2 mln dni absencji chorobowej. Głównymi powodami były choroby układu mięśniowo-szkieletowego i tkanki łącznej (17 proc.) oraz choroby układu oddechowego (14,5 proc). Dodatkowym kosztem dla gospodarki jest ten związany z produktywnością utraconą z powodu absencji chorobowej. Łączną stratę z tego tytułu oszacowano w 2023 r. na 106,9 mld zł, czyli 362 zł dziennie dla każdego dnia nieobecności. To przekłada się na 3 proc. PKB.

ikona lupy />
Nierefundowane wydatki gospodarstw domowych na opiekę zdrowotną (mld zł) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

partner:

ikona lupy />
Materiały prasowe







Czytaj więcej w dodatku DGP | Ubezpieczenia