– Lądowa energetyka wiatrowa może się stać jednym z fundamentów naszego systemu energetycznego, ale aby do tego doszło, musimy radykalnie przyspieszyć realizację inwestycji. Konieczne jest uproszczenie procedur oraz skokowe zwiększenie możliwości przyłączania farm do sieci – podkreślił Mateusz Lewandowski, p.o. dyrektora wykonawczego ds. inwestycji, TAURON Polska Energia.

Dane Polskich Sieci Elektroenergetycznych pokazywały dynamiczny rozwój energetyki wiatrowej nad Wisłą do 2016 r. – potem nastąpiła stagnacja spowodowana ustawą 10H i innymi barierami. W 2024 r. łączna moc wiatraków w Polsce przekroczyła 10 GW, ale to wciąż mniej niż w osiem razy mniejszej Holandii. Moce w wietrze rosną też dużo wolniej od tych w fotowoltaice, które przekroczyły w tym roku 19 GW (to aż pięć razy więcej niż w 2020 r.).

Analitycy Polskiego Stowarzyszenie Sieci Wiatrowych szacują, że gdyby tzw. ustawa odległościowa dopuszczała wiatraki 500 m od domostw, do 2040 r. Polska mogłaby dysponować mocą zainstalowaną rzędu 41,4 GW, a przy aktualnych ograniczeniach może to być 22,1 GW. Rządowe plany zakładają podwojenie obecnych mocy do końca 2030 r.

– To nierealne w tym otoczeniu regulacyjnym – oceniła Olga Sypuła, country manager European Energy Polska. Zgodziła się z Martą Głód, dyrektor ds. rozwoju projektów OX2 Polska i Maciejem Grzesiewskim, Head of M&A ONDE SA, że po oczekiwanej od ośmiu lat liberalizacji przepisów lokalizacyjnych grozi nam spiętrzenie inwestycji, co oznacza problemy w dostępie do urządzeń oraz ekip wykonawczych. Jej zdaniem nie to jednak stanowi dziś największy problem.

– Chciałabym żyć w rzeczywistości, w której bijemy się o turbiny i o wykonawców, by zrealizować kolejne inwestycje. Ale polska rzeczywistość jest dramatycznie inna: z powodu formalności większość projektów odblokowanych w tym roku zostanie zrealizowana dopiero w następnej dekadzie – stwierdziła Olga Sypuła.

– Nie możemy czekać aż 12 miesięcy na same warunki przyłączenia – przyznała Marta Głód, dodając, że „straciliśmy osiem lat na absurdalną dyskusję, czy wiatraki są odnawialnym źródłem energii” i w praktyce inwestorzy nie mogli w ich przypadku korzystać z przyspieszonych ścieżek proceduralnych. Przy obecnych, bardzo ambitnych celach, wprowadzenie takich ścieżek dla wiatraków jest konieczne, by w ogóle ruszyć.

Jarosław Bogacz, niezależny ekspert w branży energetycznej i Sebastian Jasinowski, Lider Zespołu M&A Energy, Strategia i Transakcje w EY, zwrócili uwagę, że przy obecnych przepisach należy się spodziewać kumulacji inwestycji wiatrowych w Polsce po 2028 r., kiedy Niemcy zamierzają przyłączać po 10 GW mocy w wietrze rocznie (w pierwszej połowie 2024 r. przyłączyli 5 GW). To oznacza „niebotyczną kumulację” popytu na turbiny i wykonawców, a więc i galopadę cen. Polsce grozi drenaż siły roboczej i technologii.

– Musielibyśmy w najbliższych latach osiągnąć mistrzostwo świata w przyspieszeniu realizacji nowych projektów – skwitował Jarosław Bogacz.

Według FA Wind und Solar, uwzględniając czas pozyskiwania pozwoleń środowiskowych, technologicznych i sieciowych, inwestorzy w Niemczech potrzebują średnio niespełna czterech lat na wprowadzenie do systemu nowej turbiny wiatrowej (statystycznie dwa, trzy razy mocniejszej niż u nas). W Polsce proces ten trwa siedem lat. A zgodnie z unijną dyrektywą RED III powinno to być nie więcej niż dwa lata, zwłaszcza że sama budowa wiatraków zajmuje kilka miesięcy. To pokazuje, jak fundamentalną kwestią jest skrócenie procedur.

Uczestnicy panelu wielokrotnie podkreślali, że Polska nie może sobie pozwolić na dalsze marnowanie gigantycznego potencjału tkwiącego w lądowej energetyce wiatrowej. We wrześniu tego roku elektrownie wiatrowe zapewniły nam 17 proc. energii, co dało im miejsce na podium – za siłowniami na węgiel brunatny (21 proc.) i kamienny (29 proc.), a przed instalacjami PV (14 proc.) i gazowymi (12 proc.).

Mateusz Lewandowski wyjaśnił, że grupa TAURON stawia na wiatr, bo punktem wyjścia są potrzeby klientów.

– Wielu z nich ma już instalacje fotowoltaiczne, więc wytwarzanie przez nas i przez nich energii z PV w tym samym czasie sprawia, iż się dublujemy. Natomiast profil wiatrowy może doskonale uzupełniać profil PV – mówił Mateusz Lewandowski, dodając, że niezbędnym dopełnieniem systemu są magazyny energii.

Wyraził opinię, że procedowana obecnie ustawa odległościowa otworzy rynek. – Ale my patrzymy na otoczenie regulacyjne z perspektywy zorganizowanej pionowo grupy działającej we wszystkich obszarach sektora energetycznego: od wytwarzania po dystrybucję. To sprawia, że równie istotne jak złagodzenie ograniczeń terytorialnych dla inwestycji wiatrowych są dla nas inne regulacje, zwłaszcza te, które pozwolą przyspieszyć proces realizacji takich inwestycji – spuentował przedstawiciel TAURON Polska Energia.

ZB

Partner relacji

ikona lupy />
Materiały prasowe