Redakcja serwisu The Outline prześledziła przypadki obu pożarów: szalejący w bogatych częściach hrabstwa Los Angeles, gdzie celebryci wynajmują prywatne służby, by chroniły ich wielomilionowych, ubezpieczonych rezydencji, Woolsey Fire doprowadził do trzech zgonów. Jak wylicza redakcja, w Malibu średni roczny dochód gospodarstwa domowego wynosi ponad 128 tys. dol., a w okręgu Ventura – ok. 100 tys. dol. Zaś w okręgu Butte i jego okolicach średni roczny dochód gospodarstwa domowego wynosi 43 tys. dol. – znacznie poniżej krajowej średniej, która wynosi 53 482 dol. Tu bilans ofiar śmiertelnych sięga już ok. 70 osób, a setki trafiło na listę zaginionych. W hrabstwie Butte do walki z ogniem zaangażowano 200 więźniów, którzy otrzymywali wynagrodzenie w wysokości dolara za godzinę.

Amerykańskie media zwracają uwagę na to, jak różny wpływ mają oba pożary. „To głównie biała, uprzywilejowana klasa jest winna zmianom klimatycznym i katastrofom ekologicznym. Może ona wykorzystać swoje bogactwo, by uniknąć destrukcyjnych konsekwencji, podczas gdy ludzie biedni – w większości o innym niż biały kolorze skóry – ponoszą ciężar klęski żywiołowej” – komentuje publicysta Muqing M. Zhang. Faktycznie: doniesienia medialne o kalifornijskich pożarach zostały zdominowane przez doniesienia na temat zagrożonych domów celebrytów.

I tak na przykład, by ochronić swoją rezydencję wartą 60 milionów dolarów, Kim Kardashian i Kanye West wynajęli prywatnych strażaków. Siostry Kardashian relacjonowały pożar w mediach społecznościowych, jednak żadna z nich nie wspomniała o zatrudnionych prywatnych służbach. Z kolei mąż piosenkarki Pink, były zawodowy motocrossowiec, Carey Hart, zamieścił na Instagramie zdjęcie przedstawiające jego w otoczeniu innych białych mężczyzn w bandanach i maskach na twarzy, dzierżących broń i transparent z napisem: „Szabrownicy zostaną zastrzeleni na miejscu!”. Modelka Bella Hadid, aktor James Woods oraz aktorka i aktywistka Alyssa Milano zdobyli publiczną sympatię za wykorzystywanie swoich fortun do uratowania z pożaru własnych koni.

>>> Czytaj też: Chiny to pole bitwy nadchodzących zmian klimatu. Nie poradzą sobie bez pomocy USA [OPINIA]

Reklama

Aby chronić majątek bogatych mieszkańców, Departament Szeryfa Hrabstwa Los Angeles i Departament Szeryfa Hrabstwa Ventura wysłali co najmniej 200 oficerów, by patrolować teren i aresztować szabrowników. Firmy ubezpieczeniowe zaangażowały także grupy prywatnych strażaków, w których skład wchodzą „specjaliści i byli strażacy”, by chronić ubezpieczane przez nich najdroższe nieruchomości. Ponadto, właściciele rezydencji wynajęli prywatnych ochroniarzy, aby – ryzykując życie w postępującym pożarze – chronili domów przed szabrownikami. „Zamiast zrozumieć, że grabieże są przejawem skrajnej nierówności klasowej w naszym społeczeństwie, bogacze potępili rabunki jako dowód braku moralności biednych” – dodaje Zhang z The Outline.

„Kontrast między tymi pożarami ukazuje rasizm środowiskowy i nierówności klasowe. Kto może sobie pozwolić na ubezpieczenie domów przed pożarem; wziąć wolne, by ewakuować się z zagrożonego terenu; znaleźć sobie tymczasowe mieszkanie i orientuje się w systemach roszczeń ubezpieczeniowych? Ludzie głównie biali, wykształceni, z klasy uprzywilejowanej” – pisze Zhang.

Wiele raportów potwierdziło, że to 10 proc. najbogatszych na świecie odpowiada za zmiany klimatu. Zaledwie setka firm odpowiada za 71 proc. globalnych emisji, a to właśnie zmiany klimatyczne powodują wzrost liczby pożarów i katastrof ekologicznych. Zhang konkluduje: „Wkraczamy w dystopijną przyszłość, w której to uprzywilejowani biali ludzie wykorzystują sprywatyzowane systemy i swoje nieprzyzwoite majątki, by uniknąć katastrofalnych skutków rasistowskiego kapitalizmu, który sami zaprowadzili. Finansują sprywatyzowane systemy pieniędzmi, które zarobili, wyzyskując marginalizowane grupy. Jednocześnie ci sami ludzie wspierają Trumpa, który winę za pożary zrzuca na nieprawidłowe zarządzanie lasami i szydzi z raportu ONZ stwierdzającego, że świat ma tylko 12 lat, by ustrzec się globalnej katastrofy ekologicznej”.

>>> Czytaj też: Ekspert: Póki nie odczujemy skutków zmian klimatu, świat może nie zacząć racjonalnie działać