Obajtek podkreśla w rozmowie z portalem wp.pl, że Orlen jest obecnie w kluczowym momencie, jeśli chodzi o projekty gwarantujące wzmacnianie przyszłej pozycji spółki.

"Mamy na koncie wiele sukcesów: przejęliśmy grupę Energa, spółkę Ruch, finalizujemy przejęcie Lotosu i pracujemy nad akwizycją PGNiG. Każdy z tych projektów to element większej układanki. Jej sfinalizowanie nie jest na rękę wielu środowiskom. To jest kwestia potężnych interesów, kwestia dywersyfikacji dostaw ropy. To są wielkie interesy, którym idziemy w poprzek" - zaznaczył prezes PKN Orlen.

Jak dodał, "w momencie kiedy zorientowano się, że zakończenie procesu fuzji Orlenu z Lotosem jest bardzo prawdopodobne, obudziły się wszystkie demony". "Za tę skuteczność i determinację jestem teraz atakowany i to w sposób niedopuszczalny. Nie boję się powiedzieć wprost - to zlecenie, które realizuje m.in. +Gazeta Wyborcza+. Od trzech tygodni słyszę na swój temat kłamstwa i zmanipulowane informacje, które mają wyłącznie jeden cel – wstrzymanie kluczowych dla Orlenu i polskiej gospodarki projektów" - mówił Obajtek.

Odnosząc się do zarzutów w sprawie wysokości swojego majątku, szef PKN Orlen zaznaczył, że ciężko pracował, zaczynając jeszcze jako nastolatek. "Mówimy o 25 latach doświadczenia zawodowego i zarobków. Mój ojciec prowadził działalność gospodarczą, mój teść również i to od nich dostałem pierwsze nieruchomości" - dodał.

Reklama

"Teraz niektóre media i niektórzy politycy uznali, że są one warte miliony. To absurd. Zaraz okaże się, że Daniel Obajtek był odpowiedzialny najpierw za kryzys a potem za skokowy wzrost na rynku nieruchomości. Wartość mieszkania w Myślenicach, które zostało nabyte w 1998 roku, szacowana jest na podstawie wycen nieruchomości kilka lat później" - zauważył.

Obajtek zapewnił też, że w kwestii swoich oświadczeń majątkowych nie ma nic do ukrycia. "Moje oświadczenia od 2002 r. były szczegółowo weryfikowane. Kontrola rozpoczęła się jeszcze w 2011 r. i skończyła się w 2013 r. umorzeniem przez prokuraturę" - wskazał.

Prezes PKN Orlen podkreślił, że obecne ataki odbiera personalnie, ponieważ dotyczą one nie tylko jego, ale też jego rodziny.

"Od kiedy podaje się prywatne dane adresowe prezesa strategicznej spółki, który prowadzi ważne inwestycje do publicznej wiadomości? Czy panowie posłowie Tomczyk i Sowa zapewnią teraz bezpieczeństwo mnie i mojej rodzinie w moim własnym domu? Czy ochronią mojego syna przed obcymi ludźmi, którzy teraz przyjeżdżają pod mój dom? To jest państwo prawa? To są nasi parlamentarzyści? Skoro już tak wnikliwie szukali moich nieruchomości, to może powinni wszystko szczegółowo pokazać. A nie prezentować wycinki, które pasują do ich opowieści. Mój majątek ma pełne pokrycie w osiąganych dochodach, kredytach. Nie boję się tego ujawnić" - oświadczył.

Na uwagę, że może rozwiązaniem byłaby pełna jawność jego majątku, Obajtek zaznaczył, że nie da się "sprowokować kilku posłom", przez których działania musi teraz "obawiać się o bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych".

"Jeszcze raz powtórzę – nie mam nic do ukrycia. Tylko odkąd to przychody prezesów Orlenu są poddawane pod publiczną dyskusję? Niech mi pan powie, czy któremukolwiek prezesowi Orlenu urządzono taki koszmar? Ja się nie dam sterroryzować. Obciążę kosztami ochrony Platformę Obywatelską. To, że moje dziecko płacze, tego im nie podaruję" - podkreślił Obajtek. (PAP)