Trwa gorący okres w negocjacjach dotyczących inwestycji w morską energetykę wiatrową. Przedsiębiorcy, którzy ubiegają się o pierwsza fazę wsparcia, złożyli do Urzędu Regulacji Energetyki wnioski, a w nich - plan łańcucha dostaw. Pozwolenie na lokalizację w sposób elastyczny (widełkowy) określa ilość turbin wiatrowych, które mogą być wykorzystane w ramach projektu. URE zatwierdził pięć wniosków i opublikował łańcuch dostaw dla pięciu projektów. Wynika z nich, że inwestorzy chcą kupić 340 turbin o mocy 12-14 MW. Kolejne dwa projekty, które jeszcze nie zostały zaakceptowane do wsparcia, oznaczają kupno ponad 110 turbin.

- Dla farm wiatrowych offshore, które mają być wybudowane w 2025 roku , decyzje w sprawie turbiny powinny zostać podjęte w tym roku, najpóźniej na początku przyszłego. Zwykle na początku inwestor wybiera preferowanego dostawcę i z pewnością nastąpi to w 2021 roku. Następnie prowadzone są długie rozmowy i negocjowanie szczegółów, a zwarcie kontraktu następuje nawet pół roku do roku później. To długi cykl, zwykle z naszymi klientami trwa on 3-4 lata zanim nastąpi dostawa turbin - mówi w rozmowie z portalem WysokieNapięcie.pl prezes Vestas na Europę Północną i Środkową Nils de Baar.

Kto najlepiej sobie radzi na morzu?

Pozycję lidera na rynku morskiej energetyki wiatrowej dzierży Siemens Gamesa . W ubiegłym roku firma miała na koncie 1,91 GW na morzu, z czego 752 MW na farmie wiatrowej Borssele w Holandii i 539 MW na projekcie East E One w Wielkiej Brytanii. Brytyjska farma ma 102 turbiny wiatrowe, każda o mocy 7 MW (WTG E19). Wysokość wieży to 167 metrów, a długość łopat - 75-metrów. Inwestorzy w polski offshore planują jednak znacznie większe turbiny.

Reklama

- Inwestorom w farmy wiatrowe na morzu oferujemy naszą nową turbinę SG 14-222 DD, która będzie w portfolio od 2024 roku. Jej standardowa moc wynosi 14 MW, a przy spełnieniu odpowiednich warunków pogodowych i lokalizacyjnych – nawet 14,9 MW - mówi Paweł Przybylski, prezes Siemens Gamesa Renewable Energy.

Zapewnia jednocześnie, że firma wspiera lokalne dostawy. - Rocznie kupujemy towary i usługi w Polsce o wartości około miliarda złotych, z tego połowa dotyczy segmentu energetyki wiatrowej offshore. Wymogi local content nie są więc dla nas nowością. Teraz nie planujemy nowych inwestycji, ale prowadzimy ciągle proces poszukiwania nowych partnerów. Jeśli decydujemy się na nowego dostawcę, to nie ograniczamy się w umowie z nim tylko do polskiego rynku - dodaje Przybylski.

Czy spółka będzie inwestować w Polsce? Kto króluje na lądzie? Kto stawia największą turbinę na morzu? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl