Gazprom nie wziął udziału w aukcji na dodatkowe przepustowości na gazociągu jamalskim. Oznacza to, że Rosjanie nie są zainteresowani zwiększeniem wysyłki gazu do Europy. Nadal będą wywiązywać się jedynie z kontraktów długoterminowych. Wciąż pozostaje otwarta furtka w postaci kontraktowania dziennego, ale również z tego rozwiązania dostawca ostatnio nie chciał korzystać – gazociąg jamalski nie jest zapełniony już od ponad miesiąca. Wiele wskazuje zatem na to, że utrzyma się tendencja spadkowa – w styczniu Gazprom przesłał o 41 proc. gazu mniej niż rok wcześniej.
– W styczniu nie obserwowaliśmy wysokich skoków cen ze względu na nieco niższy popyt i lepsze warunki do m.in. generacji energii wiatrowej, a także wzrost dostaw LNG – tłumaczy Agata Łoskot-Strachota, ekspert ds. energetyki w Ośrodku Studiów Wschodnich (OSW).
Jednocześnie kurczą się jednak europejskie zapasy – zapełnienie magazynów wynosi już poniżej 45 proc., a w niektórych krajach – Słowacji, Bułgarii, Holandii czy Austrii – nawet poniżej 40 proc. W Polsce sytuacja jest lepsza, nasze zapasy zajmują bowiem 75 proc. dostępnej powierzchni – bardziej wypełnione są jedynie magazyny portugalskie. Po części to jednak pochodna niskich zdolności. Krajowa infrastruktura jest w stanie pomieścić niewiele więcej niż połowę tego, co austriacka.
Opróżniane magazyny oraz ograniczenia dostaw sprawiają, że po stabilizacji cen na początku roku trzeba przygotować się na wahania. – Poduszka bezpieczeństwa w postaci gazu w magazynach szybko maleje, a to obecnie najważniejszy bezpiecznik hamujący wahania cen w okresie zmniejszonego przesyłu i stabilizujący sytuację na rynku. To ryzykowne i może być niebezpieczne zwłaszcza pod koniec sezonu zimowego albo gdyby niskimi temperaturami zaskoczył początek wiosny – mówi Agata Łoskot-Strachota.
Reklama

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.