W niemieckiej „koalicji sygnalizacji świetlnej” SPD-Zieloni-FDP dochodzi do wyraźnych tarć w związku z ustawą o ciepłownictwie, która m.in. zabroni sprzedaży nowych źródeł ciepła na gaz czy olej grzewczy od 2024 r. Ministerstwo gospodarki i klimatu pod wodzą wicekanclerza Roberta Habecka (Zieloni) chce przyjąć projekt, przeciwni są liberałowie z FDP, a kanclerz Olaf Scholz studzi emocje. Tymczasem na rynku widać gwałtowny wzrost sprzedaży pieców na paliwa kopalne.

Niemiecki rząd federalny pracuje nad ustawą o ciepłownictwie, która ma przybliżyć kraj do celu osiągnięcia neutralności klimatycznej, co ma nastąpić do 2045 r. Obecnie 80 proc. budynków w Niemczech ogrzewane jest paliwami kopalnymi, przede wszystkim gazem i olejem opałowym. Jeszcze w zeszłym roku dwie trzecie nowych oddawanych do użytku budynków było ogrzewane gazem lub ropą.

Projekt zakłada, że od 2024 r. będzie można instalować tylko systemy grzewcze, które w co najmniej 65 proc. są oparte na energii ze źródeł odnawialnych. Oznacza to de facto zakaz instalowania nowych instalacji gazowych i olejowych w zdecydowanej większości budynków. Dotyczy to zarówno całkowicie nowych, jak i istniejących domów, które muszą wymienić systemy grzewcze nienadające się do naprawy. Można również stosować systemy na biomasę i biometan, ale tylko w istniejących budynkach. Dozwolone są również tak zwane „wodorowe” kotły gazowe, ale tylko wtedy, gdy lokalny operator sieci ma zatwierdzony plan przejścia na wodór i gwarantuje dostawy w ciągu dziesięciu lat. Ustawa przewiduje jednak wyjątki w obowiązku wymiany kotłów, np. dla osób po 80. roku życia. Wprowadzony ma być również program złomowania starych kotłów. Istniejące grzejniki mogą nadal działać, uszkodzone grzejniki można wymienić, a gdy naprawa nie będzie już możliwa, obowiązywać będą okresy przejściowe. Zgodnie z projektem ustawy korzystanie z systemów grzewczych opalanych paliwami kopalnymi zostanie całkowicie zakazane od 2045 r., czyli wtedy, kiedy Niemcy mają osiągnąć neutralność klimatyczną.

Koszty kością niezgody

Reklama

Wątpliwości co do ustawy dotyczą przede wszystkim kosztów wdrożenia jej założeń - instalacja pomp ciepła jest zwykle co najmniej dwa razy droższa niż konwencjonalne systemy grzewcze; koszty zwykle oscylują wokół 20 tys. euro. Zwolennicy argumentują jednak, że koszty eksploatacji pomp ciepła są znacznie niższe niż w przypadku systemów konwencjonalnych ze względu na wyższą wydajność i rosnące w Niemczech opłaty za emisję CO2 z ogrzewania. Z sondażu przeprowadzonego przez gazetę "Bild" wynika, że 61 proc. Niemców martwi się wzrostem kosztów ogrzewania. W Niemczech jest również największy w Europie rynek wynajmu mieszkań, z czego wynikają obawy, że wynajmujący przerzucą koszty ogrzewania na najemców.

Ustawa przygotowana w głównej mierze przez Zielonych wzbudza sprzeciw koalicyjnej FDP, która domaga się zapewnienia „neutralności technologicznej” w proponowanych rozwiązaniach. Tymczasem kanclerz Olaf Scholz powiedział, że wszyscy zaangażowani „obiecali bardzo szybko przedyskutować ze sobą otwarte kwestie”. - Chcemy posunąć Niemcy do przodu i zostać ponownie wybrani jako koalicja, aby kontynuować modernizację naszego kraju – powiedział w rozmowie z gazetą Kölner Stadt-Anzeiger. Dodał, że szybkie tempo działań rządu „nieuchronnie prowadzi czasami do bardziej ożywionych dyskusji, niż gdybyśmy chcieli zmienić niewiele lub nic”. - Nie ukrywam, że jak na mój gust te dyskusje z pewnością mogłyby być prowadzone w spokojniejszym tonie – ocenił kanclerz Niemiec.

Aby uniknąć trudności społecznych, rząd przewiduje duże dotacje, by zmniejszyć obciążenia dla odbiorców ciepła. Zieloni pierwotnie chcieli, by rządowe wsparcie na wymianę źródła ciepła wynosiło od 25 do 40 proc. kosztów, w zależności od wysokości dochodów, ale później padła propozycja, by dopłaty wynosiły 80 proc. kosztów całego przedsięwzięcia.

Na niemieckim rynku widać jednak znaczący wzrost sprzedaży kotłów gazowych i naftowych. Według Federacji Niemieckiego Przemysłu Ciepłowniczego (BDH), od stycznia do kwietnia 2023 r. sprzedano ok. 168 tys. pieców gazowych i 21,5 tys. pieców na olej grzewczy, co oznacza wzrost odpowiednio o 14 i 100 proc. W tym samym czasie sprzedaż pomp ciepła wzrosła o 111 proc. do 96,5 tys. sztuk.