A w ostatnim czasie nie jest to wyjątkowa sytuacja. I nie dotyczy tylko jednej wybranej branży – można już mówić o całym szeregu sektorów, które borykają się z poważnymi brakami asortymentu.
Elektronika – towar deficytowy
Jednym z nich – szczególnie widocznym podczas kupowania przedświątecznych prezentów jest poważny niedobór elektroniki.
- Trudności z dostępem do elektroniki widzimy tak naprawdę od początku pandemii. Początkowo było to spowodowane ogromnym popytem na sprzęty, których można używać do pracy i nauki z domu. Jesienią 2020 roku premierę miały karty graficzne z serii RTX, które masowo używane były do kopania kryptowalut. Górnicy kupowali je w ilościach hurtowych, utrudniając do nich dostęp Kowalskiej czy Nowakowi. Kilka miesięcy temu producenci wprowadzili zmiany w kartach graficznych, które ograniczyły ich skuteczność w kopaniu kryptowalut. Sytuacja na chwile się poprawiła, ale wtedy pojawił się problem na rynku półprzewodników. Bez nich nie można wyprodukować praktycznie żadnego urządzenia elektronicznego. Z informacji, które docierają do nas od producentów sprzętów wynika, że ich fabryki pracują przez to na 40-50 procent mocy - mówi Karol Szwarbuła, rzecznik prasowy X-kom.
To dopiero wierzchołek góry lodowej, bo do problemów z niedoborem półprzewodników dochodzą zakłócenia w transporcie. - Znakomita większość elektroniki produkowana jest w Azji. Z powodu Covid-19 porty były pozamykane, przez co mniej kontenerowców płynęło w kierunku Europy. Oczywiście dywersyfikujemy nasze łańcuchy dostaw i część naszych zamówień dociera do nas pociągami. Kilkanaście tygodni temu była powódź w Chinach, która zatrzymała pociągi na kilkanaście dni. W efekcie czas przejazdu składów kolejowych z Chin do granicy Unii Europejskiej wzrósł dwukrotnie - dodaje ekspert.
Wszystko to sprawia, że klienci muszą często uzbroić się w cierpliwość i w niektórych przypadkach czekać dłużej na sprzęt o konkretnych parametrach. - Przewidujemy, że taka sytuacja na rynku będzie się utrzymywać co najmniej przez pierwsze półrocze 2022 roku. Zatem jeżeli ktoś planuje zakup elektroniki, lepiej żeby robił to z odpowiednim wyprzedzeniem. Obecnie najwięcej problemów jest z dostępnością kart graficznych, konsol, smartfonów, tabletów i laptopów, w szczególności laptopów gamingowych - mówi Szwarbuła.
Problemy z dostępnością smarfonów potwierdza Rafał Rysiew, Business Unit Manager w Komputroniku. - Największe trudności są w telefonach do 1000 zł brutto, większość sił produkcyjnych została przerzucona na droższe modele. Dlatego braki głównie mogą dotyczyć tych tańszych produktów, nie tylko ze względu na mniejszą dostępność ale też dlatego, że są częściej wybierane jako prezenty świąteczne.
Na braki narzekają też inni sprzedawcy – dużym kłopotem jest np. niska dostępność konsol do gier. A gdy już gdzieś się pojawią, szybko znikają ze sklepowych półek. Powód braków jest jasny i ten sam od początku roku – to brak komponentów, przede wszystkim chipów niezbędnych do produkcji urządzeń. Niedobory części dotykają też branżę AGD. Choć popyt w mijającym roku jest ogromny, to nie wszystkie produkty są dostępne od ręki. Na część z nich trzeba poczekać dłużej, a w niektórych przypadkach liczyć się również z większymi niż wcześniej wydatkami.
Nowe auto na wagę złota
Z podobnym problemem niedoborów, również z powodu chipów, boryka się branża motoryzacyjna. To przez to największe koncerny motoryzacyjne zmuszone są ograniczać produkcję. W efekcie np. w Polsce w listopadzie zarejestrowano o ok. 23 proc. nowych pojazdów mniej niż rok wcześniej. A o wyprzedaży roczników, która stała się już końcoworoczną tradycją można teraz – z niewielkimi wyjątkami – zapomnieć. Podobnie jest w przypadku leasingu – nawet firmy, które mają w ofercie samochody nie pozostawiają większego pola manewru – to nie jest dobry czas na wybór koloru czy wybredność w zakresie specyfikacji.
Część producentów by podołać zapotrzebowaniu ratuje się stawianiem na stare rozwiązania technologiczne – np. powrót do analogowych prędkościomierzy. Nie zawsze pozwala to jednak znacznie przyspieszyć zamówienia. Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego liczy, że sytuacja wróci do normy dopiero w II połowie 2022 r., więc osoby planujące zakup nowego auta muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość.
Na meble poczekamy dłużej
Chipy nie są jedyną zmorą. Równie dużym wyzwaniem okazuje się koszt transportu morskiego (za sprawą popandemicznego ożywienia na rynku zabrakło kontenerów, a kłopotem są też wysokie ceny paliw) oraz wahliwość na globalnych rynkach drewna. W efekcie sporo poczekamy również na niektóre meble. IKEA informowała nawet, że na skutek problemów z dostawami, zwiększy produkcję w Turcji kosztem Dalekiego Wschodu.
Bijące kolejne rekordy na światowych rynkach ceny gazu sprawiają z kolei, że część firm rezygnuje z produkcji, która w tej sytuacji przestaje być opłacalna. Tak jest w przypadku nawozów - część zakładów w Zachodniej Europie postanowiła ograniczać swoje moce. A to sprawia, że rolnicy mają kłopoty z zakupieniem środków niezbędnych do odpowiedniego wzrostu upraw.
Wygórowane jak nigdy wcześniej ceny błękitnego paliwa oznaczają także problemy dla branży transportowej wykorzystującej olej napędowy. Auta ciężarowe i część osobówek, które są nim zasilane potrzebują płynu Adblue, pozwalającego na ograniczenie emisji tlenków azotu. Branża informuje jednak, że na rynku zaczyna go brakować. Dlaczego? Jednym z jego głównych składników jest azot, którego produkcja pochłania duże zasoby gazu. A kłopoty kosztowe odbijają się na mniejszej produkcji składnika.
Niedawny awaryjny import energii pokazał, że podczas tegorocznej zimy trzeba przygotować się na duże zawirowania, również z powodu problemów z energią elektryczną. Choć eksperci uspokajają, że długie przerwy w dostawach prądu nam nie grożą, to warto przygotować się na ograniczoną produkcję dóbr, które wymagają jej sporo.