Główny Urząd Statystyczny podał w poniedziałek, że udział sprzedaży przez internet w sprzedaży detalicznej (w cenach bieżących) wyniósł w lutym w Polsce 10,0 proc. wobec 11,1 proc. w styczniu. Według GUS w lutym w porównaniu ze styczniem odnotowano spadek wartości sprzedaży detalicznej przez internet w cenach bieżących o 8,9 proc.

"Na kondycję narodowej gospodarki i portfeli Polaków wpływały z jednej strony galopująca inflacja, a z drugiej wojna w Ukrainie. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie czynniki będą w równym stopniu odzwierciedlone w wynikach e-handlu, ponieważ w strukturze sprzedaży e-commerce w Polsce nadal największą rolę odgrywają dobra nie służące zaspokojeniu fundamentalnych potrzeb wg piramidy Maslowa" - przekazał w poniedziałkowym komentarzu Grzegorz Rudno-Rudziński.

Jak dodał, nałożyły się na to również strukturalne zmiany w zakresie finansowania zakupów online obserwowane od lat, a nasilające się teraz - rosnące znaczenie sprzedaży ratalnej i płatności odroczonych w e-commerce.

Reklama

"W związku z tym przyspieszająca inflacja i stale rosnące stopy procentowe spowodowały w przypadku wielu e-sklepów spadki obrotów, gdyż w takich warunkach klienci stracili zdolność kredytową i obniżyła się ich zdolność nabywcza" - wskazał.

Jednocześnie zauważył, że są też takie, które w tym samym czasie notowały wzrosty wartości obrotów. "To np. przedstawiciele branży budowlanej, gdzie wzrost kosztów materiałów został szybko przeniesiony na klientów końcowych, którzy zmuszeni byli, niezależnie od skali wzrostu wydatków, wykończyć rozpoczęte wcześniej inwestycje" - tłumaczył.

Jak wskazał Rudno-Rudziński, wybuch wojny u naszych sąsiadów 24 lutego wywołał w pierwszych dniach lęki o przetrwanie i bezpieczeństwo osobiste oraz spowodował gwałtowną reakcję w postaci gromadzenia gotówki.

"W efekcie w ostatnich dniach minionego miesiąca konsumenci dodatkowo ograniczyli zakup dóbr, z wyjątkiem jedzenia oraz paliwa, którego przez internet nie są w stanie kupić, z dostawą do domu. Dlatego na ostatniej prostej lutego część firm znów zmniejszyła obroty i podniosła ceny, gdyż towary będą niedostępne, a część - obniżyła ceny, aby zacząć wyprzedawać towar przeznaczony na świadomie porzucone rynki Rosji i Białorusi" - wskazał.