„Bardzo chciałbym przeprowadzić dyskusję na najwyższym szczeblu z Elonem Muskiem” - powiedział w wywiadzie Jun Seki, prezes i dyrektor operacyjny Nidec. Jego zdaniem bez partnera zewnętrznego Tesla nie będzie w stanie osiągnąć celu wyznaczonego przez Elona Muska, jakim jest produkcja 20 milionów pojazdów elektrycznych rocznie do 2030 roku.

To odważna oferta dla firmy, która w zeszłym tygodniu flirtowała z byciem najcenniejszą na świecie, czyniąc Elona Muska najbogatszym człowiekiem świata. Ale Nidec nie jest zwykłym dostawcą części.

Producent z Kioto to niepokonana bestia w światowej branży silników elektrycznych. Chociaż zdecydowana większość osób korzystających z produktów firmy nawet nie zna jej nazwy, to silniki Nidec są używane w około 85 proc. twardych dysków na świecie. Firma kontroluje też prawie połowę światowego rynku silników bezszczotkowych, które można znaleźć we wszystkim - od klimatyzatorów, po roboty fabryczne. Nidec to dziewiąte co do wielkości przedsiębiorstwo w Japonii, którego wartość rynkowa wyniosła we wtorek około 82 miliardów dolarów. W zeszłym roku akcje spółki podrożały o 73 proc. To sprawia, że ​​dyrektor generalny Shigenobu Nagamori jest czwartą najbogatszą osobą w Japonii z majątkiem netto wynoszącym 10,2 miliarda dolarów, według indeksu miliardów Bloomberga.

Nagamori zwerbował z Nissan Motor Juna Sekigo, który rok temu został wicedyrektorem operacyjnym. Cel postawiony przed Sakim to przekształcenie firmy w czołowego światowego dostawcę silników do pojazdów elektrycznych. 76-letni Nagamori, który założył swoją firmę w szopie w Kioto 47 lat temu, zobowiązał się do zainwestowania blisko 10 miliardów dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat, aby zdobyć udział w rynku na poziomie 40–45 proc.

Reklama

Według firmy konsultingowej Shibuya Data Count, Japonia, wraz z Kalifornią i innymi głównymi rynkami samochodowymi, na które nałożony został wymóg, aby w ciągu najbliższych dwóch dekad wszystkie sprzedawane nowe samochody miały napęd elektryczny, to globalny rynek silników do pojazdów elektrycznych, który jest na dobrej drodze, aby do 2026 roku osiągnąć wartość około 29 miliardów dolarów.

Do tej pory znaczna część przemysłu skupiała się głównie na budowaniu produkcji wystarczającej ilości baterii, przy jednoczesnym ulepszaniu technologii, tak aby uczynić je bardziej wydajnymi, a także na poszerzaniu gamy pojazdów elektrycznych.

Teraz przyszedł czas na silniki, które po akumulatorach są najdroższym elementem pojazdu elektrycznego.

„Wraz z postępem w produkcji masowej koszty spadną i łatwiej będzie wygrać z rywalami” - powiedział 59-letni Seki, który kilkakrotnie podróżował za granicę podczas pandemii w 2020 roku, aby zabezpieczyć umowy z producentami samochodów.

Tesla z siedzibą w Palo Alto w Kalifornii to tylko jeden z wielu producentów samochodów w atrakcjach Nidec. Według Seki japoński producent osiągnął już porozumienia w sprawie dostaw silników elektrycznych do 22 producentów samochodów, w tym chińskiego Guangzhou Automobile Group Co. i francuskiego Peugeot SA.

Niezależnie od tego, czy jest to tradycyjny producent samochodów, startup z elektryczną ciężarówką, czy Apple Inc., o którym mówi się, że planuje samojezdny samochód elektryczny, „każda nowa firma wkraczająca w sferę pojazdów elektrycznych jest dla nas szansą”, powiedziany Seki. Dodał, że dzięki spółce joint venture z Peugeotem, Nidec ma również „wielką szansę” na współpracę z Fiat Chrysler Automobiles NV, ponieważ producent samochodów jest gotowy do połączenia się z Peugeotem.

Stawką Nidec dla producentów samochodów jest system „E-Axle”, który łączy silniki, przekładnie i falowniki w jeden pakiet. Ponieważ producenci pojazdów elektrycznych poszukują mniejszych i bardziej wydajnych układów napędowych, da to przewagę producentom, którzy są w stanie projektować bardzo precyzyjne, trwałe przekładnie i skutecznie je chłodzić, a wszystko to przy niższych kosztach.

Aby zabezpieczyć potrzebne technologie i zasoby, Nidec jest gotów wydać nawet 1 bilion jenów (9,7 miliarda dolarów) na fuzje i przejęcia, powiedział Seki. Wyróżnił produkcję przekładni i falowników jako dwie branże dojrzałe do wzrostu.

Jeśli wizja Nidec się spełni, to za pięć lat firma będzie w stanie zaoferować Tesli i innym producentom pojazdów elektrycznych silnik trakcyjny za mniej niż 1000 USD, w porównaniu z dzisiejszym standardem, który może kosztować nawet 2000 USD lub więcej. Podczas gdy baterie stanowią około jednej trzeciej kosztu typowego pojazdu elektrycznego, podstawowy silnik to około 10 proc.

Nidec postrzega Europę i Chiny jako rynki, które stosunkowo szybko wprowadzają pojazdy elektryczne. W związku z tym w ciągu ostatnich trzech lat dokonał znacznych inwestycji w Państwie Środka i planuje zainwestować około 200 miliardów jenów w swoje europejskie operacje. Firma patrzy na Serbię jako na głównego kandydata do nowej fabryki silników elektrycznych, którą zamierza zbudować w tym regionie.

Na razie Seki kładzie podwaliny pod możliwość sprostania gwałtownemu wzrostowi popytu, który jest przewidywany w dekadzie po 2025 r. Dzięki większym inwestycjom koszty akumulatorów spadają, czyniąc pojazdy elektryczne bardziej przystępnymi. W tym samym czasie wiele rządów, w tym Japonia i Wielka Brytania, zapowiedziało zakaz sprzedaży nowych pojazdów benzynowych.

Według Bloomberg Intelligence do 2035 roku roczna sprzedaż pojazdów EV przekroczy 48 milionów sztuk, w porównaniu z około 2 milionami w tym roku. Aby zdobyć większy udział w tym torcie, Seki liczy na włączenie Tesli do grona klientów. Chociaż przedstawiciele firmy Nidec w USA zwrócili się do producenta pojazdów elektrycznych, którego kapitalizacja rynkowa obecnie przewyższa kapitalizację Toyota Motor Corp. i sześciu innych głównych japońskich producentów samochodów łącznie, to o zawarciu umowy nic nie wiadomo.