W poniedziałek w Studiu PAP unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski poinformował o przygotowywanej pomocy dla trzech krajów najbardziej dotkniętych nadmiarowym importem zboża z Ukrainy, tj. dla Polski, Rumunii i Bułgarii. Pomoc ma być uruchomiona w ciągu kilku dni, a największe środki mają zostać przeznaczone dla Polski.

Sawicki we wtorek w Studiu PAP ocenił, że otwarcie polskiego rynku na ukraińskie zboże "to był ogromny błąd". Według niego Ukrainie trzeba było pomóc, jednak należało przy tym wprowadzić kaucje, zwracane w momencie załadunku ukraińskiego zboża na statek w polskich portach i wywozu z Unii Europejskiej. "Jestem zdumiony, że polski komisarz nie przewidział, jaki wpływ na Polski rynek będzie miało ukraińskie zboże" - dodał.

B.minister rolnictwa podkreślił, że z szacunków rolników zajmującymi się obrotem zbożem i rzepakiem wynika, że do Polski mogło trafić nawet 2,5 mln ton pszenicy i ponad 1 mln ton rzepaku, co przy krajowej produkcji 3,5 mln ton rzepaku doprowadziło do problemów z jego upłynnieniem.

"Mali przedsiębiorcy, którzy obracali powiedzmy ilością 20-30 tys. ton zboża, zakupili je od rolników w dobrej wierze, dzisiaj mają straty rzędu 8-10 mln złotych, to są bankruci" - zauważył poseł PSL.

Reklama

Sawicki pytany, kiedy możemy liczyć na spadek cen warzyw w sklepach odpowiedział, że w drugiej połowie czerwca "będziemy mieli już gruntowe polskie warzywa w cenie kilku złotych za kilogram, a nie kilkunastu czy kilkudziesięciu".

Poseł PSL zaznaczył, że dziś konsument stoi przed ciężkim dylematem "czy kupić jednego polskiego pomidora, czy trzy hiszpańskie w tej samej cenie". Dodał, że wynika to z wysokich cen gazu i węgla, przez które krajowi producenci zajmujący się uprawą w szklarniach "przerażeni kosztami", zrezygnowali z produkcji.

Autor: Adrian Kowarzyk