Rynek ubezpieczeń na życie skurczył się o 22 proc., bo wyhamowała sprzedaż tzw. polisolokat. Natomiast towarzystwa majątkowe, mimo kryzysu, zebrały niemal 5 proc. więcej składek.
O nieco ponad 13 proc. skurczył się w 2009 roku polski rynek ubezpieczeniowy – wynika z szacunków Dziennika Gazety Prawnej na podstawie danych największych graczy na rynku. Spadek przychodów ze składek do 51,5 mld zł, wobec 59,3 mld zł rok temu, to efekt silnego spadku w ubezpieczeniach na życie. Tu ubezpieczyciele zebrali nieco ponad 30 mld zł składek, wobec niemal 39 mld zł rok wcześniej.

>>> Polecamy: Polacy płacą coraz mniej składek na ubezpieczenie

Zastój w polisolokatach

To skutek wycofania się części graczy z oferowania tzw. polisolokat, czyli krótkoterminowych polis inwestycyjnych. Działają one podobnie jak lokaty, ale dzięki formie polisy nie trzeba płacić podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki). Na przykład PZU Życie podaje, że przy współpracy z bankami (głównie z polisolokat) zebrało w 2008 roku prawie 6,4 mld zł, a na koniec 2009 roku było to 2,9 mld zł. Z tego samego powodu 2,3 mld zł składek mniej zebrała też Aviva. – Nadal uważamy, że to produkty dające zbyt niską marżę w stosunku do ryzyka kredytowego, które ponosi ubezpieczyciel – mówi Maciej Jankowski, prezes Aviva w Polsce.
Reklama
Dodaje jednak, że nie wyklucza oferowania polisolokat, jeśli będą elementem szerszej współpracy z bankiem obejmującej również inne rodzaje ubezpieczeń. Podobne deklaracje można też usłyszeć w PZU. Jednak nie należy spodziewać się boomu na takie produkty, podobnego jak w 2008 roku. – Konkurencja między bankami na lokaty jest mniejsza, więc mniejsze też będzie zapotrzebowanie na takie polisy – mówi Dariusz Krzewina, prezes PZU Życie.
Jak ostatecznie będzie wyglądał rynek, to zależy od strategii pozostałych graczy. Dla niektórych istotny jest motyw marketingowy. – Niewykluczone, że będziemy zmuszeni wrócić do oferowania polis antybelkowych, żeby nie tracić udziałów w rynku – mówił Franz Fuchs, prezes grupy VIG w Polsce na ostatniej konferencji prasowej.

Awans na drugie miejsce

Sprzedaż takich polis to właściwie jedyny sposób na wzrost przychodów. Na przykład Allianz wciąż 898 mln zł z 1,86 mld zł ogółem zbiera z polisolokat. Można zakładać, że również 53-proc. wzrost życiowej spółki Generali to efekt przychodów z takiej sprzedaży. Dobre rezultaty przynosi też koncentracja na produktach strukturyzowanych, czyli takich, które dają gwarancję braku straty kapitału, a obiecują wyższe niż na lokatach zyski. Tak zrobiło TU Europa Życie, a dzięki wycofywaniu się z rynku konkurentów awansowało na drugą pozycję pod względem składek, wyprzedzając Avivę, ING i Wartę. Niestety, póki co nie da się urosnąć na sprzedaży innych polis na życie.

Mniej aut, mniej z polis OC

Na tle sektora życiowego sprzedaż polis majątkowych jest nieco lepsza. Cały rynek wzrósł o 4,8 proc. do ponad 21 mld zł. Jednak jeśli nie uwzględniać PZU (którego przychody spadły o ponad 5 proc.), pozostali ubezpieczyciele mają się znacznie lepiej, bo zebrali o niemal 10 proc. więcej składek. Przy mniejszej sprzedaży nowych samochodów i spadku importu używanych, oraz w związku z kryzysem gospodarczym przekładającym się na oszczędności firm, to znakomity wynik. Najwięcej powodów do zadowolenia ma grupa Ergo. Jej spółka Ergo Hestia urosła o 21 proc. (do 2,2 mld zł), zdobywając 10,3 proc. udziału w rynku. To wystarczyło, żeby zająć obecnie drugą pozycję. Jest ona niezagrożona, jeśli uwzględnimy również siostrzaną spółkę MTU. Ona dzięki 26 proc. wzrostu znalazła się w pierwszej dziesiątce największych ubezpieczycieli.
To pozwoliło też grupie Ergo wspiąć się na czwartą pozycję na rynku (z ósmej rok temu). Największa pozostaje grupa PZU, druga jest wciąż grupa Warta, a na trzeciej pozycji jest grupa Allianz.
ikona lupy />
Największe grupy ubezpieczeniowe w 2009 r. / Forsal.pl