Komentatorzy rynku kryptowalut liczą na to, że cena bitcoina wzrośnie w ciągu 12-18 miesięcy nawet do 100 tys. dolarów. Ma się do tego przyczynić tzw. halving - jest to funkcja bitcoina, która automatycznie zmniejsza liczbę nowych monet wchodzących do obiegu. Odbywa się mniej więcej co cztery lata i teoretycznie powoduje wzrost ceny bitcoina.

Aby zrozumieć, jak to działa, trzeba zapoznać się z główną ideą bitcoina jako zdecentralizowanego aktywa – czyli takiego, którego wartość nie jest kontrolowana przez bank centralny lub inną instytucję, ale raczej przez rozległą sieć peer-to-peer potężnych komputerów, które kontrolują wszystkie transakcje bitcoinami w złożonym, energochłonnym procesie zwanym wydobywaniem (ang. mining).

Osoby stojące za komputerami podłączonymi do sieci są nagradzane za swoją pracę w bitcoinach. Jednak mniej więcej co cztery lata liczba bitcoinów otrzymywanych przez „wydobywaczy” jest zmniejszana o połowę.

Reklama

Fala spekulacji

Dlaczego? Bitcoin jest z założenia zasobem ograniczonym – w obiegu może być maksymalnie do 21 milionów monet, a zdaniem zwolenników ten niedobór jest kluczem do propozycji wartości. Halving zmniejsza więc podaż kryptowaluty, co przy stałym popycie podbija jej wartość. Jednocześnie stanowi to zachętę dla „wydobywaczy”. Inwestorzy mają dobry powód do entuzjazmu, jeśli są w stanie zaakceptować ryzyko związane z krótkoterminową zmiennością kursu kryptowalut.

Według ekspertów, w okresie dwóch lat przed i po pierwszym halvingu bitcoina, w 2012 r., nastąpił wzrost ceny aż o około 30 tys. proc. W 2016 r. w ciągu tych dwóch lat było to prawie 800 proc.; w przypadku halvingu w 2020 r. inwestorzy odnotowali wzrost ceny o 700 proc.

Zbliżający się halving bitcoina rozpoczyna falę spekulacji na rynkach. Nastroje są optymistyczne, szczególnie w dłuższej perspektywie, ale psychologia związana z tak znaczącym wydarzeniem może powodować dużą zmienność zachowań inwestorów.