Główny Urząd Statystyczny opublikował niedawno szczegółowe dane dotyczące zarobków Polaków. Wynika z nich, że w październiku 2020 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie – tj. średnia krajowa – wyniosło 5748,24 zł brutto, czyli nieco ponad 4071 zł na rękę. Mediana wynagrodzeń była natomiast równa 4702,66 zł brutto, to znaczy 3350 zł netto (mediana jest wartością statystyczną dzielącą jakiś zbiór danych na połowy – w tym przypadku połowa Polaków zarabia więcej niż wspomniana kwota, a połowa zarabia mniej). GUS podaje również, że przeciętne wynagrodzenie lub mniej otrzymywało 69 proc. kobiet i 62,5 proc. mężczyzn. Czy to cała prawda o naszych zarobków? Cóż, obraz jest o wiele bardziej skomplikowany.

Porównanie jabłek i gruszek

Zanim zaczniemy dzielić włos na czworo, przyjrzyjmy się jeszcze kilku innym ciekawym informacjom z opracowania GUS. Otóż płacę minimalną (która w 2020 r. wynosiła 2600 zł brutto) lub niższą otrzymywało 7,8 proc. zatrudnionych. Mężczyźni – co chyba nas nie powinno dziwić – zarabiali statystycznie więcej niż kobiety. Co miesiąc dostawali na konto średnio o 6,6 proc. więcej, niż wynosiło przeciętne miesięczne wynagrodzenie. Kobiety – o 7 proc. mniej. Średnie zarobki mężczyzn były o niemal 15 proc. wyższe niż kobiet.
Część z czytelników i czytelniczek może stwierdzić, że takie porównania nie mają większego sensu. Kobiety częściej bowiem trafiają do prac opiekuńczych, zaś mężczyźni częściej wybierają zawody techniczne. Te pierwsze są opłacane gorzej niż te drugie, stąd różnica w zarobkach, czyż nie? Nie jest to jednak do końca prawda.
Reklama
Owszem, kobiety i mężczyźni wybierają nieco inne zawody, co odnotowuje GUS w swoich statystykach. Ekonomiści i ekonomistki zajmujące się tym zagadnieniem nazywają to nieskorygowaną luką płacową. To jak porównywanie jabłek z gruszkami. A żeby znaleźć odpowiedź na pytanie o realną lukę płacową ze względu na płeć, powinniśmy porównywać gruszki z gruszkami lub jabłka z jabłkami.
Do tego służy skorygowany wskaźnik luki płacowej. Mówiąc w uproszczeniu, jest to porównywanie statystycznych bliźniąt – osób pracujących na podobnych stanowiskach, z podobnym doświadczeniem, o podobnym wykształceniu, różniących się jedną cechą – płcią. I tak postrzegana luka płacowa według danych Instytutu Badań Strukturalnych wynosi – w zależności od przyjętego modelu oszacowań – od 14 proc. do 24 proc.
Wróćmy do danych Głównego Urzędu Statystycznego. Dwukrotność średniej krajowej w 2020 r. zarabiało 8 proc. mężczyzn i ok. 4 proc. kobiet. Trzy średnie krajowe lub więcej (czyli ponad 17 tys. brutto i więcej) – ok. 2 proc. Polaków. Choć część osób może się z tym nie zgodzić, jest to bezapelacyjnie dochodowa klasa wyższa. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że klasa średnia rozciąga się aż do górnych 2 proc. pracowników o najwyższych zarobkach.
Z danymi GUS jest jednak kilka problemów metodologicznych. I nie są to tylko zastrzeżenia akademickie. Ich efektem jest to, że w rzeczywistości nie do końca wiemy, ile zarabiają Polacy. Jesteśmy skazani na poruszanie się w obrębie pewnych przedziałów.