Globalna gospodarka zbytnio polega na interwencjach banków centralnych – uważa Swiss Reinsurance Co. To zdaniem firmy nie jedyne istotne podmioty, które mogą zapobiec powstaniu następnego kryzysu finansowego.

- Powinniśmy przestać się martwić o to, czy banki centralne będą stymulowały gospodarkę – powiedział główny ekonomista Swiss Reinsurance Jerome Haegeli. Jego zdaniem zdolność banków centralnych do wspomagania wzrostu gospodarczego znacznie spadła, między innymi z powodu historycznie niskich stóp procentowych.

Rządy powinny się raczej skoncentrować na zwiększeniu „odporności” gospodarek na ekonomiczne szoki. Chodzi między innymi o wprowadzenie strukturalnych reform i regulacyjnych zmian, które doprowadzą do wzrostu wartości kapitału sektora prywatnego. Narastające zadłużenie, rozprzestrzenianie się ujemnych stóp procentowych oraz spowalniający wzrost zagrażają zdaniem firmy stabilności gospodarek.

Wielkimi wygranymi dekady od wielkiego kryzysu są rynki finansowe. Podczas gdy globalny wzrost był dwukrotnie słabszy od typowego wzrostu w okresie odbicia gospodarki, indeks S&P 500 znacznie zwiększył swoją wartość.

- Wszyscy wierzą, że inflacja nie "żyje". Mamy jednak inflację cen aktywów – mówi Haegeli.

Reklama

Ekonomista uważa, że istnieje 35-proc. prawdopodobieństwo wystąpienia recesji w USA. Odpowiedzią na następny kryzys będzie jego zdaniem połączenie odpowiedniej polityki fiskalnej i monetarnej. Uważa, że banki centralne są w większym stopniu narażone na naciski ze strony rynków finansowych niż polityków.

>>> Polecamy: Deficytu nie będzie. Dochody i wydatki budżetu Polski w 2020 r. wyniosą po 429,5 mld zł