Amerykański prezydent elekt Joe Biden przedstawił w czwartek wieczorem czasu miejscowego szczegóły pakietu pomocowego wartości 1,9 biliona dolarów dla dotkniętej pandemią koronawirusa amerykańskiej gospodarki.

Jak stwierdził Rogalski, rynki finansowe "nie kupiły" propozycji fiskalnych Bidena, co skutkuje umocnieniem dolara i pogorszeniem nastrojów na rynkach akcji.

Dodał, że pochodną tego jest słabość naszej waluty. "Ponieważ gorsze nastroje na rynkach akcji utrzymują się, złoty jeszcze dziś i na początku przyszłego tygodnia może być słabszy, natomiast za tydzień, dwa już nie będziemy tego widzieć" - wskazał analityk. Jego zdaniem, EUR/PLN będzie zmierzać w kierunku poziomu 4,50 i niżej, natomiast para dolar - złoty będzie stopniowo powracać do 3,70, choć w tym przypadku umocnienie złotego może potrwać dłużej.

Reklama

Analityk zaznaczył, że nasza waluta zaczęła rok z niskiego pułapu za sprawą grudniowych interwencji walutowych NBP. W najbliższym czasie - w jego ocenie - NBP nie zdecyduje się jednak na podobny krok. "W środę w komunikacie po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej zostało zawarte stwierdzenie, że interwencje walutowe będą mieć miejsce. Ja to odbieram jako zwrócenie uwagi, że czuwamy i możemy coś zrobić. Jak złoty umocni się do euro powyżej 4,50, to możemy się spodziewać interwencji słownej, natomiast nie sądzę, by NBP fizycznie interweniował na rynku" - powiedział ekspert.

"Jeśli przyjdzie za parę tygodni okres napływu środków na rynki wschodzące, to NBP nie będzie miał siły z tym walczyć" - dodał.

Na początku stycznia prezes banku centralnego Adam Glapiński powiedział w wywiadzie dla "Obserwatora Finansowego", że od połowy grudnia zarząd NBP dokonuje zakupu walut obcych na rynku walutowym. Po styczniowym posiedzeniu RPP poinformowała w komunikacie, że NBP "może stosować interwencje walutowe w celu wzmocnienia oddziaływania poluzowania polityki pieniężnej na gospodarkę".

W piątek ok. 13 kurs EUR/PLN wynosił 4,54, a USD/PLN 3,74.