Przyszłość? Nie zamierzam jej przewidywać, nikt poważny do tego się nie bierze. Rozmowa o przyszłości to nie zgadywanka w stylu science fiction. Przyszłość to nadstawianie uszu i nasłuchiwanie tego, co już teraz mówi do nas poprzez m.in. zmiany w technologiach i społeczeństwach – taką narrację na otwarciu Impact’19 zaproponował Gerd Leonhard, wizjoner, który w swej karierze przemawiał do 2,5 mln ludzi i wydał kilka bestsellerów.
– Technologia sprawia, że zasadne jest pytanie o to, czy przypadkiem nasze stanowiska pracy i umiejętności nie są bliskie końca swej daty ważności. Mamy odpowiedź, jak sprostać takim zmianom społecznym? – dodawała Ayesha Khanna, prezeska Addo.AI pracująca m.in. dla rządów z kilku krajów świata.
Ten duch i dynamika obecne były na każdej ze scen Impact’19: święto technologii przyciągnęło ponad 6 tys. gości, 250 speakerów i oznaczało również dziesiątki wydarzeń towarzyszących – w tym premierowy Cracow Tech Week, który zgromadził najlepsze start-upy i inwestorów z kilkudziesięciu krajów. Nasłuchiwanie głosów przyszłości w Krakowie odbywało się rytmie ośmiu ścieżek – od fintechu, mobility, a także cyfrowego zdrowia przez sektor kosmiczny i AI aż po cyfrowe państwo, przemysł 4.0 oraz sposoby przekuwania nauki w biznes. Najważniejsze wydarzenie gospodarcze w regionie, wywierające realny wpływ na decyzje polityków i przedsiębiorców w najbliższych kwartałach zgromadziło czołowych polityków z Europy Środkowej i Wschodniej, liderów globalnych firm i organizacji oraz wielkie nazwiska świata technologii. Co więc czeka nas w 2020 r.? Na jakie trendy, zagadnienia, wyzwania powinniśmy być wyczuleni, by w najbliższym czasie nie stracić nadchodzących szans?
Reklama

Lekcje etyki i symbiozy

– AI jest nową elektrycznością. Za chwilę będzie wszechobecna, przez co ludzkość przez następne 20 lat zmieni się bardziej niż przez ostatnie trzy wieki – zapewniał Gerd Leonhard, wtłaczając w dyskurs najgorętszy temat ostatnich miesięcy: sztuczną inteligencję.
Na głównej scenie rozgorzała dyskusja o tym, czy ludzkość użyje AI jako wsparcia czy bardziej jako życiowej protezy. Ten drugi wybór nie jest optymistyczną wizją. Pewne jest to, że to dla nas praca domowa na najbliższe miesiące. Pokusa szerokiego wdrożenia AI jest duża: do 2030 r. PKB gospodarek naoliwionych przez AI będzie co roku średnio o 1,2 proc. wyższy niż w reszcie krajów. W tym czasie najlepsze firmy napędzane algorytmami mogą liczyć na dwucyfrowe wzrosty rentowności.
– W tym pędzie pamiętajmy o tym, że bez dobrych, głębokich danych nawet najlepszy algorytm na niewiele się zda. Stąd kluczowe staje się to, kto i jakie ma dane. To jest i będzie potężna przewaga konkurencyjna – zaznaczał Damian Zapłata, Chief Commercial Officer i członek zarządu Allegro.
Michael Casey z MIT Media Lab Digital Currency Initiative nawoływał do rychłego i zbiorowego wypracowania konsensusu co do tego, kim będą osoby wyznaczające reguły moralne i etyczne dla algorytmów oraz sposobu wykorzystania danych.
– Skoro AI staje się integralną częścią biznesu i naszego życia, to oznacza, że właśnie zaczynamy w jej ręce oddawać m.in. decyzje moralne. Choć kod komputerowy to nie prawo, to jednak będzie nami zarządzać, np. decydując, kogo na śmierć narazić ma autonomiczny samochód lub komu nigdy nie przyznawać kredytów – twierdził Casey.
Joe Schoendorf, legenda sceny venture capital, jeden z liderów Accel Partners, zdradził, że Dolina Krzemowa już pracuje nad symbiozą człowieka i sztucznej inteligencji. Udaną integrację zapewnić ma m.in. personalny, elektroniczny nauczyciel, towarzyszący nam przez całe życie.

Ładowanie baterii

Rok 2020 r. i kolejne mają odmienić jednego z ulubionych towarzyszy ludzkości – samochody. Pojazdy staną się autonomiczne, zeroemisyjne, a ich posiadanie straci rację bytu. Jednak zanim ten plan się ziści, biznes i wielka polityka muszą sobie poradzić z bardziej przyziemnymi kwestiami, takimi jak np. składowanie energii i ładowanie baterii. Tu na scenę Impact’19 wkroczył temat European Battery Alliance (EBA), nazywanego nieraz „nowym Airbusem w bateriach”. Z tą różnicą, że tym razem to Polska ma odegrać jedną z kluczowych ról w tej układance.
– Na teraz jedynie 3 proc. wszystkich baterii produkowanych jest w Europie. Do 2025 r. popyt na energię z baterii dla branży mobility wzrośnie czterokrotnie. Stawiamy sobie ambitny cel, by w tym czasie pod egidą EBA, łącząc siły państw i korporacji, stawić czoła chińskim czy amerykańskim producentom – zadeklarowała Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
– Nie ma odwrotu przed elektromobilnością. Autonomiczny transport miejski czy koncepcja mobility as a service to dla nas plan, a nie futurologia. To nasz model myślenia o transporcie i nie jesteśmy tu osamotnieni – dodawał Kazimierz Karolczak, szef Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, która testuje i wdraża tego typu rozwiązania.
Przy czym świat mobility pracuje nie tylko nad nowymi pojazdami, lecz również nad rewolucją w logice systemów adresowych. Globalną unifikację w tym zakresie chce w najbliższym czasie wprowadzić m.in. start-up What3words, żywo obecny na Impact’19. Według pomysłu Gigi Etienne świat wkrótce podzielony zostanie na kwadraty o wymiarach 3x3 m, a każdy z nich określony zostanie kombinacją trzech unikalnych słów zamiast współrzędnych geograficznych.

Portfel będzie dla człowieka

Ledwie trzy słowa wystarczyły też, by Ayesha Khanna, prezeska Addo AI, wyłuszczyła wyzwania, jakie właśnie stawia przed nami rewolucja w bankowości i finansach. Te słowa to „automatyzacja, praca, fintech”. Wedle statystyk co trzeci mieszkaniec Singapuru straci swoje stanowisko na fali rozwoju udziału maszyn w bankowości i ubezpieczeniach. Zdaniem speakerów Impact’19 nowa fala pod postacią fintechu nie jest jednak niszczycielską siłą – niesie ożywcze prądy, które w perspektywie kilku lat staną się siłą napędową gospodarek. Dlatego też Singapur intensywnie inwestuje w nowe kwalifikacje swoich obywateli.
– Technologia, także w finansach, nie jest bytem samym w sobie. Jest tylko narzędziem, z którego możemy korzystać. Innowacja, z której ludzie nie chcą korzystać, mogłaby równie dobrze nie istnieć – zaznaczała więc Magdalena Borowik, szefowa departamentu fintech w Komisji Nadzoru Finansowego.
W kuluarach cytowano najświeższe badania przeprowadzone wśród bankierów. Wskazywali oni, że w perspektywie kilku lat największym ich rywalem staną się ci, którzy technologię mają w swoim DNA – mowa o gigantach typu Google, Apple czy Amazon, ale i całym peletonie wciąż młodych, ale wyróżniających się firm fintechowych. We wrześniu nowe otwarcie czeka polski rynek – w myśl dyrektywy PSD2 polskie banki będą udostępniać swoje API (interfejsy programowania aplikacji) podmiotom trzecim (TPP). W efekcie TPP będą mogły płynnie sięgać po część bankowych danych i na tej bazie promować nowe produkty i usługi.
– Polska wyróżnia się w Europie tym, że ponad 20 proc. z zarejestrowanych TPP jest zarejestrowanych właśnie nad Wisłą – podkreślał Tomasz Owczarek, szef sprzedaży w polskim oddziale Mastercard Europe.
Zasilenie pomysłowych firm świeżą paczką danych spowoduje, że już w przyszłym roku możemy spodziewać się w Europie wysypu rozwiązań do automatyzacji decyzji finansowych. Wkrótce inteligentny doradca finansowy w chmurze zainwestuje nasz majątek.
– Decyzje inwestycyjne to jak najbardziej pole do popisu dla sztucznej inteligencji. Doradztwo będzie do tego jedynie wstępem – podkreślała Lucyna Janas z Google Pay.
Wyścig technologiczny i automatyzacja stają się również domeną handlu, któremu po drodze z fintechem m.in. w kwestii bezdotykowych płatności. Także w sieci.
– Nie wierzę w to, że istnieją dwa kanały handlu, w sieci i offline. Kanał jest jeden, wspólny, najbliższe miesiące będą na to dowodem – zaznaczał Mirosław Krzanik, dyrektor ds. inteligentnych rozwiązań sklepowych z Żabka Polska.

Diagnoza dla nastolatka

Zdaniem ekspertów Impact’19, zanim automat pokieruje naszym portfelem, wcześniej doczekamy się np. osobistego lekarza w zegarku napędzanego algorytmami i dopasowującego dla nas terapie oraz modele nauki zdrowych nawyków.
– Technologia umożliwi tanią i efektywną diagnostykę, wykrywanie odstępstw od norm na wielu polach. Musimy zacząć od najmłodszej generacji. Już teraz możemy się dowiedzieć, czy 15-latek może poważnie zachorować po pięćdziesiątce. Twórzmy system, w którym pacjent jest w samym centrum – takie zadania na najbliższe kwartały wytyczył dr Jarek Oleszczuk, prezes AstraZeneca Pharma Poland.
Patrick Dey, kierujący zespołem ds. cyfrowego zdrowia i innowacji w firmie Amgen, przyznawał, że dotychczas wielu gigantów farmaceutycznych było wciąż za mało cyfrowych, uważając że np. zbiory danych czy uczenie maszynowe to narzędzia dla np. Google’a.
– Myliliśmy się w swoim konserwatyzmie. Zaprzęgamy więc technologię, pracujemy ze start-upami, mając nadzieję na masowy wysyp terapii, m.in. onkologicznych. Skąd mój optymizm? Bo w najbardziej technologicznych firmach z naszej branży rzeczy dzieją się szybciej, lepiej i taniej niż kiedykolwiek wcześniej – przekonywał Amerykanin.
W tym nurcie jest także i polski, rządowy projekt e-Zdrowie, docelowo budujący m.in. platformę do wymiany i unifikacji standardu danych medycznych. Globalnie to już ponad 25 proc. wytworzonych w tym roku danych. Idąc za ciosem – Polska może znaleźć się na mapie liczących się państw w regionie w obszarze biomedycyny. Receptą na to jest np. ścisła współpraca akademii i przemysłu, czyli PEAK (Partnership of Entrepreneurship And Knowledge), nowa inicjatywa Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, Impact oraz globalnych firm biofarmaceutycznych. PEAK połączy wysokiej jakości globalnych mentorów z finansowaniem zespołów badawczych na wczesnym etapie.

e-Państwo wykuje się z porażek

A skoro mowa o wczesnym, ale obiecującym etapie, to na scenę wkroczyli speakerzy niosący dobre wieści w kwestii cyfryzacji państw – ta nabiera tempa i są już pierwsze przykłady na to, że może ona służyć obywatelom i budżetowi, a przy tym nie siać grozy.
– 50 wdrożeń w technologiach związanych z AI to cel estońskiego rządu do 2020 r. Każde z nich niesie za sobą znaczne oszczędności kosztów administracyjnych i gwarancje bezdotykowych usług publicznych dla obywateli. Kolejne, większe kraje zapewne rozwiną ten scenariusz – mówił Ott Velsberg, odpowiedzialny w estońskim rządzie za zarządzanie danymi.

Justyna Orłowska, kierująca GovTech Polska, zaprezentowała premierową piątkę cyfrowych zadań ze strony administracji oraz spółek z udziałem Skarbu Państwa. Mają one zachęcić start-upy do zaangażowania się w cyfryzację Polski i ułatwić im zdobycie kluczowych referencji. W ten sposób np. Tauron chce współpracować z lokalnym dostawcą rozwiązań do kalkulacji ergonomii instalacji fotowoltaicznych. Tak, by zrobić to w swoim stylu, na własnych warunkach.

– Nie może być tak, że 2020 r. będzie kolejnym rokiem, w którym wszyscy będą chcieli kopiować sukces Izraela jedynie za pomocą pieniędzy wpompowanych w rynek. One są ważne, ale ważna jest też kultura, charakter czy społeczne relacje wśród innowatorów i decydentów w danym kraju. Izrael to np. kraj budujący sukces na porażkach – zastrzegł Yossi Vardi, jeden z najpotężniejszych weteranów izraelskiej Silicon Wadi, radząc, by zawsze szukać własnej drogi.

Przemysł napędzi populizm

Czy jednak to państwa powinny być liderami cyfryzacji i nadawać im ton? Zdaniem m.in. Jean-François Fallachera, prezesa Orange, korporacje i przemysł mają tu niebagatelną rolę do odegrania. Tym bardziej że „technologiczne tsunami”, jak określił rychłe nadejście sieci 5G, spowoduje, że znikną jakiekolwiek ograniczenia dotyczące dostępności i wydajności internetu. Stanie się on autostradą do rozwoju Przemysłu 4.0, a jednocześnie wpłynie na status społeczny milionów.
– Powiedzmy sobie szczerze: w Stanach Zjednoczonych od trzech dekad robotnicy zarabiają mniej pomimo wzrostu wydajności produkcji wynikającego z robotyzacji. To powoduje wzrost nastrojów populistycznych. Tymczasem to dopiero początek, 2020 r. i kolejne najbliższe będą dużo dynamiczniejsze po tym, jak do gry wejdą inteligentne roboty – wieszczył ze sceny Carl Benedikt Frey, szanowany ekonomista z Uniwersytetu Oksfordzkiego.
Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego, ministra inwestycji i rozwoju, kwestie społeczne nie mogą być pomijane przy fali nowej industrializacji. Ale jednocześnie nie mogą być dla niej tamą.
– Gdybyśmy w najbliższym czasie skierowali 10 proc. z obecnych 160 mld zł z budżetu zamówień publicznych na sektor prywatny, tak by tam stymulować badania i rozwój, to nasz poziom inwestycji typu B+R dogoniłby poziomy unijne – podkreślał minister.
Polska recepta na Przemysł 4.0 oznacza właśnie potężne inwestycje w młode spółki i technologie, niosące ze sobą wysokie ryzyko, ale i obietnicę wielkich dokonań. Takie projekty w najbliższych kwartałach bierze na tapetę Narodowe Centrum Badań i Rozwoju jak i Polski Fundusz Rozwoju.
– Mamy imponujący wzrost gospodarczy i to jest najlepszy czas na podejmowanie ryzyka, na mierzenie się z wyzwaniami, takimi jak dostarczenie światu technologii najwyższej próby. Siejemy ziarno pod przyszłe, polskie jednorożce – zapowiedział Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, zapowiadając inwestycyjną ofensywę PFR, której efektem ma być wysyp coraz dojrzalszych start-upów made in Poland.

Liderzy złapani w sieć

PFR ma też kolejne pomysły na to, jak stymulować polskie innowacje: poprzez kreowanie liderów dokładających „smart” do „money”.
– Chodzi o połączenie pieniędzy z know-how i kompetencjami biznesowymi. Tę lukę kompetencyjną wypełnia Szkoła Pionierów PFR, startująca właśnie z naborem i budująca liderów w oparciu o międzynarodowe kontakty i szkolenia – podkreślała Eliza Kruczkowska dyrektor departamentu rozwoju innowacji w PFR.
Transfer technologii z laboratoriów do firm, to coś, czym żywić się będzie nowo powstała Sieć Badawcza Łukasiewicz. Dlatego właśnie na Impact’19 Piotr Dardziński, od niedawna szef Sieci, po raz pierwszy pokazał szerokiej widowni, jak wyglądać będzie implementacja nowych technologii i ich kreacja na styku nauki oraz biznesu w Polsce. Gdy m.in. AI na dobre napędzi rewolucję m.in. w przemyśle, w te tryby wejdzie także i Sieć, centralizująca – wzorem Finlandii czy Niemiec – wsparcie naukowe dla projektów B+R w Polsce.
– Nasz most na linii nauka – biznes to 38 instytutów w sieci i 8 tys. naukowców. Jest z czego wyciskać efekt synergii dla innowacji – zapewnił Dardziński, zapowiadając, że w przyszłości wielkie, przemysłowe, polskie projekty będą nosiły pozytywne piętno Łukasiewicza.

Księżyc zejdzie na Ziemię

Zdaniem Artura Chmielewskiego, jednego z liderów Laboratorium Napędów Odrzutowych w NASA, naukowcy i biznes z Polski w tej dekadzie powinni przyjąć za pewnik, że „sky is the limit”.
– Polski sektor kosmiczny ma potężny potencjał. To nie tylko software i elektronika, lecz i budowa niewielkich platform satelitarnych. Przygotowanie linii produkcyjnej pod takie platformy nie jest kosmicznie drogie, a jednocześnie mamy do tego kluczowy kapitał – wykwalifikowaną kadrę naukową – zachęcał na Impact’19 Chmielewski, od niemal czterech dekad pracujący w NASA, mający swój udział w misjach 15 sond kosmicznych, m.in. Galileo czy Cassini czy w budowę łazika Curiosity.
Do spojrzenia w niebo namawiał również prof. Kazuya Yoshida z Uniwersytetu Tohoku. Jeden z najwybitniejszych inżynierów w Japonii uważa, że – po niemal 50 latach – czeka nas ponowna eksplozja wypraw eksplorujących Księżyc. Ludzkość chce znaleźć tam pokłady wody i powulkaniczne tunele, mające stanowić zaczyn pod stałe bazy na ziemskim satelicie.
– Do tego potrzebna jest zupełnie inna technologia. A to oznacza, że wyścig kosmiczny w pewnych obszarach dopuszcza nowych pretendentów, także z Europy. Znów przyszłość rozwoju technologii jest zakorzeniona w kosmosie – twierdził Yoshida.
Brzmi futurystycznie? Tylko na pozór – bo, jak zapewnił Gerd Leonhard, rok 2020 to będzie wyjątkowy czas. Taki, w którym science fiction zmieni się w naukowe fakty. ©℗
Gdybyśmy skierowali 10 proc. z obecnych 160 mld zł z budżetu zamówień publicznych na sektor prywatny, tak by tam stymulować badania i rozwój, to nasz poziom inwestycji typu B+R dogoniłby poziomy unijne
Technologia nie jest bytem samym w sobie. Jest tylko narzędziem, z którego możemy korzystać. Innowacja, z której ludzie nie chcą korzystać, mogłaby równie dobrze nie istnieć