W świecie, w którym centrum stanowi Indo-Pacyfik, Europa – tak jak ją niegdyś nazwał Mao Zedong – może pozostać tylko „upierdliwym przylądkiem”. Z Tomaszem Okraską rozmawia Zbigniew Rokita
ikona lupy />
DGP
Przez tysiące lat Himalaje oddzielały od siebie dwie wielkie cywilizacje. Czy losy świata potoczyłyby się inaczej, gdyby między Chinami i Indiami rozciągał się step?
Tak. Aż do XX w. Himalaje stanowiły nieprzebytą barierę, więc obie cywilizacje były od siebie raczej odizolowane – pierwsza na dużą skalę wojna chińsko-indyjska wybuchła dopiero w 1962 r. Wówczas technologia pozwalała już na prowadzenie działań zbrojnych w trudnych warunkach. Jednak nawet gdyby Himalajów nie było, nie jest powiedziane, że jedna cywilizacja podbiłaby czy zdominowałaby drugą.
Dlaczego?
Reklama
Z uwagi na ich charakter: obie są raczej defensywne. Chińczyków przez długie wieki świat zewnętrzny nieszczególnie interesował. W XV i XVI w. zniszczyli nawet swoją flotę, bo najprawdopodobniej uznali, że należy skupić się na obronie własnych granic lądowych. A była to najpotężniejsza w ówczesnym świecie armada, która docierała aż do Półwyspu Arabskiego i Afryki – z tej ostatniej przywieziono żyrafę, którą uznano za boskiego jednorożca. Są też teorie, że chińscy żeglarze dotarli również do Ameryki – na długo przed Europejczykami. Ale nagle Chiny zaczęły przedkładać kulturę Żółtej Rzeki – osiadłą i rolniczą – nad kulturę handlową wybrzeża.
Gdyby więc Chińczycy nie zniszczyli swojej floty, to historia kolonializmu...
Prawdopodobnie potoczyłaby się inaczej. Europejczycy, wchodząc w XV i XVI w. do Azji, nie napotkali oporu. Gdyby Chińczycy wcześniej nie zniszczyli własnych statków i gdyby nie zdecydowali się na dobrowolną izolację, dziś zapewne żylibyśmy w innym świecie.
A co z Indiami?
ikona lupy />
Tomasz Okraska politolog, adiunkt na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego - fot. A. Skorupa/Mat. prasowe / DGP
Indusi w skupianiu się na swoich sprawach przypominają Chińczyków. Różnica polega m.in. na tym, że historyczne Indie nigdy nie były scentralizowane tak jak Chiny. Mówi się wręcz, że o ile cywilizacja chińska nie mogła istnieć bez państwa, o tyle indyjska niemal zawsze była jednolitego bytu państwowego pozbawiona. Władcy najpotężniejszych królestw na subkontynencie zamiast o ekspansji częściej musieli myśleć o kontrolowaniu własnego terytorium.
Dlaczego?
Rzadko pamięta się – a obecny rząd Narendry Modiego tę niepamięć podsyca – że większością terytoriów dzisiejszych Indii od początku XIII do XIX w. rządzili władcy muzułmańscy. Wrogość między wyznawcami islamu a hinduizmu oraz konflikty wewnętrzne przyczyniły się do relatywnie łatwego podboju Indii przez Brytyjczyków.
Cały wywiad z Tomaszem Okraską przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP