500 plus dla niepełnosprawnych. Dla kogo dokładnie i od kiedy? Na razie w sprawie pomocy dla osób z dysfunkcjami zdrowotnymi jest dużo pytań, a mało konkretów.

Tuż przed niedzielnymi wyborami do europarlamentu oraz planowanym na czwartek protestem niepełnosprawnych i ich opiekunów rząd zaproponował wypłatę nowego świadczenia. 500 zł dodatku ma kosztować budżet państwa 3 mld zł rocznie. To kolejna, po 13. emeryturze oraz wprowadzeniu 500+ na każde dziecko, obietnica wyborcza rządu. Ogłaszana w nieprzypadkowym momencie. – Planowana manifestacja jest nie na rękę rządowi i dlatego, wychodząc z propozycją dodatkowych pieniędzy, stara się pokazać, że realizuje postulaty słabszych środowisk. W końcu przyznania dodatku w wysokości 500 zł niepełnosprawni domagali się już w czasie ubiegłorocznego protestu w Sejmie – mówi socjolog dr Agnieszka Dudzińska z Centrum Badań nad Niepełnosprawnością.

Na razie trudno wskazać, kto będzie mógł liczyć na nowe świadczenie, bo rząd nie przedstawił projektu ustawy. Już jednak wiadomo, że dodatek nie trafi do wszystkich osób z orzeczoną niepełnosprawnością (jest ich 3,1 mln), tylko do wybranej grupy. Rzecznik rządu Jolanta Kopcińska powiedziała wczoraj, że dodatkowe wsparcie obejmie około pół miliona osób z potwierdzonym znacznym stopniem niepełnosprawności, którzy jednocześnie nie pobierają innej pomocy finansowej od państwa poza rentą socjalną.

– Rencistów socjalnych, czyli osób, które doznały niepełnosprawności w dzieciństwie, jest 280 tys., więc nie wiadomo, skąd się bierze się liczba 500 tys. uprawnionych – zauważa dr Rafał Bakalarczyk z Uniwersytetu Warszawskiego.

Według zapowiedzi dodatek ma być uchwalony przed jesiennymi wyborami do Sejmu, ale jest mało prawdopodobne, że pieniądze będą wypłacane w tym roku. Powód? W budżecie nie ma teraz środków na ten cel. Mają się w nim znaleźć dopiero dzięki podatkowi od sklepów, które zapłacą zagraniczne sieci handlowe, oraz dodatkowym wpływom do funduszu solidarnościowego z daniny płaconej przez osoby o dochodach przekraczających 1 mln zł. To oznacza, że dodatkowe wsparcie może trafić do potrzebujących dopiero w 2020 r. Nie wiadomo też, kto wypłaci 500+, ZUS czy samorządy.

Reklama
Zapowiedź nowego świadczenia pojawiła się podczas weekendowej konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie. Premier Mateusz Morawiecki powiedział w jej trakcie o zamiarach wprowadzenia stałego, comiesięcznego dodatku dla osób mających „orzeczenie o całkowitej niepełnosprawności, o niemożności prowadzenia jakiegokolwiek życia samodzielnie”. Wczoraj rzecznik rządu Jolanta Kopcińska przekazała więcej szczegółów na temat nowej formy wsparcia, ale wciąż nie jest do końca jasne, komu faktycznie będzie przysługiwać.

Rencista bez dorabiania

Z informacji podanych przez Jolantę Kopcińską wynika, że 500 zł dodatku będzie przysługiwać osobom mającym prawo do renty socjalnej. Co do zasady należy się ona osobie pełnoletniej, całkowicie niezdolnej do pracy z powodu naruszenia sprawności organizmu, które powstało przed ukończeniem 18 lub 25 lat, jeśli miało to miejsce w trakcie nauki. W większości przypadków rentę socjalną otrzymują osoby, które dysfunkcji zdrowotnej doznały w dzieciństwie i nigdy nie pracowały. Obecnie jest ona wypłacana przez ZUS dla ok. 282 tys. osób. Tyle że, jak wskazała rzecznik rządu, będą one musiały spełnić dodatkowy warunek, a mianowicie nie będą mogły mieć żadnych innych stałych źródeł utrzymania.
– W praktyce będzie to oznaczać, że z dodatku nie będą mogły korzystać osoby, które pobierają rentę i pracują – mówi dr Katarzyna Roszewska z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Doktor Rafał Bakalarczyk z Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że przy takim rozwiązaniu część rencistów socjalnych może wpaść w pułapkę świadczeniową. Dla nich perspektywa uzyskania 500+ może bowiem działać dezaktywizacyjnie w wymiarze zawodowym, bo będą rezygnować z zatrudnienia.
– Poza tym nie wiadomo na razie, jak będzie traktowana sytuacja, gdy np. opiekun rencisty pobiera z powodu opieki nad nim świadczenie pielęgnacyjne i czy to też będzie uznane za stałe źródło utrzymania – dodaje.
Z kolei dr Agnieszka Dudzińska z UW zwraca uwagę, że rzecznik Kopcińska wśród osób objętych wsparciem wymienia też osoby z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, które jednocześnie nie pobierają innych świadczeń, takich jak np. świadczenie przedemerytalne czy renta z tytułu niezdolności do pracy (ma ich być ok. 500 tys.). W efekcie nie można w tym momencie precyzyjnie określić, kto będzie miał prawo do nowego 500+.

Podatek na dodatek

Kolejna kwestia, która pozostaje pod znakiem zapytania, dotyczy tego, od kiedy dodatek dla osób niepełnosprawnych będzie wypłacany. Premier mówił jedynie, że ma to nastąpić „w jak najkrótszym czasie, w najbliższych kilku miesiącach”. Jolanta Kopcińska powiedziała zaś, że projekt ustawy ma trafić do Sejmu przed wakacjami, a przepisy zostałyby uchwalone jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Przy czym wygląda na to, że nawet przy takim scenariuszu przyznawanie świadczeń może ruszyć dopiero od 2020 r., jeśli weźmie się pod uwagę podane przez szefa rządu źródła jego finansowania. Jednym z nich ma być bowiem podatek handlowy, do którego wprowadzenia drogę otworzył wygrany w ubiegłym tygodniu spór z Komisją Europejską przed unijnym sądem. Według szacunków resortu finansów wpływy z daniny mają wynosić ok. 1,5 mld zł w skali roku, ale tych pieniędzy nie będzie jeszcze w br.
Koszty nowego świadczenia mają też być częściowo pokryte z Solidarnościowego Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych (SFWON), który został utworzony z początkiem 2019 r. Tyle że w tym roku jego wynoszące 647 mln zł wpływy zostały, zgodnie z przyjętym w styczniu planem, podzielone na 10 różnych zadań, w tym m.in. na opiekę wytchnieniową oraz tworzenie centrów opiekuńczo-mieszkalnych. Więcej pieniędzy na tym funduszu będzie w 2020 r., bo wtedy zostanie on zasilony środkami pochodzącymi z podatku płaconego przez osoby z dochodami przekraczającymi 1 mln zł. Dzięki temu SFWON będzie łącznie dysponował ok. 1,8 mld zł. Wszystko to świadczy więc o tym, że osoby niepełnosprawne będą musiały poczekać na swoje 500+.
Ponadto nie wiadomo, kto zajmie się jego wypłacaniem. Rząd może bowiem przyjąć rozwiązanie analogiczne do tego, które obowiązuje w przypadku programu 500+ czy świadczenia „Dobry start”, i zlecić wykonanie tego zadania samorządom. Możliwe też, że za nowy dodatek będzie odpowiadać ZUS.

>>> Czytaj też: Do niemieckich zarobków wciąż nam daleko. Jak zmieniały się pensje Polaków od lat 90.?