Albert Pacześniak to wolontariusz, który prywatnym samochodem pojechał do Ukrainy, aby pomóc uchodźcom dostać się do Polski. Jak mówił, zrobił to z odruchu serca.

"Teraz są potrzebne masowe transporty, które jednocześnie mogą przewieźć przez granicę większą liczbę osób i dalej, w głąb Polski" – mówił Albert.

"Ważne też, żeby te autokary wracając do Polski nie czekały na odprawę w gigantycznych kolejkach. My przez dobę, przez 24 godziny, posunęliśmy się w kierunku Polski 3 kilometry" – mówił.

Wolontariusza Agnieszka Skarbowska, podróżniczka i była dziennikarka dodała, że potrzebni są również kierowcy, którzy poprowadzą czekające w pogotowiu autokary, oraz paliwo, które wystarczy na podróż w obie strony.

Reklama

"Tu jest potrzebny masowy transport. Sprawne technicznie, zaopatrzone w dużą ilość paliwa autobusy. Bez paliwa nie ma po co tu jechać, bo tu nie ma gdzie i czego zatankować" – mówiła z przekonaniem Agnieszka.

Oboje podkreślali, że od strony ukraińskiej w kierunku granicy z Polską tworzą się kilkudziesięciokilometrowe kolejki samochodów, dlatego wielu decyduje się na pieszą wędrówkę. Najczęściej są to matki z dziećmi.

"Idą wiele kilometrów pieszo do granicy. Są zmarznięci, głodni, przestraszeni" – ocenił wolontariusz. "Spotkałem matkę, która pchała wózek i miała ze sobą tylko mały podręczny plecak. Mówiła, że nie miała czasu ani możności się spakować" – opowiadał.

Agnieszka dodała, że ci uchodźcy nie mają dostępu do wody, do sanitariatów, nie mają się gdzie umyć, ogrzać, zjeść.

Dlatego – jak podkreślali Agnieszka i Albert – potrzebna jest ciepła odzież, koce, buty i skarpety, środki higieniczne, woda. Zwrócili uwagę, że przydałyby się też naładowane powerbanki, bo ludziom padają baterie w telefonach.

"Oni ze łzami w oczach dziękują Polakom za pomoc" – mówiła Agnieszka.

Albert zaapelował, żeby przekazać i zapewnić Ukraińców, którzy są jeszcze w swoim kraju, że po stronie polskiej czeka na nich bezpłatny transport i pomoc.

"Ludzie zniechęcają się długimi kolejkami przed przejściem granicznym, nie wiedzą, że w Polsce mają zapewnioną pomoc, transport, opiekę medyczną za darmo. Trzeba to rozgłosić przez media społecznościowe i w każdy możliwy sposób, że w Polsce czeka na nich pomoc" – apelował Albert.