Z Arkadiuszem Krześniakiem rozmawia Łukasz Wilkowicz.

Prezes NBP Adam Glapiński na czwartkowej konferencji mówił, że inflacja jest już zapewne w celu banku centralnego. Rzeczywiście?

Wszystko na to wskazuje, że w lutym inflacja znalazła się w celu zdefiniowanym jako 2,5 proc. plus-minus 1 pkt proc.

Jaki jest Pana szacunek co do inflacji w lutym?

Reklama

Powinna być w okolicach 3-3,1 proc.

Rok wcześniej roczna była na poziomie 18,4 proc., a miesięczna 1,2 proc. Czy spadek do 3 proc. to tylko efekt bazy?

Efekt bazy odgrywa bardzo dużą rolę. Drugim ważnym czynnikiem jest wygasanie szoków podażowych, które powodowały podbicie cen konsumpcyjnych w latach 2021-2022. Chodzi przede wszystkim o ceny energii, ale mamy też do czynienia ze stopniowym, ale wyraźnym, spadkiem cen żywności na rynkach globalnych. Więc bardzo silny szok inflacyjny, któremu gospodarka była poddana jeszcze rok temu, wygasa.

A jaki jest wpływ podwyżek stóp procentowych na spadek inflacji?

Wpływ polityki pieniężnej niewątpliwie istnieje, ale trzeba uwzględnić opóźnienie w jej działaniu, które wynosi ok. 4-5 kwartałów.

Czyli najmocniejszy wpływ wysokich stóp dopiero zobaczymy?

Pełny wpływ podwyżek stóp będzie widoczny w najbliższych kwartałach. Niewykluczone, że horyzont oddziaływania polityki pieniężnej skrócił się ze względu na to, że tempo podwyżek stóp było dość szybkie.

Poza wpływem polityki pieniężnej istotne jest to, że mamy bardzo korzystny z punktu widzenia stabilności cen układ czynników makro. Umocnienie złotego będzie stabilizować ceny konsumenta. Dodatkowo w kierunku niższej inflacji działa stłumienie popytu ze strony konsumentów.

Wspomniał pan o cenach żywności. Jak wynika z nowego indeksu FAO, one na świecie spadają w tempie ponad 10 proc. To indeks liczony w dolarach, a złoty w ciągu roku umocnił się o kolejne przeszło 10 proc.

W danych GUS nie widać aż tak silnego wpływu, jeśli chodzi o żywność. W styczniu mieliśmy tu wzrost o ok. 5 proc. w skali roku i o 0,9 proc. w ujęciu miesięcznym. Można powiedzieć, że ceny żywności na rynku krajowym się stabilizują. Ale indeks FAO dotyczy towarów żywnościowych na globalnym rynku, a u nas to ceny detaliczne, ponadto dotyczą w znacznej mierze artykułów przetworzonych.

Mówił pan o cenach żywności i energii, a jaka była pana zdaniem inflacja bazowa w lutym?

Inflacja bazowa, ze względu na wzrost cen usług spada wolniej, niż indeks cen konsumenta – szacuję, że w styczniu wyniosła ona 6,3 proc. w skali roku. W lutym prawdopodobnie spadła do 5,3 proc.

Wraz z piątkowymi danymi GUS przedstawi aktualizację koszyka konsumpcji służącego do obliczania wskaźnika cen konsumpcyjnych. Czy ta aktualizacja będzie miała wpływ na poziom inflacji?

Niewątpliwie wysokie ceny energii elektrycznej i żywności będą skłaniać gospodarstwa domowe do ograniczania wydatków na te grupy towarów. Ale też to kategorie o bardzo małej elastyczności cenowej popytu, więc ta zmiana będzie niewielka. Tym niemniej sądzę, że zauważymy pewną optymalizację tych składników budżetu konsumenta. Podobnie jak widać to w optymalizacji zużycia energii w sektorze przemysłowym.

W środę RPP nie zmieniła stóp procentowych. Opublikowano pierwsze dane nt. projekcji inflacji i PKB, które pokazują, że inflacja w tym roku ma być niższa niż oczekiwano w listopadzie, ale w kolejnym roku już tak dużej różnicy nie ma. Ścieżka PKB jest za to nieznacznie wyżej. Jakie konsekwencje dla polityki pieniężnej? Szczegółów nie znamy – czy nowe liczby były dla Pana zaskoczeniem?

Trzeba zwrócić uwagę, że ta projekcja została sporządzona przy założeniu utrzymania tarcz w całym horyzoncie, czyli do 2026 r. To założenie techniczne, które jak stwierdził na czwartkowej konferencji sam prezes NBP, nie jest realistyczne. Więc ścieżka inflacji z projekcji to dolna granica tego, czego w rzeczywistości można się spodziewać.

Należałoby przyjąć, że inflacja pod koniec tego roku będzie zbliżona do projekcji listopadowej. Różnica nie będzie duża. Jaka inflacja faktycznie będzie w tym roku, to będzie zależało od decyzji rządu co do tempa wycofywania środków antyinflacyjnych. Łatwiejsze będzie przywrócenie VAT na żywność. Co do uwolnienia cen prądu – mieliśmy sygnały, że to będzie kontrolowane. Można przypuszczać, że w przypadku wzrostu, który nie przekraczałby 20 proc. od obecnego poziomu, dodatkowy efekt dla wzrostu cen konsumenta to ok. 1,2 pkt proc.

Dlaczego mówi pan o 20-proc. wzroście?

Ze strony rządu pojawiły się deklaracje, że podwyżki cen prądu nie powinny przekraczać średnio 30 zł. miesięcznie na gospodarstwo domowe – odpowiadałoby to średniej podwyżce opłat za energię elektryczną ook. 20 proc. na gospodarstwo domowe.

Zmieńmy nieco temat. Jaki główny wniosek z czwartkowej konferencji prezesa Glapińskiego? Czy w tym roku możliwe są obniżki stóp procentowych? Pod jakimi warunkami?

Są możliwe, jeśli wzrost inflacji w drugiej połowie roku wynikający z wycofywania się z tarcz będzie niewielki. Do połowy roku sytuacja jest całkowicie jasna. Wydaje mi się, że RPP nie będzie skłonna do działania na podstawie projekcji pokazującej spadek inflacji. Bank centralny raczej będzie czekał na rzeczywiste dane inflacyjne. To wszystko znaczyłoby, że przestrzeń do obniżki stóp otwierałaby się dopiero pod koniec tego roku. Dodatkowo z dotychczasowych wypowiedzi członków RPP wynika, że w ostatnim czasie mieliśmy dość istotne przesunięcie w podejście członków Rady. Chodzi zwłaszcza o jejgołębie skrzydło, które zbliżyło się do pozycji zajmowanych dotychczas przez jastrzębie. To oznacza, że RPP będzie bardzo ostrożna jeśli chodzi o obniżki stóp i realny jest scenariusz pozostawienia stóp bez zmian być może nawet do końca tego roku.

Czy to, co Glapiński mówił o złotym, przykuło pana uwagę?

Między wierszami można wyczytać, że bank centralny jest zadowolony z aprecjacji złotego, tym bardziej, że nastąpiła ona w sposób stopniowy. To jedenz elementów, które ułatwiają kontrolę inflacji.

Skoro o złotym – w piątek publikacja bilansu handlowego i obrotów bieżących za styczeń. W ub.r. mieliśmy dużą nadwyżkę w obrotach bieżących, w grudniu było sezonowe osłabienie i nieznaczny deficyt. W którą stronę pójdzie to w tym roku?

W krótkim terminie będziemy mieli dwa przeciwstawne czynniki: umocnienie złotego będzie działało w kierunku zmniejszenia nadwyżki handlowej. Równocześnie nadal mamy stłumiony popyt ze strony gospodarstw domowych, który będzie działał w stronę poprawy salda obrotów bieżących. W całym bieżącym roku, zakładając, że będzie przyśpieszenie dynamiki PKB do ok. 3 proc., możemy się spodziewać deficytu obrotów bieżących na poziomie ok. 1 proc. PKB, przy czym ten deficyt zmaterializuje się w II półroczu.

Ale ten deficyt raczej nie będzie oznaczał osłabienia złotego zwłaszcza, że spodziewamy się dużego napływu środków unijnych?

Perspektywy dla złotego są dobre. Napływ środków unijnych jest jednym z głównych czynników, które będą zmniejszać premię za ryzyko i stabilizować kurs.