Zmiany te stanowią zwrot w polityce EBC, który od kryzysu finansowego 2008 roku aktywnie skupował aktywa i dług publiczny, aby pobudzić gospodarkę. Teraz, gdy inflacja rośnie, bank staje przed wyzwaniem wycofania się z tych działań bez wywołania turbulencji na rynkach.

Kluczowe pytania bez odpowiedzi?

"EBC szuka więcej czasu na ocenę zalet i wad różnych ram płynności" - powiedział Patrick Saner, szef strategii makro w Swiss Re.

Reklama

Carsten Brzeski, globalny szef makro w ING, zauważył bez owijania w bawełnę, że najciekawsze kwestie pozostają bardzo niejasne. Na przykład, nie podano szczegółów, co EBC będzie, a czego nie będzie, posiadać w przyszłym portfelu obligacji, co sygnalizuje trwającą różnicę zdań w sprawie zakresu zarówno suwerennych, jak i „zielonych” aktywów.

Bank jasno stwierdził, że przejście będzie wysoce eksperymentalne, mówiąc, że do 2026 roku „lub wcześniej, jeśli będzie to konieczne” zmieni parametry nowych zasad. „To typowo europejski sposób odkładania problemów w czasie” - ocenił Brzeski.

Krok w stronę normalizacji, ale nie koniec luzowania

Tymczasem EBC stoi przed wyzwaniem ożywienia operacji kredytowych, które kiedyś były głównym narzędziem jego polityki. W celu uczynienia takich pożyczek bardziej atrakcyjnymi, różnica — czyli spread — między stopą depozytową a główną stopą refinansowania (MRO) zostanie zmniejszona do 0,15 proc. od września, z obecnych 0,5 proc. Banki będą nadal mogły pożyczać wszystko, co chcą, pod warunkiem, że mają odpowiednie zabezpieczenie.

Zmiany w polityce EBC to krok w stronę normalizacji, ale nie oznaczają one końca luzowania ilościowego. Bank nadal będzie skupował obligacje do czerwca, a potem stopniowo wycofywał się z rynku. Jak więc widać, droga do nowej "normalności" w polityce pieniężnej EBC będzie długa i niepewna. Bank musi ostrożnie manewrować między wycofywaniem się ze stymulacji a zapobieganiem recesji.

Inwestorzy i ekonomiści będą bacznie obserwować dalsze kroki EBC, aby ocenić ich wpływ na gospodarkę strefy euro.