Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Inwestorzy pierwszy raz przestraszyli się napięcia na Bliskim Wschodzie

Amerykański indeks giełdowy S&P 500 spadł w czwartek o 1,2 proc., czyli najbardziej od połowy lutego. W ciągu ostatnich pięciu sesji stracił on na wartości 1,9 proc. i jest to jego najgorsze osiągnięcie od początku stycznia.

Reklama

Nastroje inwestorów są gorsze w reakcji na kombinację dwóch czynników. Po pierwsze, rynek chyba pierwszy raz reaguje nerwowo na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. Wczoraj wręcz wystraszył się niepotwierdzonej plotki o tym, że Iran rozpoczął akcję odwetową na Izraelu za to, że ten kilka dni temu zaatakował irański konsulat w Syrii. Generalnie od tamtego momentu rynek wyraźnie boi się o to, co może zrobić Iran

Napięcie na Bliskim Wschodzie oczywiście pomaga też dalej rosnąć ropie naftowej. Za baryłkę Brent trzeba płacić już ponad 90 dolarów, od początku roku podrożała ona już o ponad 18 proc.

Drugim powodem zaniepokojenia inwestorów są powtarzające się wypowiedzi przedstawicieli Fed, podważające scenariusz, w którym amerykański bank centralny zacznie w czerwcu obniżać stopy procentowe. Szef oddziału Fed w Minneapolis Neel Kashkari powiedział, że zaczyna się zastanawiać, czy przy coraz wolniej spadającej inflacji w ogóle jest sens obniżanie stóp w tym roku. Wypowiedź wywołała konsternację na rynku, bo do tej pory zastanawiano się głównie nad tym, czy będą dwie czy trzy obniżki, a to, czy one w ogóle będą, było poza dyskusją, uznawane jako pewnik. Szef Fed z Richmond Thomas Barkin powiedział z kolei, że Fed może zaczekać z obniżkami do momentu, aż wyjaśni się kwestia tego, w którą stronę dalej będzie podążać inflacja. Dzień wcześniej przewodniczący Fed Jerome Powell także sugerował, że Fed nie musi się spieszyć ze swoimi decyzjami, bo gospodarka jest w dobrej kondycji.

Rynek zrobił się więc nerwowy, chociaż inwestorzy ze swoimi reakcjami na obecną sytuację mogą chcieć zaczekać na kolejne ważne wydarzenie, czyli dzisiejszą publikację comiesięcznego raportu o rynku pracy w USA. Raport pojawi się o 14:30 i jeśli rynek nie uzna go za pozytywną niespodziankę, to dopiero wtedy będziemy mogli zobaczyć pełną reakcję nie tylko na dane, ale też na zmianę tonu ze strony Fed i wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie.

Nowy rekord WIG i rekordowo drogie akcje banków na warszawskiej giełdzie

Zarówno doniesienia w sprawie Iranu, jak i wypowiedzi przedstawicieli Fed pojawiły się w czwartek raczej późnym popołudniem, więc giełdy europejskie nie zdążyły już na nie zareagować. Zakończyły więc swoje notowania wzrostami, a w przypadku naszej giełdy nawet nowym rekordem indeksu WIG, który po wzroście o 1,2 proc. zaliczył najwyższe zamknięcie sesji w swojej historii

ikona lupy />
Nowy rekord indeksu WIG / Inne

WIG 20 urósł o 1,5 proc., ale tu rekordu nie ma, bo pod koniec lutego był już nieco wyżej. We wzrostach pomogła wczoraj Rada Polityki Pieniężnej, nie zmieniając stóp procentowych i nie sygnalizując jakiejkolwiek zmiany w nadchodzących miesiącach. Dzięki temu podrożały banki, które wciąż mają przed sobą perspektywę działania w warunkach, w których mogą uzyskiwać wysoką marżę odsetkową. W efekcie akcje PKO BP, Alior Banku i Santander Banku zakończyły sesję najwyżej w swojej historii, a Pekao SA wspięło się najwyżej od maja 2015 roku.

Do tego Kęty również zaliczyły nowy rekord, KGHM wspiął się najwyżej od kwietnia, a Orlen od sierpnia ubiegłego roku.

Dziś przy wyraźnie gorszych nastrojach na rynkach światowych będzie to trudne do powtórzenia, ale sporo tu będzie zależeć od wspomnianych już danych z amerykańskiego rynku pracy, które pojawią się na 2 i pół godziny przez zakończeniem sesji giełdowej w Warszawie.

W 2023 wydaliśmy 671 mln zł na muzykę

Na muzykę w formie nagrań wydaliśmy w ubiegłym roku ponad 671 mln złotych – wyliczył Związek Producentów Audio Video. To o 18,3 proc. więcej niż rok wcześniej, co przy inflacji na niższym poziomie pozwala stwierdzić, że realnie wydajemy na muzykę coraz więcej. Zresztą, tak naprawdę te wydatki są jeszcze większe, bo to zestawienie nie uwzględnia koncertów, których mieliśmy w ubiegłym roku przecież sporo, a bilety na nie wcale nie były tanie.

Skupiając się tylko na nagraniach, wzrost sprzedaży zapewnia głównie streaming, na który wydaliśmy ponad 516 mln złotych, z czego dwie trzecie to wydatki na płatne abonamenty. Wydatki te urosły w ciągu roku o 26 proc. Streaming odpowiada już za 66 proc. całkowitej sprzedaży nagrań muzycznych.

Sprzedaż na nośnikach fizycznych urosła tylko o 1,6 proc., do 151 mln złotych, ale składają się na ten wynik dwa segmenty będące w przeciwnych trendach. Sprzedaż płyt kompaktowych spadła o 10,5 proc. do 85 mln zł, za to sprzedaż płyt winylowych wzrosła aż o 28 proc. do 62 mln zł.

Na rynkach bardziej rozwiniętych sprzedaż winyli już parę lat temu wyprzedziła płyty kompaktowe. My w tym trendzie jesteśmy spóźnieni, zapewne głównie dlatego, że płyty winylowe są przeciętnie co najmniej dwa razy droższe od płyt CD, a odtwarzacze CD występują w polskich gospodarstwach domowych częściej niż gramofony.

Bez Ukraińców w 2023 mielibyśmy recesję

Gdyby nie Ukraińcy, mielibyśmy w ubiegłym roku w Polsce recesję. Można dojść do takiego wniosku, czytając raport Deloitte, zlecony przez Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR). Według raportu w ubiegłym roku w Polsce pracowało od 225 do 350 tys. uchodźców z Ukrainy, a wkład ich pracy do naszego PKB wyniósł od 0,7 do 1,1 proc.

Tymczasem według danych GUS nasz PKB w ubiegłym roku urósł realnie tylko o 0,2 proc., natomiast nominalnie o 10,7 proc. do 3396,3 mld zł. Tak więc część wypracowana przez uchodźców miała wartość od 23,8 mlddo 37,4 mld zł. Gdyby jej zabrakło, wtedy nominalny wzrost PKB byłby odpowiednio mniejszy, a przy tej samej inflacji, w ujęciu realnym, mógłby zamienić się nawet w spadek PKB.

Według Deloitte podatki zapłacone przez uchodźców sięgnęły 10-14 mld zł w 2022 r. i kolejnych 15-20 mld zł w 2023 r., czyli przekroczyły już wysokość wydatków państwa na początkową pomoc dla nich.

Oceny NBPw CBOS najlepsze od dwóch lat

Dość wyraźnie poprawiły się nasze oceny Narodowego Banku Polskiego, widoczne w badaniach CBOS. W marcu pozytywnie działalność NBP oceniło 45 proc. badanych, a negatywnie 34 proc. Od poprzedniego badania w październiku 2023 r. odsetek ocen pozytywnych wzrósł o 10 pkt proc., a negatywnych - spadł o 9 pkt. Wtedy więc przeważały w społeczeństwie osoby nastawione do NBP krytycznie, a teraz ponownie są one w mniejszości. Oceny NBP są najlepsze na przestrzeni ostatnich dwóch lat - podkreśla CBOS w czwartkowej informacji.

Narodowy Bank Polski na przestrzeni wielu lat cieszył się w badaniach CBOS większym zaufaniem niż większość instytucji publicznych w kraju. To się zmieniło w ostatnich latach, gdy w mediach pojawiły się kontrowersje związane z zatrudnianiem i zarobkami w banku, a potem także wypowiedzi prezesa NBP o charakterze bardziej politycznym niż ekonomicznym, przez które bank tracił swoją apolityczną reputację.

Z kolei ostatnie sześć miesięcy, w czasie których opinia o NBP się poprawiła, to okres ataków polityków koalicji rządzącej na prezesa NBP Adama Glapińskiego, który w ich zamierzeniach ma nawet stanąć przed Trybunałem Stanu. Jednocześnie też znacząco obniżyła się inflacja, także dzięki wcześniejszym sporym podwyżkom stóp procentowych, stąd więc zapewne ponowny wzrost ocen dla NBP.