Chiński gigant naftowy

Sinopec, czyli China Petroleum & Chemical Corporation,to państwowy koncern naftowy i zarazem największy przetwórca ropy w Azji. Firma odgrywa kluczową rolę w chińskim sektorze energetycznym, zajmując się zarówno wydobyciem, rafinacją, jak i handlem ropą i gazem. Pod koniec stycznia przedsiębiorstwo ogłosiło, że wstrzymało zakupy rosyjskiego surowca po serii ostrzeżeń ze strony USA – w tym gróźb taryfowych ze strony Donalda Trumpa oraz nowych sankcji nałożonych przez administrację Bidena. Te działania miały zniechęcić państwa do współpracy z Moskwą w sektorze energetycznym.

Powrót do zakupów. Pekin zmienia kurs

W obliczu narastającej wojny taryfowej z USA, Pekin zaczyna dostosowywać do zmian swoją strategię. Powrót do zakupów rosyjskiej ropy może być elementem szerszej geopolitycznej korekty. Chińska spółka handlowa Unipec, będąca częścią Sinopecu, zakupiła ładunki ropy ESPO Blend z terminem dostawy na maj. To pierwsza taka transakcja od dwóch miesięcy – w marcu i kwietniu firma była całkowicie nieobecna na tym rynku.

Mniejszy wolumen, ale znaczący ruch

Na razie zakupy są skromniejsze niż wcześniej, ale mają wymiar symboliczny. Jak twierdzą źródła Reutersa, liczba zamówionych ładunków ropy jest niższa niż przed ogłoszeniem sankcji. Jednak sama decyzja o powrocie na rosyjski rynek świadczy o tym, że Chiny są gotowe ryzykować napięcia z Waszyngtonem w imię bezpieczeństwa energetycznego i korzystnych cen.

Problemy z dostawami nadal trwają

Rosyjska ropa nie płynie bez przeszkód. Nowe sankcje objęły aż 42% eksportu morskiego rosyjskiej ropy, co spowodowało opóźnienia i przerwy w dostawach. W Chinach cena ESPO Blend wzrosła o 3–5 dolarów za baryłkę względem standardu, głównie przez wyższe koszty transportu. Podobne problemy dotknęły także Indie, które ograniczyły import i zaczęły szukać alternatywnych źródeł surowca.

Źródło: Reuters

Sławomir Biliński