Według globalnej analizy międzynarodowej Grupy Coface, zawartej w „Country and sector risks barometer”, tegoroczna recesja będzie silniejsza niż w 2009 r., podczas poprzedniego kryzysu światowego. Wyniesie 4,4 proc. Mimo poprawy spodziewanej w 2021 r. (+5,1 proc.) – przy założeniu, że nie będzie drugiej fali pandemii koronawirusa – PKB w Stanach Zjednoczonych, strefie euro, Japonii i Wielkiej Brytanii pozostanie na poziomie od 2 do 5 punktów niższym w porównaniu z 2019 r.

- Ten rok będzie dla Polski najgorszy od czasów transformacji, a nasze prognozy są bardziej pesymistyczne od niedawnych przewidywań Fitch, według tej agencji polski PKB ma spaść o 3,2 proc., my natomiast przewidujemy spadek o 4,2 proc. - mówi w rozmowie z MarketNews24 Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w Regionie Europy Centralnej. – Natomiast w 2021 r. powrócimy już na ścieżkę dodatniej zmiany PKB, będzie to wzrost o 4 proc.

Brak widoków na szybkie nadrobienie strat powstających w światowej gospodarce wynika głównie z dwóch kwestii. Pierwszą z nich jest utrzymująca się niepewność co do ewolucji pandemii, prowadząca do oczekiwanego wzrostu skłonności gospodarstw domowych do ostrożnościowego oszczędzania oraz rezygnacji z inwestycji przez firmy. Druga, to niemożliwe do odzyskania straty w produkcji w niektórych sektorach (zwłaszcza w działalności usługowej i surowcach energetycznych).

Reklama

Środki zastosowane przez banki centralne pomagają stabilizować rynki finansowe od kwietnia. Dotyczy to w szczególności krajów (zwłaszcza w Europie Zachodniej), w których banki te uczestniczyły w podtrzymywaniu zdolności produkcyjnych niektórych firm, głównie poprzez zwiększanie zadłużenia. Niemniej jednak oznacza to jedynie odsunięcie w czasie korekt zatrudnienia oraz problemów z przepływami pieniężnymi w przedsiębiorstwach.

Ryzyko rośnie ze względu na złą kondycję firm. W ocenie głównych ekonomistów Coface do 2021 r. skala niewypłacalności przedsiębiorstw na świecie wzrośnie o jedną trzecią w porównaniu z 2019 r. Mimo wsparcia ze środków publicznych nasilenie upadłości firm sygnalizowane już w poprzednim barometrze Coface (po I kw. 2020 r.) dotknie prawdopodobnie wszystkie dojrzałe gospodarki: Stany Zjednoczone (+43 proc.), Wielką Brytanię (+37 proc.), Japonię (+24 proc.), Francję (+21 proc.) i Niemcy (+12 proc.). Jednak wiele gospodarek wschodzących (+44 proc. w Brazylii, +50 proc. w Turcji) również odczuje ekonomiczne konsekwencje blokady, a także spadku przychodów z turystyki, mniejszych transferów od osób pracujących za granicą oraz niższych wpływów z eksploatacji surowców, których ceny spadają.

Skutki tego widać w najnowszym „Country and sector risks barometer”. Co zmieniło się w ocenie Polski?

- Ocenę Polski musieliśmy obniżyć z poziomu A3, do poziomu A4, a jest to ocena opierająca się na sytuacji sektora przedsiębiorstw, którego płynność uległa pogorszeniu, pomimo wprowadzania tarcz antykryzysowych - wyjaśnia G.Sielewicz, główny ekonomista Coface w Regionie Europy Centralnej. – Ta zmiana ratingu nie jest czymś wyjątkowym, musieliśmy obniżyć oceny dla wielu krajów, które są najważniejszymi dla Polski partnerami handlowymi.

Taki sam rating jak Polska mają m.in. Czechy, Słowacja, Francja. W regionie Europy Środkowo-Wschodniej wyższą ocenę ma Estonia, a to z tego względu, że jest gospodarką bardzo zdygitalizowaną.

Polska gospodarka najgorsze miesiące ma już prawdopodobnie za sobą. Jednak wysoka konsumpcja, która była głównym silnikiem polskiej gospodarki szybko nie powróci. Według eksperta Coface do poziomu sprzed pandemii nie powrócimy ani w tym, ani 2021 r.