Analitycy nie mają wątpliwości, że wybuch wojny w Ukrainie będzie miał negatywny wpływ na naszą gospodarkę. Jednak ich prognozy skali, z jednej strony spowolnienia wzrostu produktu krajowego brutto, a z drugiej strony przyśpieszenia inflacji, znacząco się różnią.
Aktualne całoroczne szacunki wzrostu PKB mieszczą się w przedziale 3-4,5 proc. Częściej wskazywane są wartości bliżej dolnego przedziału i mediana wynosi 3,5 proc. - Przy obecnym wzroście niepewności należy się spodziewać, że inwestycje siądą. Mogą wyglądać nieco lepiej, jeśli pojawią się pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, ale nie wiadomo, kiedy to się stanie. Z kolei przyśpieszająca inflacja sprawi, że ograniczona będzie dynamika popytu konsumpcyjnego - zauważa Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
W odniesieniu do konsumpcji przyznaje, że może ją podbić napływ do Polski ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy. Ten efekt nie jest jednak pewny, bo przynajmniej na początku byli oni w znacznej mierze utrzymywani przez Polaków, którzy na artykuły pierwszej potrzeby dla przybyszów zza wschodniej granicy przeznaczali pieniądze, które w innych okolicznościach wydawaliby np. na artykuły trwałego użytku.
Są jednak i optymiści. Analitycy Banku Handlowego w piątek podnieśli prognozę wzrostu PKB na 2022 r. z 3,6 proc. do 3,9 proc. Kierowali się spodziewanym dobrym wynikiem w I kwartale, a także zapowiedziami większych wydatków publicznych. „Od początku roku rząd ogłosił szereg działań fiskalnych, które powinny zwiększyć konsumpcję. Zawierają one dodatkowe cięcia PIT, podwyżki emerytur i obniżki podatków związanych z nośnikami energii. Łączny koszt działań ogłoszonych w ostatnich 12 miesiącach szacujemy na 4,5-5 proc. PKB” - napisali w nocie dla klientów.
Reklama
Początek roku zdaniem ekonomistów przyniósł wzrost w okolicach 7 proc. Monika Kurtek uważa jednak, że tak dobry wynik nie jest pewny. Powody: inflacja mogła pogorszyć wyniki sprzedaży detalicznej, które są wskazówką co do zachowania popytu konsumpcyjnego, z kolei np. opublikowane w piątek najnowsze badanie PMI pokazuje problemy z eksportem.
„Według najnowszych danych zlecenia od klientów zagranicznych odnotowały najostrzejszy spadek od połowy 2020 r.” - stwierdza komunikat firmy S&P Global, która opracowuje badania PMI dla różnych krajów. - Wybuch wojny w Ukrainie wpłynął destabilizująco na sytuację w polskim sektorze przemysłowym. Produkcja i nowe zamówienia spadły z powodu zrozumiałych obaw klientów, a handel z sąsiednimi zza wschodniej granicy mocno ucierpiał - komentuje Paul Smith, ekonomista S&P Global.
Przy wzroście importu związanym z gwałtownymi podwyżkami cen surowców energetycznych osłabienie eksportu oznaczałoby dalsze pogorszenie salda handlowego. To zaś działałoby w stronę hamowania wzrostu gospodarczego.