Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Wyniki Biedronki pokazują, że mamy problem w gospodarce

Popularna w kraju sieć Biedronka, a precyzyjniej rzecz ujmując jej portugalski właściciel, spółka Jeronimo Martins, opublikowała wyniki za drugi kwartał, które wyglądają najsłabiej od lat. Mogą one sugerować, że polska gospodarka nie rozwija się ostatnio zbyt szybko, a problem dotyczy głównie konsumentów. Widać to zresztą od kilku miesięcy w słabych danych np. o sprzedaży detalicznej, wyniki Biedronki mogą tutaj być dodatkowym potwierdzeniem.

Przede wszystkim w oczy rzuca się spadek sprzedaży liczony metodą „like for like”, czyli dotyczący tych sklepów, które są czynne co najmniej od roku (a więc można w ich przypadku używać porównania „rok do roku”). Mamy tutaj bardzo rzadko spotykany spadek o 4,6 proc.

W skali całej sieci, a więc uwzględniając też nowe sklepy, które powstały w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, sprzedaż Biedronki licząc w złotych wzrosła, ale zaledwie o 0,1 proc. Zysk operacyjnyEBITDA w całym półroczu spadła o 6 proc. Porównując dane z tymi z raportu za pierwszy kwartał, można wyliczyć, że w drugim kwartale zysk ten spadł aż o 16 proc. Mniejsza jest też rentowność tego biznesu, marża EBITDA spadła do 7,6 proc. z 8,5 proc. rok temu.

Do pewnego stopnia wyniki te można tłumaczyć przesunięciem Wielkanocy w kalendarzu. Rok temu była ona w kwietniu, czyli w drugim kwartale, a w tym roku w marcu, czyli w pierwszym kwartale. Jednak spółka wskazuje też na spadki cen żywności oraz zaostrzoną konkurencję na polskim rynku. Wojna cenowa prowadzona przez Biedronkę i Lidla stała się w ostatnich miesiącach tematem szeroko komentowanym w Polsce. Z drugiej strony spółkę, tak jak wiele innych, dotyka wyraźny wzrost kosztów, zwłaszcza wynagrodzeń. Stąd gorsze wyniki.

Jeronimo Martins pisze w raporcie, że kolejne kwartały mogą wyglądać podobnie, chyba że poprawi się popyt konsumpcyjny w Polsce. Zapowiada jednak, że spadek marży w drugim półroczu może być nawet większy, niż w pierwszym.

Papierosy podrożeją od nowego roku o 50 proc.

Paczka papierosów po nowym roku będzie kosztować około 26- 27 złotych – zapowiedział wiceminister finansów Jarosław Neneman. Dziś to poziom zbliżony do 17 – 18 złotych, tak więc cena wzrośnie mniej więcej o 50 proc. Taki będzie efekt zapowiadanego od pewnego czasu przyspieszenia, jeśli chodzi o tempo podnoszenia podatku akcyzowego na papierosy. Neneman w czasie wystąpienia na posiedzeniu sejmowej podkomisji do spraw zdrowia publicznego powiedział też, że Ministerstwo Finansów chce objąć akcyzą wszystkie wyroby z nikotyną, bo dziś część z nich jest „poza systemem”. Do tego ma zostać wprowadzona opłata w wysokości 40 złotych od urządzeń do waporyzacji, zarówno tych jednorazowych, jak i wielorazowych.

Parę dni temu minister finansów Andrzej Domański informował, że budżet państwa w związku z tymi zmianami powinien zanotować wzrost dochodów podatkowych o jakieś 4 – 5 mld złotych.

Co ciekawe, resort finansów przy bardzo szerokich planach szybszego podnoszenia akcyzy na papierosy nie zamierza w ogóle niczego zmieniać jeśli chodzi o akcyzę na alkohol. Dotychczasowe, obowiązujące od kilku lat przepisy zakładają, że ma ona rosnąć corocznie tylko o 5 proc. i tak to będzie wyglądać także w 2025 roku.

Ma być więcej kobiet we władzach spółek giełdowych

Rząd zapowiada, że wdroży w Polsce przepisy unijnej dyrektywy zwiększającej równość szans mężczyzn i kobiet w procesie selekcji kandydatów na kierownicze stanowiska w dużych spółkach, wyłącznie tych, które są notowane na giełdzie. W efekcie 33 proc. wszystkich stanowisk w zarządzie i radzie nadzorczej spółki mają zajmować kobiety. Spółki mają też przyjąć za pomocą uchwał Walnych Zgromadzeń Akcjonariuszy dokumenty dotyczące polityki zatrudnienia w spółce. W przypadku dokonywania wyboru na stanowisko wśród wielu kandydatów, kobieta ma mieć pierwszeństwo tylko w sytuacji, w której kandydaci mają równorzędne kwalifikacji. Czyli ustawa nie będzie dopuszczać sytuacji, w której gorzej wykwalifikowana kobieta zajmie miejsce np. w zarządzie kosztem lepiej wykwalifikowanego mężczyzny. Przepisy mają też dopuszczać możliwość wybierania mężczyzn, jeśli przemawiają za tym ważne powody, pod warunkiem, że nie będzie tutaj dyskryminacji.

Spółki co roku mają publikować sprawozdania z informacjami o równowadze płci w zarządzie i radzie nadzorczej. W przypadku niestosowania się do nowych przepisów Komisja Nadzoru Finansowego będzie mogła nałożyć na spółkę karę w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów.

Przepisy te nie będą dotyczyć spółek mniejszych, czyli takich, które zatrudniają mniej niż 250 pracowników i których roczny obrót nie przekracza równowartości 50 mln euro, albo wartość majątku w bilansie nie przekracza 43 mln euro. Mają one wejść w życie od lipca 2026 roku, a w przypadku spółek z udziałem Skarbu Państwa od stycznia 2026 roku, oczywiście pod warunkiem, że wcześniej Sejm uchwali odpowiednią ustawę i wejdzie ona w życie. Na razie mamy do czynienia tylko z planem opracowania projektu ustawy. Swoją drogą plan ten wzbudził wczoraj w mediach społecznościowych duże emocje i kontrowersje. Jednak rozemocjonowani nim byli prawie wyłącznie mężczyźni.

Wskaźniki PMI w Europie są wciąż słabe

Kondycja europejskiej gospodarki, a zwłaszcza przemysłu, nadal jest słaba. W środę pojawiły się nowe odczyty indeksów PMI, które pokazują, jak wygląda koniunktura w przemyśle i usługach.W przypadku Niemiec wskaźnik dla przemysłu sugeruje recesję i wygląda najsłabiej od kwietnia. Wskaźnik usługowy jest z kolei najsłabszy od marca, chociaż utrzymuje się powyżej 50 punktów, czyli nadal sugeruję ekspansję, a nie recesję. Podobnie jest we Francji, chociaż tam wskaźnik dla przemysłu wygląda najgorzej od stycznia, za to ten dla usług lekko rośnie, zamiast spadać.

W przypadku indeksów dla całej strefy euro przemysł wygląda najgorzej od grudnia ubiegłego roku, a usługi najgorzej od marca.

Ważne jest też to, że we wszystkich tych przypadkach (poza usługami we Francji) dane te są wyraźnie gorsze od oczekiwań, stanowią więc rozczarowanie. Jeśli ktoś czeka na ożywienie gospodarcze w strefie euro, to musi dalej czekać. Natomiast jeśli ktoś czeka na kolejną obniżkę stóp procentowych w strefie euro, to możliwe, że doczeka się już we wrześniu. Po tak słabych danych taki ruch ze strony EBC staje się bardziej prawdopodobny.

Duże spadki na giełdach

Amerykańskie giełdy mają za sobą najgorszą sesję od grudnia 2022 roku, Nasdaq spadł o 3,6 proc., S&P 500 spadł o 2,3 proc., obydwa indeksy są najniżej od półtora miesiąca. Pesymizm rozlewa się też na inne rynki. Dziś rano w Azji np. indeks Nikkei w Tokio spadał o 3,2 proc. W dół poleciały też giełdy w Chinach i Australii, na minusie są kontrakty terminowe na indeksy w Europie.

Pretekstem do przeceny okazały się rozczarowujące wyniki finansowe Tesli i Alphabet, czyli właściciela Googla. W efekcie akcje Tesli spadły wczoraj aż o 12,3 proc. a Alphabet o 5 proc. Do tego NVidia i Meta Platforms potaniały o ponad 5 proc. a Microsoft o 3,6 proc. Apple zaliczył spadek o 2,9 proc. Spółki technologiczne radzą sobie gorzej już od pewnego czasu, analitycy tłumaczyli to tzw. „wielką rotacją”, czyli przechodzeniem kapitału inwestorów w stronę nieco bardziej zapomnianych ostatnio i przez to tańszych spółek z innych sektorów gospodarki.

W środę jednak spadki objęły wszystkie sektory. Boeing taniał o 4 proc. a Visa, czy też Nike o ponad 3 proc.

Możliwe, że inwestorzy trochę zaczęli się bać o spowolnienie gospodarcze w USA. Wspomniane już indeksy PMI, które wypadły słabo w Europie, w Stanach nie wyglądają wyraźnie lepiej, a wskaźnik dotyczący przemysłu spadł właśnie poniżej 50 punktów pierwszy raz od grudnia. Do tego były wiceszef Fed, Bill Dudley w artykule w Bloombergu w sposób dość dramatyczny zaapelował o natychmiastową obniżkę stóp w Stanach i nieczekanie z nią do września, ponieważ jego zdaniem gospodarce USA grozi recesja.

Sęk w tym, że rynek już od pewnego czasu wycenia aż trzy obniżki stóp w USA w tym roku, więc zakłada, że od września będą one się pojawiać na każdym kolejnym posiedzeniu Fed. Trudno więc tutaj teraz wycenić dodatkowo coś więcej. W obniżkę w lipcu, pomimo apelu Dudleya jednak prawie nikt nie wierzy. A skoro tak, to możliwe, że część inwestorów w obliczu gorszych danych z gospodarki, zamiast kupować akcje „pod obniżki stóp”, postanowiła je sprzedawać w obawie przed ewentualną recesją.