Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Lato na rynku pracy było najgorsze od 15 lat

Sytuacja na polskim rynku pracy wciąż jest dobra, ale w nowych danych na ten temat jest coś, co może niepokoić. Według Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej liczba bezrobotnych w sierpniu wzrosła o 8,3 tys. osób do 773,7 tys. – zastanawiające jest to, że po pierwsze ta liczba rośnie już drugi miesiąc z rzędu, bo w lipcu poszła w górę o niecałe 3 tysiące, a po drugie to, że w ogóle w okresie letnim bezrobotnych przybywa, zamiast ubywać, tak jak to zwykle bywa o tej porze roku. Według ekonomistów z Pekao SA to pod tym względem najsłabszy okres wakacyjny na naszym rynku pracy od 2009 roku

Reklama

Stopa bezrobocia liczona na podstawie zgłoszeń do Urzędów Pracy nie zmieniła się i wynosi 5 proc. ale jednocześnie w żadnym z województw nie spadła, a w aż w dziewięciu urosła o 0,1 punkt procentowy, zaś w dziesiątym – opolskim o 0,2 punktu procentowego. Wzrosty dotyczą głównie tych województw, w których bezrobocie już wcześniej było największe, czyli np. podkarpackiego, świętokrzyskiego, czy warmińsko-mazurskiego, za to np. w mazowieckim, małopolskim, śląskim, czy wielkopolskim, czyli tam gdzie stopa bezrobocia jest najniższa, żadnych wzrostów nie zanotowano.

Coraz gorzej wygląda też popyt na pracę ze strony przedsiębiorstw. W ciągu miesiąca firmy zgłosiły nieco ponad 78 tys. wolnych miejsc pracy, czyli aż o 18,8 tys. mniej niż w lipcu.

PKB Francji spadnie po Igrzyskach Olimpijskich

Gospodarka Francji skorzystała dodatkowo dzięki Igrzyskom Olimpijskim w Paryżu i większym wydatkom tych wszystkich, którzy na nie przyjechali, ale może się okazać, że była to korzyść chwilowa. Wprawdzie PKB Francji w trzecim kwartale ma urosnąć o 0,4 proc. czyli prawdopodobnie znacznie szybciej niż np. w Niemczech, czy we Włoszech, ale już w kolejnym kwartale może za to pojawić się spadek.

Francuski urząd statystyczny INSEE szacuje, że PKB tego kraju w czwartym kwartale zmaleje w stosunku do trzeciego o 0,1 proc. – czyli Igrzyska podbiją dochód narodowy na wyższy poziom, ale w chwilę później okaże się, że nie da się tego wyższego poziomu utrzymać. Swoją drogą prognoza dla trzeciego kwartału też została obniżona z wcześniejszych 0,5 proc. We francuskiej gospodarce istnieje bowiem jeden bardzo poważny czynnik, który ma na nią negatywny wpływ – chodzi tu oczywiście o politykę i bardzo niejasną sytuację po wyborach, które odbyły się na przełomie czerwca i lipca. Przez dwa ostatnie miesiące nie było wiadomo nawet tego, kto będzie kolejnym premierem Francji. Teraz już wiemy, że został nim Michel Barnier, ale nadal nie wiadomo, czy jego rząd będzie mieć większość w parlamencie. W tej sytuacji francuskie firmy zachowują się bardzo ostrożnie i wstrzymują się z inwestycjami, co spowalnia gospodarkę. Eksporterom dodatkowo sytuację utrudnia słaba koniunktura w Niemczech – najważniejszym dla nich rynku zbytu.

Natomiast plusem w obecnej sytuacji jest brak nowych bodźców dla inflacji, w związku z czym do końca roku ma ona spaść do 1,6 proc. Niższa inflacja będzie oznaczać realny wzrost siły nabywczej w gospodarstwach domowych, które w związku z tym być może zwiększą swoją konsumpcję i dzięki temu w przyszłym roku francuska gospodarka kręcić się będzie nieco szybciej. Na razie jednak będzie nieco gorzej, bo Igrzyska już się skończyły

Mario Draghi: Unia Europejska potrzebuje inwestycji za 800 mld euro rocznie

Unia Europejska doczekała się pięknego, dogłębnego raportu o tym co trzeba zrobić, aby rozwijała się szybciej. Teraz zapewne powędruje on na półkę i będzie można o nim zapomnieć, ponieważ większość kluczowych propozycji w nim zawartych zostanie zablokowana przez Niemcy.

Raport przygotował Mario Draghi, były szef Europejskiego Banku Centralnego, cieszący się ogromnym szacunkiem na rynkach finansowych.

Z raportu wynika, że Unia, aby skutecznie konkurować z USA i Chinami, powinna dodatkowo inwestować 800 mld euro rocznie. Trudno oczekiwać, aby tak duże inwestycje pojawiły się nagle tylko po stronie prywatnych firm, dlatego aby znaleźć takie pieniądze, Draghi proponuje zmianę dotychczasowych zasad i otwarcie Unii na regularne emisje wspólnego długu na rynkach finansowych. Dzięki temu można by finansować więcej inwestycji publicznych. To właśnie absolutnie nie mieści się w głowie Niemcom, zresztą problem z tą koncepcją może mieć też parę innych państw, np. Holandia. Zdaniem Niemców zwiększanie zadłużenia nie rozwiąże żadnych strukturalnych problemów Unii Europejskiej. Holendrzy powiedzieli, że na razie analizują raport i podobają im się pomysły niektórych reform mających zachęcać do zwiększania konkurencyjności, jednak wiadomo też, że partie tworzące rząd holenderski mają w swojej umowie koalicyjnej zapisane zobowiązania do wnoszenia sprzeciwu każdorazowo, gdy pojawi się pomysł emitowania wspólnego długu przez UE.

Raport Draghiego jest tylko propozycją, został on przygotowany na polecenie szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Teraz to ona musi zdecydować, co z nim dalej robić. Jeśli jednak chciałaby faktycznej realizacji propozycji w nim zawartych, będzie najpierw musiała przekonać Niemców do dość fundamentalnej zmiany w ich myśleniu o długu publicznym, co jak dotąd nie udało się jeszcze nikomu.

Rodzice chcą lekcji z zarządzania finansami osobistymi w szkołach

Ponad 40 proc. rodziców chce, aby ich dzieci miały lekcje zarządzania finansami osobistymi w szkole - wynika z raportu "Polaków Portfel Własny: Edukacja jutra" opublikowanego przez Santander Consumer Bank. Autorzy badania komentują, że "zmiany w systemie edukacji mają na celu dostosowanie go do współczesnych realiów oraz rozwój kluczowych umiejętności u dzieci", chociaż akurat umiejętność zarządzania swoimi finansami była istotna praktycznie w każdej epoce historycznej i nie jest jakimś nowym tematem wynikającym ze współczesności.

Dodatkowo 36 proc. rodziców wskazuje na potrzebę nauczania krytycznego myślenia i rozwiązywania problemów. Prawie jedna trzecia rodziców chciałaby wprowadzenia warsztatów psychologicznych oraz kursów z umiejętności życiowych, takich jak gotowanie, majsterkowanie czy dbanie o przestrzeń.

Z drugiej strony najwięcej rodziców chciałoby wycofać z programu nauczania religię (38 proc.) oraz muzykę (34 proc.). Około jedna czwarta wśród ankietowanych rodziców nie widzi też w szkole miejsca na plastykę i etykę.

Słowacja proponuje podatek od transakcji finansowych

Rząd Słowacji chce wyjść z trudnej sytuacji fiskalnej, ograniczyć nadmierny deficyt i w tym celu wpadł na pomysł wprowadzenia nowego podatku od transakcji finansowych. Według Bloomberga premier Słowacji Robert Fico powiedział, że podatkiem mają być objęte wszystkie transakcje w ramach bankowości korporacyjnej, co brzmi dość szokująco i oczywiście wzbudziło ogromne kontrowersje. Zdaniem różnych organizacji zrzeszających przedsiębiorców nowy podatek może mieć bardzo negatywne konsekwencje dla całej słowackiej gospodarki. Dodatkowo przedsiębiorcy krytykują rząd za brak konsultacji z ekspertami, przedstawicielami firm i związkami zawodowymi przed wprowadzeniem tak znaczących zmian.

Propozycja ma być elementem szerszego pakietu, który ma przynieść finansom publicznym ograniczenie deficytu łącznie o 1,4 mld euro. Pakiet ma znaleźć się w parlamencie w Bratysławie w październiku. Słowacja ma obecnie deficyt sektora finansów publicznych sięgający 6 proc. PKB, czyli jest on u nich nawet większy, niż w Polsce.