W przeprowadzonym w maju badaniu najwięcej respondentów określiło się mianem przedstawiciela „klasy średniej” (38 proc.), ale niewiele mniej uważa się za członka „klasy robotniczej” (35 proc.). 14 proc. deklaruje się jako część „wyższej klasy średniej”, a 11 proc. „klasy niższej”. Tylko 2 proc. Amerykanów określiło się jako członek „klasy wyższej”.

Autor zauważa, że w ciągu ostatnich 20 lat odsetek osób należących (samookreślających się) do „wyższej klasy średniej” oraz „klasy średniej” spadł o 8 pkt proc., natomiast osób z „robotniczej” i „niższej” wzrósł o 9 pkt proc. Znaczny odpływ Amerykanów z klasy „średniej” do „robotniczej” nakłada się na pęknięcie bańki na rynku nieruchomości. Po niej nastąpił kryzys gospodarczy, który oczywiście odbił się na klasie średniej, ale Henwood zauważa, że jej sytuacja nie poprawiła się po jego przezwyciężeniu.

Zarysowane powyżej trendy mogą nas skłonić do wniosku, że rośnie świadomość klas ploretariackich. Autor zauważa ciekawą zależność: zdecydowanie więcej Republikanów (38 proc.) definiuje się jako członkowie „klasy pracującej” (30 proc. w przypadku Demokratów). Prawie połowa młodych Amerykanów (w wieku 18-34 lata) wpisuje siebie do „klasy robotniczej”, czyli dwa razy więcej niż osób w wieku powyżej 55 lat.