Chiński rząd właśnie ogłosił, że w 2022 roku liczba zgonów w Państwie Środka przewyższyła liczbę urodzeń o prawie milion. To w pewnej mierze skutek trwającej pandemii Covid-19, ale to tylko część całej układanki. Chiny kurczą się w wyniku długotrwałych kulturowych i gospodarczych zjawisk oraz prowadzenia przez wiele lat nierozważnej polityki.

To nie jest wyłącznie chiński problem. Właściwie cały zachodni i rozwijający się świat zmagają się ze spadkiem współczynnik płodności. Szacuje się, że dwie trzecie globalnej populacji żyje w krajach, w których urodzeń jest zbyt mało, by możliwe było pokoleniowe zastąpienie. Wyjątkiem są takie regiony jak Afryka Subsaharyjska.

Chiński rząd bije się w piersi

Reklama

W 2015 roku chińskie władze w pośredni sposób przyznały, że prowadzona od dawna polityka jednego dziecka okazała się błędem, oficjalnie kończąc ją. Rządząca Chinami partia zorientowała się, że odrzucona polityka będzie miała długoterminowo opłakane skutki dla demografii. Od tego momentu wszystkie chińskie małżeństwa mogą posiadać maksymalnie dwójkę dzieci.

Chiny przez dekady cieszyły się z powodu demograficznego boomu. Liczba osób w wieku produkcyjnym wzrosła w latach 1980-2015 z 594 mln do ponad 1 miliarda. Odsetek osób w wieku nieprodukcyjnym (dzieci, młodzieży i seniorów) spadł w tym samym czasie z 68 do 38 proc. Rosła więc liczba pracujących Chińczyków, którzy nie byli przy tym obciążeni wychowywaniem wielu dzieci. To połączenie było przez dekady napędem dla gospodarki.

Jak Chińczycy zareagowali na możliwość posiadania drugiego dziecka? Okazało się, że nie chcą ich mieć. Współczynnik płodności spadł do 2021 roku do ekstremalnie niskiego poziomu 1,15 (przypomnijmy, że minimalny poziom zapewniający zastępowanie pokoleń to 2,1). Liczba urodzeń w Państwie Środka spada nieprzerwanie od 6 lat. ONZ prognozuje, że do końca tego stulecia chińska populacja będzie liczyła mniej niż 800 mln ludzi. Tak źle nie było od końca lat 60. poprzedniego stulecia.

Dlaczego chińska populacja kurczy się tak gwałtownie?

Żelazne prawo demografii mówi, że bogacenie się państwa jest silnie skorelowane ze spadkiem dzietności. Chiny nie są tutaj żadnym wyjątkiem. Niemożliwy byłby tak spektakularny gospodarczy wzrost w świecie, w którym kobiety rodziły po 6-7 dzieci. Spadek śmiertelności niemowląt dał Chińczykom pewność, że posiadanie mniejszej liczby potomstwa jest w zupełności wystarczające. Nie zmienia to jednak faktu, że odpowiednia polityka mogła znacznie spowolnić tempo spadku liczby urodzeń. Chińskie władze popełniły strategiczny błąd, zbyt długo utrzymując politykę jednego dziecka.

Władze starają się wprowadzać programy pobudzające demografię. To na przykład dotacje dla osób posiadających trzecie dziecko czy dodatkowe urlopy rodzicielskie. Nie przyniosą one jednak oczekiwanych skutków – pisze autor artykułu. Jakie narzędzia mają jeszcze w swoich rękach władze? To na przykład różne formy przymusu. Krokiem w tym kierunku jest realizowana polityka dyskryminacji mniejszości seksualnych.

Inną ścieżką jest poprawa produktywności pracowników czy automatyzacja.

Rosnące koszty posiadania rodziny, darwinowska rywalizacja o zasoby edukacyjne i miejsca pracy oraz surowe represje związane z pandemią, doprowadziły młodych Chińczyków do stanu egzystencjalnego kryzysu. „Jesteśmy ostatnim pokoleniem” – powiedział jeden z młodych protestujących w Szanghaju mieszkańców tego kraju.