Jest bardzo źle, a będzie jeszcze gorzej. Dzietność najniższa w historii

Gdy w zeszłym roku Główny Urząd Statystyczny poinformował, że dzietność w Polsce spadła do poziomu 1,158, w mediach zawrzało. Był to najniższy odczyt w naszej historii. Jeszcze w 1990 roku kobiety rodziły średnio 1,991 dziecka, czyli niewiele poniżej poziomu zastępowalności pokoleń. Wyjątkowo dobry był także rok 2017, gdy dzietność wynosiła 1,453. Od tamtego czasu obserwujemy jednak systematyczne oraz bardzo dynamiczne spadki dzietności Polek.

Najnowsze dane nie są już nawet alarmujące. Wydaje się, że szukamy dna, którego nadal nie widać. W publikacji „Polska w liczbach 2025” wynika, że dzietność w Polsce wyniosła w 2024 roku zaledwie 1,099. Porównywalny lub niższy poziom odnotowano w nielicznych krajach. Należą do nich takie państwa jak Korea Południowa, Chiny, Tajwan, Tajlandia, Chile oraz Białoruś, Ukraina i Litwa. Możemy więc mówić o silnej nadreprezentacji państw znajdujących się na terenie byłej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

ikona lupy />
Współczynnik dzietności w Polsce i krajach regionu 2000-2025. / Własne / Radosław Ditrich

Co warto przypomnieć, aby możliwa była zastępowalność pokoleń (czyli utrzymanie wielkości populacji w dłuższym czasie), każda kobieta musiałaby rodzić średnio dwójkę dzieci. Do tej wielkości dodać należy umieralność przed osiągnięciem wieku reprodukcyjnego. Tradycyjnie przyjęło się, że poziom zastępowalności pokoleń wynosi ok. 2,15, choć w rzeczywistości jego wartość może się nieco różnic w zależności od umieralności wśród dzieci.

Nietrudno obliczyć, że w 2024 roku urodziło się niemal 2-krotnie za mało dzieci. Aby Polska osiągnęła w dłuższym terminie zastępowalność pokoleń, liczba urodzeń powinna wynosić ok. 500 tys. Tymczasem na świat w zeszłym roku przyszło ok. 250 tys. dzieci, a najnowsze dane sugerują, że w tym roku ta wartość będzie jeszcze niższa.

ikona lupy />
Liczba urodzeń i dzietność w Polsce spada. Coraz więcej pojawia się za to nekrologów. / Własne / Radosław Ditrich

Spada liczba urodzeń i dzietność, ale rośnie średni wiek kobiet w momencie urodzenia pierwszego dziecka. W 2024 roku było to już 29,1 lat. Oznacza to, że starania o potomka przed 27 rokiem życia nie należą dziś do najczęstszych. Eksperci wskazują, że to właśnie opóźnianie decyzji o posiadaniu potomka, jest jedną z głównych przyczyn spadającej dzietności. Im starsza jest kobieta, tym trudniej zajść w ciążę. To m.in. rosnący wiek matek należy do przyczyn coraz większych problemów z płodnością i zajściem w ciążę.

Czy spadki liczby urodzeń w końcu się skończą? To nie tylko kwestia dzietności

Zastanawiać może, czy te spadki kiedyś się skończą? Cóż — obecnie nie należy liczyć na szybkie odwrócenie trendów. Dane dają jednak pewne światełko w tunelu. W styczniu liczba urodzeń spadła o 7,9% w ujęciu rocznym. W lutym było to 8,5%, a w marcu spadek wyniósł 7,4%. Choć to nadal dużo, ale w latach 2023-2024 spadek przekraczał 10% w ujęciu rocznym.

Doskonale widać to na średniej 12-miesięcznej dla procentowego spadku liczby urodzeń. Widzimy na nim odbicie w kierunku zera. Oczywiście nadal mamy do czynienia ze spadkiem liczby urodzeń, ale osłabł on na sile. Co prawda obserwowaliśmy już jedno takie odbicie w latach 2019-2020, ale nie było ono aż tak dynamiczne i zastało zakończone wybuchem pandemii COVID-19. Trudno powiedzieć, gdzie byliśmy dziś, gdyby nie pandemia.

ikona lupy />
Zmiana miesięcznej liczby urodzeń (r/r) w Polsce w latach 2015-2025. / Własne / Radosław Ditrich

Kolejną dobrą wiadomość jest rosnąca liczba urodzeń z rządowego programu dofinansowania in vitro. W dobie rosnącego wieku rodzenia oraz spadającej płodności wśród młodych, takie programy będą zyskiwać na znaczeniu. Wiemy, że w tym roku urodzić może się nawet dodatkowe 12 tys. dzieci. Nie jest to wiele, ale liczba ta pozwoli na znaczne ograniczenie spadków (nawet o połowę).

Z drugiej strony, nie należy popadać w nadmierny optymizm. Spadek liczby urodzeń jest niejako wpisany w naszą piramidę wieku. Nawet przy zachowaniu obecnego poziomu dzietności, liczba urodzeń będzie spadać, ponieważ osoby wyżu demograficznego z lat. 80 ma dziś ponad 40 lat, co oznacza, że rodzą one coraz mniej dzieci. W okres najwyższej płodności wchodzą z kolei osoby urodzone w ramach niżu demograficznego z początku XXI wieku. Mniejsza liczba potencjalnych matek wpłynie więc na spadek liczby dzieci.

Dlaczego w Polsce nie rodzą się dzieci?

Tradycyjnie w takim wypadku należy zadać odwieczne pytanie — dlaczego dzieci w Polsce rodzi się tak mało? Cóż, odpowiedź brzmi — to skomplikowane. Jest tak, ponieważ za spadek dzietności w Polsce odpowiada szereg różnych czynników. Bardzo istotnym pozostają z pewnością zmiany kulturowe, które doprowadziły do wzrostu atrakcyjności życia nastawionego konsumpcję. Podróże, sportowe samochody i rozwój kariery zawodowej są dziś dla wielu lepszą opcją od zakładania rodziny.

Część zmian kulturowych ma związek z czynnikami ekonomicznymi. Przyzwyczajeni do wygody, nie chcemy tłoczyć się w małych mieszkaniach. Potrzebujemy więc dużo pieniędzy, aby móc pozwolić sobie na większe mieszkanie. Dopiero w takich warunkach decydujemy się na zakładanie rodziny. Często wspomina się także o dostępie do żłobków czy wsparciu państwa przy zakupie mieszkania. Za mało mówi się jednak o rynku pracy, który zbyt rzadko oferuje stabilne formy zatrudnienia. To właśnie poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego jest dziś jednym z kluczowych czynników, które sprzyjają opóźnianiu decyzji o spłodzeniu potomka.

Innym ważnym czynnikiem jest cyfryzacja naszego życia i osłabienie więzi społecznych. Im więcej życia przenosimy do Internetu, tym mniej interakcji z płcią przeciwną. Media społecznościowe windują dodatkowo wymagania wobec potencjalnego partnera, co utrudnia wchodzenie w związki. Bez drugiej połówki nie ma z kolei co mówić o zakładaniu rodziny. Ci, którzy ją założą, robią to zwykle znacznie później niż kiedyś. To sprawia, że dziadek i babcia, którzy kiedyś byli wsparciem dla młodych rodziców, dziś zaczynają być ciężarem. Zamiast pomagać w opiece, sami są już na tyle starzy, że sami tej opieki potrzebują.

Wreszcie zapominać nie można o czynnikach biologicznych. Od wielu lat WHO systematycznie obniża normy dotyczące jakości zdrowego nasienia. Związane jest to m.in. ze spadającą liczbą plemników w populacji. Stres, czynniki środowiskowe takie jak gorsza jakość żywności i jakość powietrza, alkohol czy papierosy, to szereg czynników, który ma znaczny wpływ na płodność.

Rysujący nad nam smutny obraz polskiej dzietności pokazuje jedno — kryzys demograficzny jest problemem o bardzo wielu różnych przyczynach. To oznacza, że trudne będzie osiągnięcie znacznych postępów przy pomocy pojedynczych reform. Prorodzinne zmiany powinny obejmować nie tylko takie obszary jak mieszkalnictwo, rynek pracy czy refundowane terapie leczenia bezpłodności, ale także usługi publiczne (dostęp do ochrony zdrowia dla dzieci, dobrą jakość edukacji) czy przyjazną rodzinie urbanistykę.