Białoruś odkrywa karty. Dzietność zanurkowała

Na stronach Narodowego Komitetu Statystycznego Republiki Białorusi pojawiły się dane demograficzne za 2024 rok. Oznacza to, że po raz pierwszy od początku 2020 roku możemy przyjrzeć się oficjalnej liczbie urodzeń i zgonów u naszego wschodniego sąsiada. Bazy danych przestały być aktualizowane w maju 2020 roku, gdy zaczęła rosnąć śmiertelność związana z pandemią COVID-19. Choć białoruscy dziennikarze wielokrotnie dopytywali o te statystyki, to urząd statystyczny zawsze tłumaczył się brakiem odpowiednich informacji.

Gdy w czerwcu 2020 roku, według danych ONZ, wskaźnik śmiertelności na Białorusi w pierwszym półroczu pobił pięcioletni rekord i wyniósł 66,9 tys. zgonów, białoruskie media zaczęły bić na alarm. Jak zareagowała na te doniesienia władza? Białorusini po prostu przestali raportować ONZ najnowsze dane. W ostatnich latach urząd statystyczny podawał jedynie informacje dotyczące ogólnej liczby mieszkańców, bez wykazywania migracji, zgonów i liczby urodzeń.

Nie oznacza to jednak, że dane te nie były znane. Wyciek danych Ministerstwa Zdrowia pokazał, że sytuacja pogarszała się każdego roku. Choć najnowsza publikacja po prostu pomija dane z lat 2020-2023, to dzięki wspomnianym liczbom z ministerstwa zdrowia możliwe jest prześledzenie zmian w liczbie urodzeń i zgonów na przestrzeni lat. Co możemy powiedzieć o demograficznej sytuacji na Białorusi?

Liczba urodzeń na Białorusi drastycznie spada. Dzietność na rekordowo niskim poziomie

Jeszcze w latach 2012-2016 rodziło się na Białorusi ok. 110-120 tys. dzieci rocznie. W rekordowo dobrym pod tym względem roku 2015 na świat przyszło 119 tys. dzieci. Rok później było to 118 tys. Dzietność na Białorusi wyniosła w 2015 roku 1,72, co było poziomem znacznie wyższym niż w poprzednich latach (gdzie spadła ona poniżej 1,3). Gdyby kraj ten w dłuższej perspektywie utrzymał dzietność na poziomie 1,7, to problemy demograficzne nie byłyby tak dużym wyzwaniem.

Tak jednak się nie stało. W latach 2016-2019 liczba urodzeń spadła z 118 tys. do zaledwie 88 tys. Dzietność obniżyła się do 1,39. Liczba zgonów pozostawała wtedy na zbliżonym poziomie ok. 120 tys. w skali roku. Pandemia COVID-19 bardzo brutalnie uderzyła w Białoruś. Liczba zgonów wzrosła do 145 tys. w 2020 roku i rekordowych 174 tys. w 2021 roku. W 2022 roku zmarło na Białorusi 130 tys. osób, a w 2023 roku śmiertelność wróciła do przedpandemicznego poziomu 120 tys.

Nie można tego jednak powiedzieć o liczbie urodzeń. W latach 2019-2023 spadła ona z 88 tys. do 65 tys. Według oficjalnych statystyk w 2024 roku na Białorusi urodziło się 58 938 dzieci. Tak — w 2016 roku liczba urodzeń wynosiła jeszcze 118 tys., czyli dwa razy więcej. Uwzględnić należy co prawda zmiany w strukturze wieku (obecnie w wieku najwyższej płodności jest pokolenie niżu demograficznego z lat 90.), ale nadal dynamika może przerażać.

Według białoruskiego odpowiednika GUS, dzietność na Białorusi wyniosła w zeszłym roku zaledwie 1,08. To jeden z najgorszych poziomów na całym globie. Trudno znaleźć w Europie państwo o tak złej kondycji demograficznej. Pod tym względem gorzej jest tylko na ogarniętej wojnie Ukrainie, gdzie współczynnik dzietności szacowany jest na ok. 0,90. Nieznacznie lepiej jest w Polsce (1,12) oraz na Litwie (1,14).

ikona lupy />
Współczynnik dzietności w Polsce, na Litwie i Białorusi w latach 2000-2025. / Własne / Radosław Ditrich

Co ciekawe, poziomy dzietności w Polsce, na Litwie i Białorusi są historycznie bardzo podobne. Różnice pojawiają się w latach 2009-2017, gdy dzietność w Polsce nie wzrosła do tak wysokich poziomów jak na Litwie oraz Białorusi. Przed i po tym okresie była ona niemal identyczna. Na tej bazie można szacować, że Białoruś już w tym roku dołączy do grona państw z dzietnością poniżej 1,0.

Dlaczego dzieci na Białorusi się nie rodzą?

Zbieżność ścieżek poziomu dzietności w tych trzech krajach sugeruje, że mamy do czynienia z podobnymi przyczynami. Mogą należeć do nich rosnące ceny mieszkań, wysoki odsetek osób po studiach oraz zmiany kulturowe, które zmieniają charakter współczesnej rodziny.

Do ciekawych wniosków prowadzić może także bardziej szczegółowa analiza danych — w rozbiciu na poszczególne regiony. Dzietność na Białorusi wyniosła w 2024 roku 1,08 (wobec 1,72 w 2016 roku). Najwyższy odczyt pochodzi z graniczącego z Polską regionu brzeskiego, gdzie było to 1,41 (2,08 w 2016 roku). W regionie mohylewskim było to 1,25 (1,85). W regionach: witebskim, mińskim, grodzieńskim oraz homelskim odnotowano dzietność na poziomie 1,13-1,20 (1,66-2,03). Najgorzej było w Mińsku, gdzie dzietność spadła z 1,24 w 2016 roku do zaledwie 0,69 w 2024 roku.

ikona lupy />
Dzietność na Białorusi w 2024 roku według regionów. / Narodowy Komitet Statystyczny Republiki Białorusi

To mniej niż wynosi dziś dzietność w Korei Południowej, która uchodzi za globalnego lidera w procesach depopulacyjnych. Mińsk można więc śmiało porównać do najbardziej bezdzietnych metropolii we wschodniej Azji — Hongkongu, Seulu, Tajpeju czy Bangkoku. Gdzie sami Białorusini dopatrują się przyczyn kryzysu demograficznego?

13 maja w Mińsku odbyło się forum „Rodzina – podstawą potencjału demograficznego państwa”. Patronem wydarzenia było Ministerstwo Pracy i Ochrony Socjalnej. W ramach forum odbyła się debata zatytułowana „Reprodukcyjne zdrowie rodziny jako czynnik bezpieczeństwa narodowego”. W jego trakcie Władimir Karanik (wicepremier i były minister zdrowia) stwierdził, że większość Białorusinek nie realizuje swoich planów reprodukcyjnych.

Wśród przyczyn skupił się szczególnie na odwlekaniu w czasie decyzji o macierzyństwie. Kariera zawodowa sprawia, że kobiety wychodzą za mąż później oraz w starszym wieku mają swojego pierwszego potomka. To zjawisko dobrze dziś znane w krajach Europy Zachodniej. Radą na problem mają być działania, które pozwolą kobietom łączyć karierę zawodową oraz naukę z macierzyństwem.

Minister pracy i ochrony socjalnej Natallia Pałuczenka stwierdziła, że dziś małżeństwa zawierane są w wieku kolejno 26,7 lat dla kobiet i 28,9 lat dla mężczyzn. Białoruscy demografowie uważają, że kluczowa będzie systemowa reforma polityki rodzinnej. Objąć ona powinna nie tylko kwestie urlopu macierzyńskiego i dostępu do żłobków, ale także poprawić dostęp do elastycznych form zatrudnienia oraz zachęcać mężczyzn do wzięcia płatnych urlopów rodzicielskich.