"Nie mamy żadnych nowych środków europejskich. Wszystko, o czym mówi Komisja Europejska, to środki, które zostały zakontraktowane. My te środki właściwie już wydaliśmy" - mówił w czwartek wieczorem szef MFiPR, pytany w "Gościu Wiadomości", czy z Unia Europejska przekazała jakieś środki na uchodźców, którzy przybyli do Polski.

Puda zwrócił uwagę, że pieniądze, o których mówi Komisja Europejska, pochodzą z poprzedniej perspektywy finansowej i zostały przekazane samorządom na inwestycje centralne, takie jak drogi czy kolej. Przyznał, że KE wyraziła zgodę na wykorzystanie tych środków na uchodźców (mechanizm elastyczności), ale to - jak zaznaczył - wiązałoby się z tym, że komuś trzeba byłoby je zabrać.

Szef MFiPR przypomniał, że Polska jest jednym z krajów członkowskich, które najlepiej wykorzystują środki UE. "Jesteśmy liderem wykorzystywania środków europejskich i KE doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że ponad 94 proc. całej alokacji, czyli całego budżetu, zostało już rozdysponowane. To oznacza, że środki, o których mówi KE, dla nas nie są środkami nowymi" - powiedział.

Według Pudy Komisja stosuje "trick marketingowy". "To takie przemalowywanie tych samych środków finansowych, które raz Polsce zostały już dane" - zaznaczył.

Reklama

Minister dodał, że pomoc finansowa nie powinna dotyczyć tylko osób, które z powodu wojny przyjechały do Polski z Ukrainy, ale również Polaków, którzy udzielają pomocy uchodźcom.

"Rzeczpospolita" informowała, że 14 kwietnia weszło w życie unijne rozporządzenie, które upraszcza korzystanie z funduszy na sfinansowanie pobytu uchodźców z Ukrainy. Przepisy zakładają, że 40 euro tygodniowo na uchodźcę (niezależnie od tego, czy przebywa w kraju pełen tydzień, czy tylko kilka dni) może być wypłacane jako zaliczka. Te pieniądze mogą być wypłacane przez okres maksimum 13 tygodni. Uproszczone zasady dotyczą niewykorzystanych środków z polityki spójności z budżetu UE na lata 2014–2020.