Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Polskie obligacje tanieją, złoty słabnie, a wszystko przez stopy procentowe w USA

Rynek finansowy rozstaje się właśnie ze scenariuszem szybkich obniżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Powoduje to spadki na giełdach, umacnianie się dolara i wzrost rentowności obligacji. Widać to także na naszym rynku. Dolary w ciągu ostatniego tygodnia podrożały o 16 groszy – z poziomu 3,91 zł do 4,07 zł i są teraz najdroższe od listopada.

Reklama
ikona lupy />
Para USD/PLN 12.2023-04.2024 / Media

Najwyżej od listopada jest też rentowność obligacji dziesięcioletnich w USA i dokładnie to samo można powiedzieć o obligacjach polskich, które podążają śladem amerykańskich. Na początku kwietnia byliśmy w okolicach 5,4 proc. teraz to już 5,75 proc.

Wyższa rentowność może oznaczać, że minister finansów zaciągając na rynku kolejne pożyczki, będzie musiał godzić się na płacenie wyższych odsetek inwestorom, co podniesie koszty obsługi długu w budżecie. Przy tak nerwowym rynku może też generalnie być mniej chętnych do inwestowania na polskim rynku, co też może stanowić pewien problem. Sytuacja z naszego punktu widzenia się pogarsza.

Od wcześniejszego przekonania o tym, że Fed zacznie obniżać stopy w czerwcu, inwestorzy na rynkach globalnych zaczęli odchodzić już tydzień temu, po tym jak okazało się, że inflacja w USA znów rośnie, zamiast spadać. W poniedziałek pojawiły się dane o lepszej od oczekiwań sprzedaży detalicznej, która urosła w marcu o 0,7 proc. w relacji do lutego i o 4 proc. rok do roku. To dodatkowo utwierdziło rynek w przekonaniu, że Fed nie musi teraz obniżać stóp i zrobi to najwcześniej we wrześniu.

Nastroje zepsuły się też na giełdach. Indeks S&P 500 spadł w poniedziałek o 1,2 proc. i jest najniżej od dwóch miesięcy. Giełdy w Japonii, Australii, Korei Płd. i w Hongkongu spadały w nocy o ponad 2 proc., w Chinach spadki przekroczyły 1 proc., na minusach są też kontrakty terminowe na indeksy giełd w Niemczech i w USA. Początek notowań na rynkach europejskich będzie więc najprawdopodobniej również spadkowy.

Chiński PKB rośnie o 5,3 proc.

Sytuacji na rynkach nie zdołały poprawić nowe dane z Chin, ale warto je odnotować. Chińskie PKB w pierwszym kwartale był aż o 5,3 proc. wyżej niż rok temu, a oczekiwano, że urośnie o 4,6 proc. W stosunku do ostatniego kwartału 2023 r. urósł o 1,6 proc. To dane najlepsze od roku.

Jednak liczby dotyczące produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w marcu już niestety rozczarowały. Produkcja miała urosnąć o 6 proc., a poszła w górę tylko o 4,5 proc. Sprzedaż z kolei, zamiast urosnąć o 4,6 proc. wzrosła tylko o 3,1 proc. Dane o produkcji są najsłabsze od września, a te o sprzedaży najsłabsze od lipca.

Nadal więc sytuacja w chińskiej gospodarce jest niejednoznaczna, ale też z pewnością nie najlepsza. Chiny od ponad roku mają problem z rozkręceniem swojej gospodarki po tym, jak pandemia i bardzo ostre restrykcje z nią związane zdusiły w niej wcześniejszy wzrost gospodarczy. Kilka dni temu agencja Fitch obniżyła Chinom perspektywę ratingu do negatywnej, wskazując, że dotychczasowa polityka rządu nie przynosi efektów w postaci ożywienia gospodarczego, ale za to przy deficycie budżetowym na poziomie ponad 7 proc. PKB powoduje znaczący przyrost długu publicznego.

Ujemne wpływy do budżetu z podatku PIT w marcu

My także mamy spory deficyt w finansach publicznych, ale jednak nie aż tak duży jak w Chinach. W marcu w budżecie państwa mieliśmy deficyt na poziomie ponad 16 mld złotych. Główne dane na ten temat minister finansów podał już w piątek, natomiast w poniedziałek dostaliśmy pełen raport i widać w nim parę ciekawostek.

Po pierwsze, dochody z podatku PIT w marcu były w budżecie ujemne. Wyniosły dokładnie -275 mln złotych. To efekt tego, że zwroty dla podatników składających rozliczenia roczne były większe niż bieżące wpływy. Rok temu marcowy minus w PIT był nawet większy i wynosił -2,9 mld zł. Jeszcze kilka lat temu rozliczaliśmy się z fiskusem głównie w kwietniu, a zwroty rozkładały się na parę miesięcy aż do lipca. Dziś internet znacząco przyspiesza te procesy i kumuluje w krótszy okresie czasu, stąd od paru lat mamy sezonowe obniżki dochodów z PIT w lutym i marcu, a od dwóch lat oznacza to nawet minusy w marcu.

Po drugie, świetnie mają się dochody z VAT, które rosną o 34 proc. rok do roku, a to przecież dane jeszcze sprzed podniesienia stawki VAT na żywność.

Po trzecie, mimo to wydatki rosną bardziej od dochodów, więc deficyt jest większy niż rok temu, a to oznacza, że deficyt liczony za ostatnie dwanaście miesięcy sięga już 98 mld złotych. Można więc zakładać, że wkrótce, może już za miesiąc przekroczymy okrągłą barierę 100 mld złotych deficytu budżetowego

ikona lupy />
Media / Dochody budżetowe z PIT 03.2024 r.

Po czwarte, na razie przestały rosnąć koszty obsługi długu publicznego. Od grudnia stoją one w okolicach 60 mld zł rocznie, co stanowi niecałe 9 proc. wszystkich wydatków budżetowych.

Przyszedł przelew z Brukseli na 6,3 mld euro

Do Polski wpłynęła z Brukseli pierwsza płatność z Funduszy Odbudowy, która nie jest zaliczką. To zrealizowanie wniosku złożonego przez polski rząd w połowie grudnia 2023 r. Chodzi o 6,3 mld euro, czyli 27 mld złotych.

Rządowi i wszystkim gratulujemy, natomiast czekając na realizację inwestycji za unijne pieniądze, warto zwrócić uwagę na to, że minister Pełczyńska-Nałęcz powiedziała, że Polsce nie uda się wykorzystać całości kwot, które nam przysługują, ze względu na to, że mamy spore opóźnienia.

"Staramy się przyspieszyć i nadrobić opóźnienia w części grantowej KPO, a jeśli chodzi o pożyczki, to patrzymy, które są opłacalne (...). 100 procent nie zainwestujemy, ale dążymy do tego, żeby to było jak najwięcej, zwłaszcza z grantów" - powiedziała minister funduszy i polityki regionalnej.

Opóźnienia związane z unijnymi funduszami powstały jeszcze w czasach antyunijnego rządu Mateusza Morawieckiego, który był z Komisją Europejską w permanentnym konflikcie, więc nie był w stanie odblokować nam dostępu do tych funduszy.

W ramach KPO Polska ma otrzymać 59,8 mld euro, w tym 25,27 mld euro w postaci dotacji i 34,54 mld euro w formie preferencyjnych pożyczek. Pieniądze mają zostać wydane głównie na modernizację energetyki, transformację cyfrową, a także na reformy socjalne.

W tym roku, na przełomie sierpnia i września rząd chce złożyć kolejne wnioski o wypłatę następnych 22 mld euro.

Sytuacja finansowa w ZUS jest nie tak dobra jak w 2022, ale wciąż zadowalająca

Wskaźnik pokrycia wydatków składkami w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w ZUS nieco spadł w 2023 roku, ale nadal wyraźnie przekracza 80 proc., co oznacza, że generalnie ZUS jest w znacznie lepszej kondycji finansowej, niż np. kilkanaście lat temu.

Wskaźnik pokrycia jest kluczowy, bo pokazuje jak duża część wypłat emerytur i innych świadczeń jest pokrywana przez bieżący napływ składek, bez pomocy z budżetu państwa. W 2023 roku było to 83,6 proc., a w 2022 85 proc. Nie licząc pandemicznego roku 2020, wskaźnik znajduje się powyżej 80 proc. nieustająco od 2019 roku.

Do ZUS w ubiegłym roku wpłynęło ponad 300 mld złotych składek, czyli o 15 proc. więcej niż rok wcześniej, chociaż liczba ubezpieczonych, czyli odprowadzających składki zmalała o 10,5 tys. osób. Składek mimo to jest więcej, ponieważ stanowią one część wynagrodzeń, a te w ubiegłym roku rosły w kraju przeciętnie o kilkanaście procent.

Z drugiej stronyz FUS wypłacono blisko 320 mld zł emerytur i rent – o 18,6 proc. więcej niż rok wcześniej. Przeciętna emerytura lub renta wyniosła 3269,5 zł i była o 17,2 proc. wyższa niż rok wcześniej.