"Napływające dane ze sfery realnej wskazują, że krajowa sytuacja makroekonomiczna rozwija się w dużym stopniu zgodnie z marcową projekcją NBP. Od cut off date projekcji (28 II - PAP) pojawiło się jednak kilka nowych informacji, przede wszystkim ograniczenie wydobycia ropy przez OPEC+ oraz punktowe, przynajmniej na razie, zawirowania w globalnym systemie finansowym. Ponadto trwa wojna w Ukrainie i nie widać, żeby otwierająca się po pandemii gospodarka chińska wykazywała nadmierny popyt na surowce. Mimo wielu ryzyk i niepewności, jesteśmy póki co z ostatniej projekcji zadowoleni i uważamy, że dobrze odzwierciedla ona rzeczywistość ekonomiczną, niewiele zresztą różniąc się od projekcji listopadowej" - powiedział Szpunar.

Ekonomista wskazał, że punkt startowy inflacji bazowej w I kw. jest nieco wyższy, przy niższej inflacji CPI oraz słabych danych z gospodarki realnej i prawdopodobnie nieco głębszym spadku PKB w I kw. niż przewidywał NBP (-0,4 proc. wg marcowej projekcji).

Reklama

Konsumpcja i produkcja spada

"O inwestycjach na razie niewiele wiadomo. Najprawdopodobniej ścieżki sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej będą nieco słabsze niż wcześniej przewidywaliśmy, konsumpcja ogółem również. Na tę ostatnią oprócz silnego efektu bazy związanego z napływem uchodźców przed rokiem, wpływ ma także ujemna dynamika płac realnych, o czym dużo się mówi, ale warto zwrócić też uwagę na realne dochody rozporządzalne gospodarstw domowych, czyli szerszą kategorię. One także będą słabe. W perspektywie projekcji nastąpi poprawa, ale będzie ona stopniowa" - dodał dyrektor DABE NBP.

Według marcowej projekcji NBP w 2023 r. PKB Polski może wzrosnąć o 0,9 proc., tyle samo co spożycie gospodarstw domowych.

Stopy procentowe a efektywne oprocentowanie kredytów mieszkaniowych

Według Szpunara widać, że impuls monetarny oddziałuje na konsumpcję, choć pewnym osłabieniem zacieśnienia monetarnego są wakacje kredytowe, które jednak są czynnikiem jednorazowym, przy dominacji w gospodarce stóp procentowych indeksowanych do wskaźnika rynkowego.

"Dobrym wskaźnikiem w tym względzie jest statystyka stóp procentowych NBP. Patrząc na oprocentowanie stanów kredytów mieszkaniowych w momentach, gdy wakacje były szczególnie intensywnie wykorzystywane, efektywne oprocentowanie kredytów mieszkaniowych obniżało się, ponieważ płatności odsetkowe w relacji do stanów zadłużenia spadały. Aktualnie wskaźnik ten odbił, bo korzyść z wakacji kredytowych jest mniejsza, ponieważ zawiesić ratę można obecnie tylko raz na kwartał" - powiedział Szpunar.

"To jest czynnik jednorazowy, który nieco osłabia transmisję, ale w porównaniu z systemami, gdzie większość kredytów jest na stopę stałą, quasi stałą lub stopę zmienną negocjowaną, w polskim systemie mamy do czynienia z dominacją stopy indeksowanej do wskaźnika rynkowego. Dlatego też transmisja polityki pieniężnej jest silna, bo oddziałuje ona także na koszty obsługi już zaciągniętych kredytów, które rosną niemal natychmiastowo, najczęściej już po kwartale. Np. w Czechach bank centralny oddziałuje przede wszystkim na nową akcję kredytową, a w Polsce bank centralny oddziałuje i na nową akcję kredytową, jak i na koszty obsługi całego zasobu wcześniej udzielonych kredytów" - dodał.

Co osłabia popyt konsumpcyjny?

Według Szpunara trudno określić jak silnie polityka pieniężna oddziałuje na ograniczanie popytu konsumpcyjnego, a jak silnie ma na to wpływ wzrost cen i kosztów utrzymania związany z szokami zewnętrznymi.

"Na pewno oba czynniki są bardzo istotne. W tym kontekście pojawiają się argumenty, że konsumpcja niedługo odbije, bo zaraz będziemy mieli odbicie w gospodarce. To odbicie będzie jednak stopniowe i będzie następować od drugiej połowy bieżącego roku" - dodał.

Inflacja na koniec 2023 r. powinna być jednocyfrowa

Szpunar poinformował, że na podstawie aktualnych informacji inflacja na koniec 2023 r. powinna być jednocyfrowa. Wskazał, że na ścieżkę CPI wpływ może mieć rewizja wag w koszyku inflacyjnym GUS, kształtowanie się cen żywności, ale ostatnia projekcja NBP jest konserwatywna jeżeli chodzi o dynamiki płac i inflacji bazowej.

"Na podstawie aktualnych, dostępnych obecnie informacji można przewidywać, że inflacja na koniec 2023 r. powinna być jednocyfrowa. Trzeba przy tym zwrócić uwagę na efekt związany ze zmianą wag w koszyku inflacyjnym GUS, co będzie podbijać CPI pod koniec roku. Dotyczy to cen energii, a konkretnie opału" - powiedział Szpunar.

Węgiel i inne paliwa stałe

"Ponieważ ceny opału bardzo silnie wzrosły, to ich udział w koszyku CPI też wzrósł. Natomiast nastąpił bardzo silny efekt substytucji w tej szerokiej kategorii, która zawiera nie tylko węgiel, ale również pellet, drewno opałowe i inne paliwa stałe. Udział węgla kamiennego w opale istotnie zmalał (pomimo wzrostu wydatków na ten towar), bo w ubiegłym roku ze względu na silny wzrost cen węgla gospodarstwa domowe substytuowały go innymi paliwami stałymi (m.in. pelletem czy drewnem opałowym). Teraz węgiel mocno tanieje, ale ze względu na jego relatywnie mniejszą wagę względem innych paliw stałych, których ceny wolniej rosły, nie spowoduje to lustrzanego efektu w CPI. W efekcie wskaźnik CPI w II połowie br. będzie wyższy nawet o ok. 0,7 pp." - dodał.

Według marcowej projekcji NBP w 2023 r. inflacja w IV kw. może wynieść średnio 7,6 proc.

Coraz droższe jedzenie

Kolejne ryzyko dla CPI to w ocenie dyrektora NBP sytuacja na europejskim rynku żywności, gdzie ceny wielu kategorii rosną w bardzo szybkim tempie.

"Żywność nieprzetworzona rośnie z powodu szoków podażowych – mieliśmy bardzo złe warunki pogodowe na południu Europy w okresie zimowym, co podbiło ceny warzyw. Mamy nadal niskie pogłowie i niską podaż wieprzowiny w całej Europie, co wpływa na wzrost cen mięsa. Jednak ze względu na cykliczne dostosowania ceny żywności mogą w najbliższych miesiącach doświadczyć wyraźnej korekty w dół. Jednocześnie żywność przetworzona nadal drożeje, bo w tej kategorii ciągle widać wpływ rosnących kosztów, w tym gazu, ogrzewania, prądu i płac" - powiedział.

Mniej podwyżek wynagrodzeń

W odniesieniu do dynamiki płac i inflacji bazowej NBP uważa, że ostatnia projekcja jest konserwatywna i realistyczna, a ankiety NBP wśród firm wskazują na odpuszczanie presji płacowej.

"Przyjęliśmy bardzo powolne zejście dynamiki płac, m.in. ze względu na dostosowania związane z płacą minimalną. Ponadto pracodawcy nie dokonują podwyżek często. W projekcji cały czas mamy jeszcze dwucyfrową dynamikę płac nominalnych na koniec bieżącego roku i dalszy powolny spadek. Jednak dalszych silnych wzrostów płac najprawdopodobniej nie będzie, przynajmniej tak mówią ankietowani przez nas przedsiębiorcy. Skala planowanych podwyżek się zmniejszyła i choć presja płacowa cały czas jest wysoka, to widać, że już odpuszcza, choć nieco mniej w sektorach eksportowych" - powiedział Szpunar.

Marcowa projekcja NBP zakłada dynamikę płac w 2023 r. na poziomie 12,0 proc., a inflację bazową 10,3 proc.

Inflacja bazowa nie odpuszcza

Jak zaznacza dyrektor DABE NBP, w przypadku inflacji bazowej będziemy mieli dość powolne obniżanie się tej miary, co jest spójne z modelem banku, który uwzględnia jej znaczną inercję.

"Choć nie można całkowicie wykluczyć, że inercja może być jeszcze większa, to jednak inflacja bazowa zawsze podąża, z mniejszym lub większym opóźnieniem, za CPI. Jeżeli w całej UE inflacja silnie spada, to dlaczego w Polsce miałaby nie spadać, a wraz z nią bazowa? Co więcej, w polskiej inflacji bazowej drożeją obecnie towary, natomiast dynamika cen usług w ostatnich miesiącach ustabilizowała się. Towary, których ceny z natury są bardziej zmienne, powinny więc reagować szybciej na pogorszenie się koniunktury i spadek dynamiki cen importu" - powiedział Szpunar.

Wywiad został przeprowadzony przed wstępnym odczytem inflacji GUS za kwiecień (14,7 proc.), opublikowanym w piątek.

Rośnie ryzyko słabszego wzrostu w otoczeniu polskiej gospodarki

Dyrektor DABE wskazał ponadto na coraz większe ryzyko słabszego wzrostu w otoczeniu polskiej gospodarki, niż założono w ostatniej projekcji.

"Jednym z czynników, który pchał ceny ropy w dół – i zdeterminował decyzję OPEC+ o ograniczeniu produkcji – jest właśnie wzrost globalnego ryzyka recesji. Jeżeli odbicie w strefie euro nie nastąpi, to w sytuacji takiego szoku popytowego ryzyko dla dynamiki krajowej inflacji jest jednoznacznie w dół, czyli zwiększa prawdopodobieństwo szybszej dezinflacji. Przy sporządzaniu projekcji takiego ryzyka jeszcze tak mocno nie widzieliśmy, bo cuf off date nastąpił przed wystąpieniem problemów sektora bankowego w Stanach i Szwajcarii" - powiedział.

Złoty środek

W kontekście obniżania się inflacji Szpunar wskazał na adaptacyjność oczekiwań inflacyjnych konsumentów i spadek oczekiwań firm dot. kosztów i cen własnych.

"Oczekiwania inflacyjne to pewien rodzaj deski ratunku dla analityków, którzy prognozowali wyższą inflację, a tym samym wyższe stopy procentowe. Oczekiwania gospodarstw domowych mają znaczenie dla zachowania konsumentów, ale bardzo trudno jest je mierzyć i znaleźć przełożenie oczekiwań inflacyjnych na przyszłą inflację, bo one są w dużym stopniu adaptacyjne względem bieżących informacji, inflacji oraz zmian cen tych dóbr, które gospodarstwa domowe kupują najczęściej, takich jak żywność i paliwa pozostające w ostatnich miesiącach pod wpływem szoków podażowych" - powiedział dyrektor DABE NBP.

"Gdy w grudniu ogłoszono zamrożenie cen gazu i energii elektrycznej, to oczekiwania inflacyjne natychmiast zareagowały i się obniżyły. Z kolei oczekiwania rynków finansowych w polskich uwarunkowaniach, gdzie system finansowy nie jest tak mocno rozwinięty, nie wpływają specjalnie na gospodarkę realną. Oczekiwania przedsiębiorstw zmieniają się natomiast bardzo szybko. Z naszych ankiet widać, że mocno podwyższone oczekiwania przedsiębiorców dotyczące kosztów i cen własnych nagle się obniżyły" - dodał.

Rafał Tuszyński