Szaleństwo inflacji dotyka niemal każdej dziedziny życia. Za wizytę u lekarza czy pobyt w hotelu trzeba zapłacić znacznie więcej niż przed rokiem. Nawet codzienne zakupy stają się coraz większym wyzwaniem dla wielu Turków. Ceny żywności, napojów, transportu i mieszkania rosną w zawrotnym tempie, pochłaniając znaczną część dochodów.

Cena kilograma pomidorów wzrosła o 100 proc. w ciągu roku. Za litr mleka trzeba zapłacić o 70 proc. więcej niż przed rokiem, a cena chleba podwoiła się w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Bank centralny ma nadzieję na poprawę?

Reklama

Turecki bank centralny walczy z inflacją, stosując strategię podwyżek stóp procentowych. Jednak dotychczasowe działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Krytycy zwracają uwagę, że podwyżki stóp wręcz pogarszają sytuację wielu małych firm i przedsiębiorstw. Ekonomiści ostrzegają, że inflacja może jeszcze bardziej przyspieszyć w nadchodzących miesiącach.

Cykl podwyżek podwyżek trwa od maja 2023 roku, a łączny wzrost stóp sięgnął aż 3650 punktów bazowych. Ostatnia podwyżka banku z 25 stycznia 2024 r. podniosła kluczową stopę procentową o 250 punktów bazowych do 45 proc.

Destabilizacja polityczna za progiem

Wysoka inflacja to ogromne wyzwanie dla tureckiego rządu. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan obiecuje swoim rodakom poprawę sytuacji, ale jego działania spotykają się z coraz większą krytyką. Społeczeństwo jest coraz bardziej sfrustrowane i zaniepokojone rosnącymi kosztami życia. Trudno się dziwić, w końcu bezpośrednimi skutkami tej sytuacji są: spadek wartości liry tureckiej, ucieczka kapitału czy w końcu wzrost bezrobocia.

Kryzys gospodarczy może mieć poważne konsekwencje dla stabilności politycznej Turcji. Niezadowolenie społeczne rośnie, a protesty przeciwko rządowi stają się coraz częstsze.