"Będziemy mieli do czynienia z asymetrycznym charakterem odbicia gospodarczego, niektóre branże będą rozwijały się zdecydowanie szybko - inne pozostaną w stagnacji. Zakładamy, że przedkryzysowy poziom PKB - czyli IV kw. 2019 roku zostanie osiągnięty późnym latem - na początku jesieni tego roku - średniorocznie wzrost PKB będzie przekraczał 3% i na koniec tego roku ok. 1 pkt proc. wyższy niż przed wybuchem pandemii" - powiedział Dybuła podczas prezentacji raportu 'Ożywienie czy powrót recesji? Perspektywy gospodarcze Polski w 2021 roku'.

Głównym założeniem autorów raportu dla scenariusza bazowego jest opanowanie pandemii w 2021 roku, dzięki efektywnemu zaszczepieniu najbardziej narażonych grup społecznych. Jednakże ich zdaniem, obecne tempo szczepień powinno przyspieszyć.

Ekonomiści przypomnieli, że w III kw. ub.r. większość branż odnotowała wzrost, lecz ożywienie jest bardzo nierównomierne, kondycja niektórych sektorów pozostaje słaba i nadal będzie obserwowane ożywienie 'dwóch prędkości'.

Reklama

"Wydatki konsumpcyjne będą głównym motorem wzrostu gospodarczego. Odroczony popyt realizowany w roku bieżącym powinien wydatki konsumpcyjne napędzać, co pokazuje charakter kryzysu, który jest inny niż poprzednie. Dochody sektora prywatnego - nie tylko gospodarstw domowych nie ucierpiały - co jest wynikiem również dużego wsparcia fiskalnego. Dzięki temu gospodarka jest w fazie dużej gotowości do odbicia" - powiedział starszy ekonomista BNP Paribas Marcin Kujawski.

Bank prognozuje wzrost konsumpcji o 4,5% r/ w 2021 roku.

"Jeśli chodzi o polski przemysł - dane są bardzo dobre i nie spodziewamy się, by miały się znacząco pogorszyć - zdecydowanie rolę odgrywa tutaj światowy handel, który bardzo szybko odbił" - dodał Kujawski.

Prognoza banku dotycząca eksportu na 2021 rok, zakłada, że popyt zagraniczny na towary prawdopodobnie pozostanie wysoki i wzrost polskiego eksportu wyniesie ponad 9%.

"Większość sektorów przemysłowych na świecie szybko się rozwija, co dobrze wróży polskim eksporterom. Ożywienie jest najsilniejsze wśród producentów sprzętu technologicznego, elektroniki oraz w sektorze chemicznym" - czytamy w raporcie.

W ocenie banku perspektywy inwestycyjne pozostają słabe

"To, gdzie różnimy się od konsensusu, to inwestycje. Nasza prognoza zakłada wzrost nakładów brutto na środki trwałe o 1,5% r/r w 2021 - nie jest to znaczące odbicie. Sądzimy, że ze względu na utrzymującą się niepewność, plany inwestycyjne pozostają dość niskie. By inwestycje rzeczywiście zwiększyły się, to wykorzystanie mocy produkcyjnych musi pójść do góry, gdyż cały czas pozostaje relatywnie niskie. Jeśli koniunktura znacząco poprawi się w II poł. roku, to w tym czasie spodziewalibyśmy się odbicia w inwestycjach sektora przedsiębiorstw" - powiedział Kujawski.

W raporcie wskazano, że w zależności od branży, 30-50% ankietowanych firm ocenia, że skutki pandemii dla ich działalności są albo poważne, albo wręcz zagrażają stabilności.

Bank oczekuje średniorocznej inflacji na poziomie 2,8% w 2021 roku.

"Jeśli chodzi o inflację - typowa reakcja na kryzys byłaby taka, że ceny powinny spadać. Dzięki wsparciu państwa dochody fizyczne, którymi dysponują przedsiębiorstwa nie obniżyły się, więc nie występuje bodziec, by ceny znacząco obniżać. Nasz scenariusz bazowy zakłada, że inflacja pozostanie w pobliżu celu inflacyjnego - nasza prognoza zakłada wzrost cen o 2,8%" - zapowiedział Kujawski

W scenariuszu bazowym bank zakłada, że RPP utrzyma stopy procentowe na niezmienionym poziomie w 2021 roku.

"Jeśli chodzi o politykę pieniężną, nie spodziewamy się szybkiej normalizacji parametrów nawet w dobrym scenariuszu gospodarczym. Każdy bank centralny będzie ostrożny, nawet w sytuacji, jeżeli dane płynące z gospodarki będą mocne, więc do normalizacji polityki pieniężnej szybko nie dojdzie. Spodziewalibyśmy się o wiele większych przepływów kapitałowych - a co za tym idzie presję na aprecjację krajowej waluty i o wiele mniejszą skłonność do interweniowania" - ocenia główny ekonomista banku.

"Przy stopach bliskich zeru, zakupy aktywów przez NBP mogą być postrzegane jako ekwiwalent obniżenia stóp procentowych poniżej zera. Spodziewamy się, że NBP może dalej interweniować na rynku walutowym w tym roku, jednak aktywność ta powinna słabnąć wraz z rozpędzaniem się gospodarki" - czytamy w raporcie.

Zdaniem ekonomistów, możliwa obniżka stóp procentowych jest mało prawdopodobna, a gdyby to nastąpiło miałoby to niewielki wpływ na gospodarkę realną.

"Sama obniżka stóp procentowych niewiele wnosi. Jeżeli NBP faktycznie zdecydowałby się na politykę słabego kursu złotego - to lepszą alternatywą jest to co robi do tej pory - czyli interwencje walutowe - zwłaszcza w warunkach, gdy mamy nadwyżkę na rachunku C/A, ryzyka na materializację złego scenariusza są niewielkie. Z perspektywy kursu walutowego - obniżka nie ma dużego sensu. Może chodzić bardziej o efekt sygnalny- coś w rodzaju 'forward guidance'. Pierwsza obniżka to byłaby 10 pb i zejście do 0%. Z dużym miejscem na możliwość obniżki bym nie przesadza" - ocenił Kujawski.