Bujak zwrócił uwagę, że w najnowszej prognozie czeski bank centralny dość wyraźnie obniżył spodziewany wzrost PKB Czech w tym roku: z 2,2 proc. do 1,2 proc. Jednocześnie - zauważył - kolejne prognozy PKB Polski są rewidowane w górę, do prawie 5 proc.

"Zaskakujące, że tak się rozjeżdżają kierunki zmian prognoz w Polsce i w Czechach. To pokazuje, że lepiej udało się nam zarządzać pandemicznym kryzysem. Wydaje się, że nasze działania osłonowe dla gospodarki były skuteczniejsze" - zaznaczył ekonomista.

Jego zdaniem, jest to też efekt korzystniejszej struktury polskiej gospodarki, z mniejszą rolą turystyki niż w Czechach, natomiast większym udziałem nowoczesnych usług, w tym usług informatycznych i większą rolą nowocześniejszej części motoryzacji, m.in. związanej z elektromobilnością.

"To wszystko mogło przesądzić o tym, że Polska radzi sobie lepiej niż inne gospodarki w regionie, w tym Czechy" - stwierdził Bujak.

Reklama

W ostatnich dniach prognozę wzrostu PKB Polski w tym roku zrewidowali m.in. ekonomiści Credit Agricole - z 3,6 do 4,6 proc., uzasadniając to wyższym od oczekiwań wzrostem produkcji przemysłowej i wyższym tempem wzrostu konsumpcji. Ekonomiści ING Banku Śląskiego podnieśli prognozę wzrostu PKB z 4,5 proc. do 4,8 proc. Z kolei Santander BP skorygował prognozę z 4,2 proc. do 4,6 proc.

Według ekonomistów PKO BP, polska gospodarka urośnie w tym roku o ok. 5 proc.(PAP)

Autor: Karolina Mózgowiec