W piątek po godzinie 14.00 medycy mieli spotkać się z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim. Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak zapowiadał jednak, że warunkiem udziału w spotkaniu przedstawicieli zawodów medycznych jest obecność na nim premiera Mateusza Morawieckiego.

"Nie jestem w stanie zaakceptować takiego podejścia, które nie jest ukierunkowane na rozwiązywanie problemów, że to jest poszukiwanie pewnego poklasku społecznego, robienia teatrum, które polega na wychodzeniu na ulicę. Jestem bardzo rozczarowany postawą komitetu protestacyjnego, który po prostu odrzucił tą podaną rękę, zachętę współpracy" – powiedział szef resortu zdrowia podczas briefingu w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog".

Odniósł się do propozycji przedstawionych przez stronę społeczną. "Bardzo ważne jest, by opinia społeczna wiedziała, z jakimi postulatami mamy do czynienia i co one w gruncie rzeczy oznaczają. Wczoraj otrzymaliśmy pakiet ośmiu propozycji. Najważniejsze z nich są w zasadzie trzy, bo one mają największe konsekwencje finansowe" – wskazał.

"Pierwsza z nich to jest wzrost wynagrodzeń. Można powiedzieć na przykładzie zawodu lekarza specjalisty: trzykrotnego minimum wzrostu wynagrodzeń. Nie mówię o 30 proc. tylko o trzykrotnym wzroście wynagrodzenia lekarzy specjalistów. To minimalne wynagrodzenie specjalistów to teraz jest blisko 7 tys. zł, w propozycji, która tam się znalazła, wchodzimy na taki poziom, by minimalne, podkreślam, minimalne wynagrodzenie lekarza wynosiło ok. 20 tys. zł" – podał Niedzielski.

Reklama

Dodał, że pozostałe grupy zawodowe również złożyły takie oczekiwanie – trzykrotnego wzrostu wynagrodzeń. Poinformował, że skutek finansowy tego w ciągu jednego roku to 65 mld zł.

"Drugi postulat, jaki został sformułowany, to jest kwestia zwiększenia wycen, i to zwiększenia takiego niewspółmiernego wzrostu w stosunku do wzrostu PKB czy inflacji, tylko ponad 30-procentowy wzrost wszystkich wycen, z jakimi mamy do czynienia w świadczeniach medycznych" – mówił Niedzielski. Według niego z szybkiego rachunku wynika, że jest to dodatkowo blisko 30 mld zł.

"Trzeci postulat (...) to jest zatrudnienie dużej liczby personelu niemedycznego, wspomagającego, administracyjnego, który i tak już w tej chwili pomaga lekarzom i pielęgniarkom w wypełnianiu dokumentacji i w wypełnianiu pewnych obowiązków formalnych" – powiedział minister. "Skutek finansowy tego obliczyliśmy na 6,5 mld zł" – dodał

"Sumarycznie, bo jest jeszcze kwestia urlopu dodatkowego po 15 latach pracy, to 100 mld zł, o które powinien się powiększyć w przyszłym roku budżet zdrowia" – wskazał. Podał, że obecnie budżet ten to 120 mld zł.

"Dodając te 100 mld do 143 mld, w przyszłym roku otrzymujemy relacje PKB – 10 punktów procentowych. Jest to przeskok z roku na rok, a można powiedzieć z miesiąca na miesiąc, rzędu blisko podwojenia wydatków na system opieki zdrowotnej, jaki jest obecnie realizowany" – zauważył Niedzielski. Przypomniał, że w Polskim Ładzie na zdrowie przeznaczone jest 7 proc. PKB.

"Można użyć tego rodzaju porównania, że tutaj zostało sformułowane oczekiwanie, że już jutro musimy odpalić rakietę i polecieć na Marsa. To jest po prostu nie realne. Takie rzeczy realizuje się długo w czasie" – podsumował szef MZ.

"Rozmowa, do której zaprosiłem komitet protestacyjny, to przedstawienie tych szczegółowych rachunków, ale też nieodrzucanie ich na zasadzie, że się nie da, ale pomyślenie, jak się takie procesy da realizować w czasie, rozpisać ścieżkę dojścia, jak próbować, bo to jest również w moim interesie – zwiększać systematycznie ten budżet nawet powyżej ścieżki, która jest sformułowana w ustawie o 7 proc. PKB, bo tam ta ścieżka ma charakter minimalny. Według mnie intencja tego protestu nie jest rozwiązanie problemu, tylko jego eskalacja, eskalacja emocji, eskalacja napięcia" – podsumował Niedzielski.