Z ustaleń DGP wynika, że pod znakiem zapytania stoi co najmniej siedem kontroli planowanych na 2022 r. Dwie dotyczą udzielania informacji publicznej – jedna w administracji rządowej, druga w samorządowej. Niepewne są losy sprawdzenia przekopu Mierzei Wiślanej, jednej z największych inwestycji realizowanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Kolejne kontrole, o które może stoczyć się bój w NIK, dotyczą przygotowania Sił Zbrojnych do zakupu myśliwców F-35, funkcjonowania Agencji Badań Medycznych, finansowania przedsięwzięć „służących rozwojowi elektromobilności” i realizacji zadań dotyczących rozbudowy i utrzymania przejść granicznych na granicy z Białorusią i Rosją.
– PiS się ich boi. Dlatego mówi się o dążeniu do usunięcia ich z planu pracy Najwyższej Izby Kontroli – twierdzi jeden z naszych rozmówców. Choć, jak dodaje, w razie czego szef NIK Marian Banaś może je przeprowadzić w trybie doraźnym, to nie ma gwarancji, że ktoś znów nie spróbuje ich zablokować. – W takiej fazie postępowania i realizacji kontraktu na F-35 planowanie kontroli wydaje się bezprzedmiotowe – mówi szef komisji ds. kontroli państwowej Wojciech Szarama (PiS). – Chciałbym, by były one przeprowadzane w sposób rzetelny w miejscach, w których są potrzebne, i by polityka nie odgrywała żadnej roli. Mam nadzieję, że konferencje prezesa NIK będą dotyczyły tylko kontroli, a nie jego sytuacji osobistej, bo to wpływa na negatywną ocenę izby – dodaje Szarama.