Już kilkaset koncernów zagranicznych wycofało się w ostatnich dniach z Rosji lub zrobi to w najbliższym czasie. Wśród nich znalazły się flagowe spółki zachodniego (czytaj: amerykańskiego) świata, takie jak: Microsoft, McDonald’s czy Coca-Cola. Na razie wciąż zostają tam największe korporacje tytoniowe, chociaż to też może się zmienić. Jedna z nich, brytyjski Imperial, już zawiesiła działalność w Rosji. Mieszkańcy tego kraju będą musieli się też obejść m.in. bez Windowsa (nie będzie aktualizacji ani dostępu w nowych komputerach), Apple’a i Netflixa. Twierdzenie, że na naszych oczach opada kolejna żelazna kurtyna, brzmi już jak truizm i banał. Izolacja Moskwy będzie jednak miała niebagatelne konsekwencje dla Polski, która stanie się państwem frontowym w pełnym tego słowa znaczeniu. Nawet jeśli uda się obronić suwerenność Ukrainy, to nasza granica z Rosją wydłużyła się o ponad 400 km – trudno dziś bowiem uznać Białoruś za niezależne państwo. Ten nowy stan rzeczy przynosi Polsce kilka korzyści – jak konsolidacja NATO oraz zwrot w polityce UE wobec Rosji. Nasza pozycja międzynarodowa zapewne wzrośnie, bo o państwo frontowe trzeba dbać, a nawet czasem dyplomatycznie dopieszczać. Czego dowodem choćby przyspieszona dostawa dwóch baterii Patriot i seria wizyt najwyższych władz USA, z wiceprezydent Kamalą Harris na czele. Jednak zwiększenie szeroko rozumianego bezpieczeństwa nad Wisłą będzie wymagać podjęcia przez państwo sporego wysiłku, który może stanąć na przeszkodzie wzrostowi poziomu życia i wzmocnieniu ochrony socjalnej.