Dworczyk był pytany w Radiu Zet, czy nadal używa prywatnej skrzynki mailowej do prowadzenia korespondencji służbowej. "Nie, nie używam prywatnej skrzynki do korespondencji służbowej" - odpowiedział minister.

Odnosząc się do tej kwestii powiedział, że maile z jego skrzynki przed niemal rokiem "nie wyciekały tylko był to atak hakerski". "W dzisiejszych czasach niestety jest tak, że każdy komunikator może zostać zhakowany. Jest to kwestia wyłącznie sił i środków, które atakujący angażuje" - dodał Dworczyk.

Dopytywany o tę kwestię odpowiedział: "Prowadzę korespondencję służbową z rządowej skrzynki KPRM. Natomiast polityczną korespondencję prowadzę ze swojej prywatnej skrzynki".

Reklama

W czerwcu ubiegłego roku Dworczyk oświadczył, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe. Stwierdził jednocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". Cyberataki były tematem m.in. niejawnej części obrad Sejmu, podczas której przedstawiono informację rządu w tej sprawie.

Przedstawiciele rządu wielokrotnie byli pytani o prawdziwość maili, które miały zostać wykradzione ze skrzynki pocztowej szefa KPRM. Pod koniec września rzecznik rządu Piotr Müller mówił na konferencji prasowej, że zgodnie z zaleceniami ekspertów "konsekwentnie" nie będzie komentować informacji, które pojawiają się na kanałach wykorzystywanych przez grupę hakerską; wskazywał, że są one przedmiotem walki dezinformacyjnej.