Z opublikowanego w zeszłym tygodniu sondażu Ipsos dla portalu oko.press wynika, że gdyby cała prodemokratyczna opozycja pięciu partii (KO, PSL, Lewicy, Polski 2050 i Porozumienia Jarosława Gowina) utworzyła jedną listę, to taka koalicja zdobyłaby 50 proc. głosów. Na listę taką głosowałoby ponad 90 proc. wyborców KO, Polski 2050 i Lewicy. PiS przy takim wariancie mógłby liczyć natomiast na 30 proc. poparcia. Lider PO Donald Tusk, nawiązując do wyników sondażu, w poniedziałek po raz kolejny zaapelował do innych formacji opozycyjnych o wspólny start w następnych wyborach parlamentarnych. "Zjednoczeni na pewno wygramy" - powiedział szef PO.

O apel Tuska PAP zapytała przedstawicieli: Lewicy, PSL i Polski 2050. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz podtrzymał prezentowany od dawna pogląd, że optymalnym rozwiązaniem jest stworzenie dwóch list wyborczych - centrolewicowej i centroprawicowej. "Ten sondaż jest niestety bezużyteczny pod kątem analitycznym lub naukowym, posiada tylko wartość propagandową, a nie jest on odzwierciedleniem rzeczywistości, on tą rzeczywistość zakłamuje. W tym sondażu jest 94-proc. frekwencja wyborcza, to jest kpina z wyborów" - ocenił prezes Stronnictwa.

Przypomniał, że przed tygodniem ukazał się inny sondaż - United Surveys dla "DGP" i RMF FM. "Ta publikacja oddawała prawdę, mówiła, że dwa bloki są szansą na zwycięstwo i realne rządzenie. Oczywiście wtedy nie ma hegemona i rozumiem, że to może się części środowisk politycznych nie podobać. Ja jestem za modelem czeskim, za zwycięstwem, a nie totalna porażką, jak jedna lista na Węgrzech. Moja propozycja prowadzi do tego, żebyśmy przejęli władzę, rządzili i mieli wpływ na rzeczywistość. Propozycja jednej listy to jest może duża partia na opozycji, ale na pewno nie zwycięstwo" - stwierdził Kosiniak-Kamysz.

Dodał, że PSL skłania się ku współpracy z Polską 2050, natomiast Platformie Obywatelskiej - jego zdaniem - bliżej do Lewicy.

Reklama

Wariant dwóch list bliski jest także partii Szymona Hołowni. Rzeczniczka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska podkreśliła, że z prowadzonych przez jej ugrupowanie badań wynika, że "bezpiecznym i optymalnym" wariantem na wybory parlamentarne są dwie listy opozycji. To, jak te listy miałyby wyglądać - mówiła - jest pytaniem do liderów partii opozycyjnych. "W świetle fleszy ta dyskusja jest bardziej emocjonalna ale zakulisowo, w sposób odpowiedzialny, liderzy partii opozycyjnych ze sobą rozmawiają na temat wyborów" - powiedziała Hennig-Kloska.

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski powiedział z kolei PAP, że jego formacja póki co nie wyklucza żadnego scenariusza wyborczego. "Opozycja musi ze sobą współpracować i Lewica zawsze była za dobrą współpracą opozycji. Jesteśmy gotowi tworzyć przyszły rząd, jeżeli wygramy wybory i żaden scenariusz nie jest dla nas zamknięty. Dzisiaj jednak toczymy własne prace programowe, przygotowujemy się już do wyborów, kształtujemy listy, a ostateczne decyzje będziemy podejmowali w przyszłym roku przed wakacjami" - zaznaczył Gawkowski.

Portal oko.press, omawiając wyniki sondażu, zastrzegł, że pytanie o głosowanie w wariancie z koalicją opozycji zadano wszystkim osobom badanym, a opcja "nie wziąłbym udziału w wyborach" pojawiła się dopiero wśród odpowiedzi. Wybrało ją 6 proc. badanych (tyle samo wybrało odpowiedź "trudno powiedzieć"; 8 proc. - Konfederację i 30 proc. - PiS).

Sondaż United Surveys dla "Dziennika Gazety Prawnej" i radia RMF FM, opublikowany 9 maja, pokazał z kolei, że najwięcej mandatów opozycja mogłaby zdobyć w scenariuszu, w którym startują dwa osobne bloki: Koalicja Obywatelska i Lewica na jednej liście, Polska 2050 i PSL na drugiej. Na Zjednoczoną Prawicę (PiS, Solidarna Polska) głosowałoby wówczas 37,6 proc. wyborców; z kolei na listę KO i Lewicy - 33,1 proc., a na sojusz PSL i Polski 2050 - 14,3 proc. W sondażu zbadano także scenariusz, w którym niemal cała opozycja poszłaby w jednym bloku. Lista zjednoczonej opozycji zdobyłaby wówczas 42,4 proc. głosów, a Zjednoczona Prawica - 39,7 proc.