„Wynik Marine Le Pen w wyborach prezydenckich 24 kwietnia był zadowalający. To oczywiście nie było zwycięstwo, ale ponad 41 proc głosów w II turze to jej najlepszy wynik w historii. Jednak wybory parlamentarne odbędą się zaledwie 1,5 miesiąca po wyborach prezydenckich i raczej potwierdzą wyniki wyborów prezydenckich” – prognozuje Camus.

Według sondaży partia Le Pen może liczyć w czerwcowych wyborach parlamentarnych na maksymalnie 65 miejsc w parlamencie, co oznacza, że będzie mogła stworzyć własny klub parlamentarny, do czego potrzeba minimum 15 deputowanych.

Camus wskazuje na podziały we francuskiej prawicy, która nie stworzyła koalicji przed zbliżającymi się wyborami. „Partia Le Pen nie chce wchodzić w koalicję z Rekonkwistą Erica Zemmoura, który w wyborach prezydenckich uzyskał 7 proc. głosów, z dwóch powodów: z uwagi na jego niskie poparcie oraz na strategię Le Pen, która nie chce otrzymać etykiety „prawicowej prawicy” reprezentującej elektorat burżuazyjno-katolicki, który głosuje na Zemmmoura" – uważa Camus.

Prawica, którą reprezentują Republikanie nie chce natomiast wchodzić w sojusze z Le Pen.

Reklama

„Le Pen kieruje obecnie swój przekaz przede wszystkim do robotników, tzw. klasy ludowej. Chce się również pozbyć etykiety partii ekstremalnie prawicowej. Liderka ZN ciągle jest przeciwna masowej emigracji, chce kontroli granic UE, ale nie wyklucza muzułmanów z grona obywateli Francji” – precyzuje ekspert.

Camus wskazuje, że bardziej "prawicowym" odpowiednikiem Marine Le Pen jest jej siostrzenica Marion Marechal Le Pen, która sprawuje obecnie funkcję wiceprezydent Rekonkwisty. „Ona reprezentuje bardziej radykalną i konserwatywną prawicę niż sama Le Pen” – uważa Camus - Pozycja Marine Le Pen w jej partii jest nadal silna, choć na czas wyborów przekazała przewodnictwo Jordanowi Bardella, który może być kandydatem tej partii w kolejnych wyborach prezydenckich za 5 lat – dodaje.

Prezydencka partia LREM (Renesans), która od 2017 roku ma większość w Zgromadzeniu Narodowym (niższej izbie parlamentu) tworzy przed wyborami koalicję z centrystami i centroprawicą z MoDem, Agir i Horizons.

Z kolei skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI), dzięki 21,95 proc. uzyskanym przez jej lidera Jean-Luca Melenchona w pierwszej turze wyborów prezydenckich, stała się główną siłą lewicy.

Na początku maja partie francuskiej lewicy pod przewodnictwem LFI zawarły porozumienie. W skład wyborczego sojuszu weszli: koalicja Zielonych, komuniści oraz socjaliści, tworząc Nową Ludową Unię Ekologiczno-Społeczną (Nupes). Koalicjanci mają nadzieję na rząd kohabitacyjny z LREM (Renesans).

Według najnowszego sondażu instytutu Elabe dla stacji BFM i gazety „L'Express”, sojusz partii LREM (Renesans), Modem i Horizons wygra wybory parlamentarne, uzyskując od 290-330 miejsc w parlamencie. Nupes ma szansę zostać pierwszą siłą opozycyjną, jak oczekuje Melenchon z 160-185 mandatami. Zjednoczenie Narodowe według sondażu może mieć od 35 do 65 deputowanych, a Republikanie od 25 do 50 deputowanych.

Zgromadzenie Narodowe składa się z 577 deputowanych wybieranych na pięć lat w ordynacji większościowej w dwóch turach. Do II tury oprócz dwóch kandydatów z największą liczbą głosów przechodzą ci, na których głosowało ponad 12,5 proc. uprawnionych do głosowania. W drugiej rundzie zwycięża ten kandydat, który zdobył najwięcej głosów.

Przed drugą turą odbywa się we Francji zacięta walka polityczna, która rozgrywa się między tzw. blokami politycznymi. Partie szukają sojuszników i zawierają sojusze.

Większościowa ordynacja wyborcza oznacza nieproporcjonalnie uprzywilejowuje zwycięskie partie i niejako „karze” mniejsze ugrupowania, co pokazał przykład Frontu Narodowego, który z ponad 13 proc. zdobytych głosów w I turze w 2017 r. uzyskał zaledwie 8 miejsc w parlamencie. LREM z 43 proc. głosów uzyskała 306 miejsca, a Republikanie 112 miejsc, które dał im wynik 22 proc. głosów.

Wybory parlamentarne odbędą się w dwóch turach 12 i 19 czerwca.

Z Paryża Katarzyna Stańko