Wcześniej we wtorek wynik trwających przez 42 dni negocjacji, najdłużej w historii duńskiej polityki, Frederiksen przedstawiła królowej Danii Małgorzacie II. "Będzie to gabinet bardzo kompetentny politycznie" - podkreśliła szefowa rządu opuszczając Pałac Amalienborg.

Wybory parlamentarne w Danii odbyły się 1 listopada. Zwycięstwo odniosła w nich Partia Socjaldemokratyczna, ale zamiast utworzyć koalicję większościową z ugrupowaniami lewicowymi, Frederiksen zdecydowała się na sformowanie rządu w oparciu o "szeroki środek" ponad dotychczasowy podział na lewicę i prawicę.

Komentator duńskiej telewizji TV2 Hans Engell wiadomość o utworzeniu rządu, w którym obok socjaldemokratów zasiądą przedstawiciele Duńskiej Partii Liberalnej, która przez lata była głównym konkurentem lewicy do rządzenia krajem, nazwał "historycznym". "O tym będzie pisać się w książkach" - podkreślił.

Reklama

Socjaldemokraci, Duńska Partia Liberalna oraz Umiarkowani będą mieć wspólnie 89 mandatów, a wraz z czterema mandatami z Wysp Owczych oraz Grenlandii, dysponować większością w 179-miejscowym parlamencie.

Szef Umiarkowanych Lars Lokke Rasmussen był w przeszłości przewodniczącym Duńskiej Partii Liberalnym i dwukrotnym premierem z jej ramienia w latach 2009-2011 oraz 2015-2019.

W środę liderzy trzech partii mają przedstawić politykę nowego rządu, a w czwartek zostanie zaprezentowany skład nowego gabinetu.

Frederiksen rządziła Danią od 2019 roku, kierując mniejszościowym gabinetem i mogąc liczyć na poparcie lewicowych partii, a w niektórych sprawach także prawicy. Jesienią rozpisała jednak przedterminowe wybory, gdyż jedno z mniejszych popierających rząd ugrupowań lewicowych zagroziło wotum nieufności w parlamencie w związku z tzw. aferą norkową, czyli wybiciem w czasie pandemii Covid-19 wszystkich norek na fermach. (PAP)