Gdyby nie jeden przepis w ustawie, stawki za odbiór odpadów mogłyby być nawet o kilkadziesiąt procent niższe – przekonują samorządy. Ministerstwo Klimatu na razie nie widzi jednak potrzeby zmiany przepisów
Wysokość opłat za wywóz i zagospodarowanie odpadów komunalnych to jeden z największych przyszłorocznych problemów dla domowych budżetów. W wielu miastach i gminach stawki już urosły lub za chwilę wzrosną o kilkadziesiąt procent lub więcej. Wszystko z powodu rosnących kosztów utrzymania systemu (nowy system segregacji wymuszający częstsze kursy śmieciarek i większą liczbę pojemników, wzrost kosztów pracy i opłat środowiskowych).
Ale jak wskazują samorządy, jednym z powodów jest także art. 6k ust. 2a pkt. 5 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2010). Określa on maksymalne stawki opłaty za pojemniki dla nieruchomości niezamieszkałych, przyjmując obowiązujący sposób obliczenia stawki jednostkowej jako równowartość 3,2 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na jedną osobę. Wprowadzenie tego przepisu ma swoją genezę w wyroku Trybunału Konstytucyjnego (sygn. akt K 17/12), który stwierdził, że ustawa powinna określać maksymalną stawkę.
Zdaniem władz Bydgoszczy to stan bardzo kłopotliwy. „Maksymalna stawka za pojemnik dla właścicieli nieruchomości niezamieszkałych nie pokrywa rzeczywistych kosztów odbioru odpadów z tych nieruchomości” – stwierdza prezydent miasta Rafał Bruski w piśmie do ministra klimatu Michała Kurtyki.
Władze Bydgoszczy policzyły, że w związku z nowelizacją ustawy stawki opłat dla właścicieli nieruchomości niezamieszkałych zmaleją. Przykładowo odbiór odpadów z najczęściej używanych 120-litrowych pojemników zamiast dzisiejszych 27,5 zł, po zmianach (które muszą być uchwalone przez wszystkie samorządy do 6 września 2020 r.) będzie kosztować... 6 zł. Zmaleją więc wpływy z tego rodzaju opłat. A system odpadowy musi się zbilansować.
Reklama
Dlatego miasto przyznaje, że będzie zmuszone przerzucić część kosztów utrzymania systemu na właścicieli nieruchomości zamieszkałych. W jakim stopniu? To widać po kształtowaniu się stawek za odbiór śmieci. Nowa stawka wynosi 22 zł od osoby (podwyżka z 13 zł). Gdyby nie budzący kontrowersje przepis, mogłoby to być 17 zł.
Dlatego prezydent Bydgoszczy zaapelował do ministra Kurtyki o nowelizację ustawy, by gminy mogły ustalać stawki dla nieruchomości niezamieszkałych, tak by pokrywały one faktyczne koszty związane z objęciem ich systemem.
Bydgoski samorząd może liczyć na wsparcie ze strony innych lokalnych władz.
W Olsztynie już w 2013 r. do systemu odpadowego włączono tereny niezamieszkałe, na których powstają odpady typu komunalnego. Obecnie obowiązująca opłata za pojemnik 1100 litrów wynosi 141 zł za każde opróżnienie. Jeśli stawka zacznie być obliczana według nowego wzoru, kwota spadnie do 54,2 zł – mówi Marta Bartoszewicz, rzeczniczka urzędu miasta w Olsztynie.
Miasto jeszcze nie kalkulowało opłat dla mieszkańców po obniżeniu stawek dla nieruchomości niezamieszkałych. W tej chwili stawka wynosi 18 zł od osoby. Ale kalkulacji, na naszą prośbę, dokonały już władze Zielonej Góry.
– Obecnie stawka odbioru wynosi 14 zł od osoby w gospodarstwie domowym, a ujęcie kosztów wynikających z art. 6k ust. 2a pkt 5 ustawy spowodowałoby wzrost o 7–8 zł – mówi Monika Zapotoczna z urzędu miasta w Zielonej Górze.
– Gdyby wspomniany przepis miał być zastosowany w Łodzi, mieszkaniec nieruchomości zamieszkałej zapłaciłby 30 zł miesięcznie zamiast obecnych 24 zł – wskazuje Monika Pawlak z biura rzecznika prasowego prezydenta miasta.
Samorząd uznał taką sytuację za niedopuszczalną i od 1 grudnia decyzją rady miejskiej nieruchomości niezamieszkałe w Łodzi zostały wyłączone z systemu, a stawka dla nieruchomości zamieszkałych wynosi 24 zł.
Zmian domagają się także władze Warszawy.
– Razem z Bydgoszczą i pozostałymi członkami Unii Metropolii Polskich oraz Stowarzyszenia „Metropolia Warszawa” uważamy, że określenie maksymalnych stawek zapisanych w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach powoduje naruszenie zasady równości mieszkańców i właścicieli nieruchomości niezamieszkałych, będących wspólnie w systemie gospodarowania odpadami – mówi Kamil Dąbrowa, rzecznik stołecznego ratusza.
Jak dodaje, Warszawa – nawet przy zastosowaniu najwyższych dozwolonych w prawie opłat dla przedsiębiorstw (np. galerii handlowych, restauracji) – nie ma wystarczających środków na obniżenie stawek dla mieszkańców.
– Firmy pokryją tylko 14 proc. kosztów systemu gospodarki odpadami komunalnymi, a nie 30 proc., jak było dotychczas. Tymczasem liczba pojemników dla nieruchomości niezamieszkałych zwiększy się o 90 proc. Rząd obiecywał, że nowelizacja obniży opłaty za śmieci, ale nie wspomniał, że tylko dla firm – kwituje Dąbrowa.
Co na to Ministerstwo Klimatu? Na razie nie przewiduje nowelizacji ustawy, choć nie wyklucza jej w przyszłości. Zapewnia, że przy wyliczaniu wskaźnika brano pod uwagę informacje przekazane przez samorządowców w trakcie konsultacji publicznych nad projektem nowelizacji ustawy.
– Przy wyliczeniach przyjęto, że wartość maksymalnej opłaty pobieranej przez gminę za odbiór odpadów komunalnych zbieranych selektywnie z nieruchomości niezamieszkałych przez mieszkańców wynosi 51,10 zł (czyli 3,2 proc. z 1598 zł – przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na 1 osobę ogółem w 2017 r.). Założono również, że opłata za pojemnik 1100 litrów jest kwotą maksymalną (wyższą niż opłata za worek 120 litrów, najczęściej stosowany do zbiórki odpadów na nieruchomościach) – podaje resort.
Zaznacza, że gminy mają możliwości działań, które mogą zmniejszyć koszty funkcjonowania systemu odpadowego, np. korzystanie ze środków funduszy europejskich przeznaczonych na gospodarkę odpadami (dostępnych jest łącznie 1,3 mld euro w ramach POIiŚ oraz 16 RPO), łączenie się w związki międzygminne czy możliwość stosowania trybu in-house w przetargach. ©℗

>>> Polecamy: Pakiet proinwestycyjny: "Każda złotówka ma skutkować 2,5 zł odliczeń od podatku CIT"